Hallo! (MS) win!

Dzieci poszły do przedszkola. Obie córki naraz. Bo wczoraj była tylko Córka Pierwsza, a powinna była iść Córka Druga, jednak wyszło jakoś na odwrót. Ale dzisiaj Halloween, więc poszły na bal. Teoretycznie w strojach kotów, jednak Córka Pierwsza bardziej straszyć będzie gruźliczym kaszlem, który wczoraj wziął się nie wiadomo skąd, z Córka Druga strupami na czole i nieumytymi zębami, bo się nam zapomniało.

W ogóle są takie poranki w życiu każdej matki, kiedy nawet sznura do wieszania znaleźć nie może. Dzisiaj był taki poranek, że szkoda gadać. Głównie dlatego, że CP nie może przestać gadać.

– CP, może jednak zostaniesz w domu? Kaszel masz…

– A kiedy będzie znowu bal Halloween?

– Za rok…

– A ile to jest za rok?

– Za 12 miesięcy.

– A ile to jest 12 miesięcy?

– W pizdu dużo… – tak chciałam odpowiedzieć* cytatem z Killera 2 (z czego cytat, to jest tylko „w pizdu”), ale nie odpowiedziałam, tylko poprosiłam o to, żeby zamilkła na wieki i się ubrała. I przestała kaszleć, bo jak nie przestanie, to nie pojedzie do przedszkola. Córka wciągnęła powietrze, lekko posiniała, odchrząknęła i zaczęła zakładać buty.

Córka Druga się gramoliła. Im bardziej się ją popędza… nie, przepraszam – prosi o to, by nie ruszała się jak mucha w smole – tylko o to, tym bardziej Córka Druga przestaje być żywym srebrem. Jak już się wgramoliła do fotelika w aucie, a ja usiadłam ze kierownicą Hondy, Córka Pierwsza spytała:

– A co dzisiaj jest za dzień?

– Chujowy… – tak chciałam odpowiedzieć, zwłaszcza że Honda mi zgasła natychmiast po tym, jak docisnęłam gaz. – Czwartek jest.

– A co było wczoraj?

– Środa.

– A przedwczoraj?

– Cholera jasna, możesz mi dać chwilę na ogarnięcie się???

– Już się ogarnęłaś? – spytała po 10 sekundach.

Fak. Poranek z dziećmi. Halloween. Na mieście szajba, jakby się 3 wojna szykowała. Jedynie pani na straganie ze słodyczami była rozgarnięta i sprzedawała cukierki na kilogramy.

– Starczy mi tyle?

– Niech pani po trochu daje, to starczy.

No to się czuję przygotowana do Halloween. Jak zwykle  od 5 lat przebiorę się za… uwaga! niewyspaną matkę i będę straszyć ludzi na wiosce podkrążonymi oczami i ruchami nieskoordynowanymi. Cukierki są, dynia jest, włos rozwiany. Można świętować.

 

 

 

* Ojciec Biologiczny sam sobie gotuje i sam to zjada. Wczoraj napisał mi: „Nie wiedziałem, że 400 gramów, to jest w pizdu ugotowanego ryżu”. To już wiadomo, czym się szanowny będzie żywił przez kolejne 4 dni.

 

33 odpowiedzi na “Hallo! (MS) win!”

  1. mój syna też łapie dziobem non stop i co gorsza czasem zdarza mi się odpowiedzieć ta jak napisałaś a nie wypowiedziałaś

  2. Uroczo! Haha A MS nie ściągają za te dynie „strażnicy duszy Twojej” że MS kultywuje zuoooo!? 😉

  3. Anna Radziszewska – zdarza mi się ugryźć w język 😉 Podkreślam słowo „zdarza” 😉

  4. Bo ja ciągle słyszę, ze mnie zaraz coś opeta, bo dynie na obiad kupiłam :-S.

  5. Edyta Węcławska – tak coś czułam, że gdy jem zupę krem z dyni, to wpadam w obłęd…

  6. Mamy to przebranie w szafach! Widziałaś nasz Zombie????

  7. Alex Alex pisze:

    Matko, Matka zeż… czy też nie dopisała tam w jednym zdaniu i nie bardzo sens zachowano. Albo to ja dziś jestem bez sensowna w ten Halloween.

  8. ja w ubiegły piąte pozwoliłam obejrzeć 10l córce obejrzeć z nami horror o opętaniach i do tej pory żałuję…

  9. Przy kasie:
    – Mamo, dlaczego ta pani jest taka gruba?
    Łaaaaaaaaaaaaaaaa…

  10. Magdalena Sasiela via Facebook pisze:

    Oj Matko, dzięki Tobie życie nabiera sensu!

  11. Magdalena Sasiela via Facebook pisze:

    To mi się nasunęło na myśl a propo: http://kawaly.tja.pl/dowcip,diabel-zlapal-niemca-ruska-i-polaka.html, gdzieś była jeszcze wersja wideo 😀

  12. Sąsiad pije piwo pod sklepem, syn 3,5r przechodząc obok powiada głośno mamo zobacz menel!

  13. Magda Bem pisze:

    No kocham je, jak swoje własne Matko wybacz!!!!
    Gdybyś kiedykolwiek no wiesz…to nie wywoź do lasu ja je chętnie przygarnę:)

  14. SzafaSkrajnej pisze:

    Po prostuuu…w pizdu…hehe…u mnie na blogu też…
    tylko w innej formie…:-)…bardziej „klasycznie”…pzdr

  15. jez pisze:

    heh, ja to cukierki w auchan kupiłam jak mój luby był jeszcze w domu tak za pamięci, bo ostatnio różnie bywało .
    Dzień dziś jakiś masakryczny od rana ,może chociaż popołudnie będzie lepsze.

  16. Uwielbiam Twoje poczucie humoru Matko >;0)

  17. Z tym gadulstwem u mojej latorośli jest tak samo. Odpowiem na jedno pytanie, on ma już przyszykowanych dziesięć następnych 🙂

  18. Pati Patison via Facebook pisze:

    My wszyscy chorzy wiec bez charakteryzacji wygladamy jak Zombie. Na odczepne kupilam troche cukierkow jak sie zaczna zlazic po zmroku. Trick or treat, trick or treat… w pizdu.. najchetniej to bym drzwi na klucz zamknela i nie reagowala na pukanie ale nie chce mi sie pozniej jajek z okien skrobac i latac za srajtasma przed domem…

  19. czyta się to bosko 🙂 agentka z Ciebie

  20. Miss Cinname pisze:

    Ciągle nie wiem , która z Twoich córek bardziej mnie rozbraja..:)

  21. mamahania pisze:

    Oczywiscie o sznur do wieszania prania chodzi?

  22. Monika Ziarek via Facebook pisze:

    „Lubię” to za mało 😉

Skomentuj Magdalena Sasiela via Facebook Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *