Dzieci z przedszkola Córki Pierwszej, w tym ona sama, miały międzyszkolny przegląd jasełek. CP była niezwykle podekscytowana tym, że będzie występować w wielkiej koncertowej sali filharmonii. Rodzice byli na przegląd nieoficjalnie zaproszeni, więc czułam się w obowiązku, by pójść, chociaż bardzo, ale to bardzo mi się nie chciało. Bardzo. Gdy zajrzałam do kalendarza* i zobaczyłam własnoręczny wpis: „14:30 Jasełka”, to westchnęłam z trwogą, gdyż zdecydowanie bardziej wolałabym w tym czasie sprzątać, orać pole i wrzucać węgiel do piwnicy. Ale ze względu na CP, na to, że mogłoby być jej przykro, że nie przyszłam, punkt czternasta wsiadłam do auta i doczłapałam się do miejsca kaźni. Znaczy do filharmonii. Była 14:20, a w holu siedział znajomy, którego córka jest młodszej grupie:
– A ty nie idziesz na te jasełka? – spytałam.
– Nie. Moja córka już występowała.
– Jak to występowała??? To o której się to zaczęło???
– O 14:00…
– O w mordę!
Pognałam do szatni i w te pędy zaczęłam szukać wejścia do sali widowiskowej. Trochę czasu mi to zajęło, bo budynek nowy, oznakowanie jak na polskich autostradach. Wreszcie wpadłam na widownię, patrzę, a tam na scenie Córka Pierwsza. Śpiewa. Zaczęłam jej żywiołowo machać, by widziała, że jestem i modlić się, żeby to był początek, a nie koniec występu. Moja modlitwa została wysłuchana, więc przez kolejne cztery piosenki i z dziesięć wierszyków cały czas machałam córce. Po występie odebrałam ją zza kulis, a CP z wyrzutem powiedziała:
– Nie mówiłaś, że będziesz…
No masz, trzeba było jednak wydoić te krowy i wynieść z kopca kartofle, bo CP nawet przez myśl nie przeszło, że ja w ogóle przyjdę.
Gdy sobie tak to wszystko relacjonowałam wieczorem koleżance, która jako nauczyciel pracuje w przedszkolu, gdzieś na krańcu świata, ta stwierdziła:
– A ja dzisiaj jednego malucha wyprowadziłam na spacer w kapciach…. Nie zauważyłam, że nie przebrał…
– Wygrałaś! – rzuciłam ubawiona.
– Wiedziałam!
* Tutaj notka dotycząca mojego poszukiwania kalendarza idealnego. Kupiłam ostatecznie z Kotem Simona. Długo stałam w księgarni pod półką, w prawej ręce mieliłam kalendarz Pawlikowskiej, w drugiej z kotem.
– Prawdy życiowe? Prawdy kocie?
Wybrałam kocie. Te się zawsze sprawdzają, życiowe nie. Poza tym jest kolorowy, zabawny i ma bardzo dużo miejsca na notatki.
PS. Dzisiaj jakaś „pani dohtór” w tefałenie twierdziła, że dziecko, które śpi z rodzicami w jednym łóżku, może zostać przez mamę lub tatę nieopatrznie uderzone albo przygniecione. Pani dohtór pojęcia nie ma o czym mówi. To ja jestem bita, gnieciona, strącana z łóżka. Nie kurna dzieci!
Ciesz się Matko, że nie dopadły Cię TAKIE jasełka! 😀
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.741766935847182.1073741854.492353454121866&type=1
Myślę, że tuż przed występem zaraziłabym się jakąś paskudną chorobą….
Dziecko w kapciach .The best !
W UK jest „zakaz” spania rodzicow z dziecmi, glownie chodzi o noworodki i niemowlaki> Na pierwszej wizycie polozna sprawdzala czy syn ma swoje lozeczko i czy napewno w nim spi!!! 😀 I spal, a nawet dostal bardzo szybka eksmisje do pokoju obok 😛
Phi. I może jeszcze dzieci bić nie można? Co za kraj…..
Dziwnie mi sie to czyta ,bo u mnie polozna nigdy nie byla w sypialni i nie pytala sie gdzie spi dziecko-spalo z nami,ale juz sie wyprowadzilo
tez sobie nie wyobrażam takich zakazów, nasze pierwsze wolało w łóżeczku, więc spało samo, drugie wolało z nami i też spało. 🙂 Osobiście uwielbiam spać z dziećmi, chociaż fakt czasami ciężko o sen 🙂
Zakaz byl w cudzyslowie, bo przeciez nikt nikomu nie zabroni spac z dzieckiem w jednym lozku :))
Ja osobiscie mam tak plytki sen, ze wytrzymalam rowno 8 tygodni z lozeczkiem kolo swojego lozka i wyeksmitowalam dziecko do jego pokoju. A te 8 tygodni wspominam jako budzenie sie nawet co 5-10 min bo dziecko sapnelo, mlasnelo, poruszylo sie gwaltowniej – wscieklizny dostawalam. Jak spal u siebie, to budzilam sie dopiero jak zaczynal ryczec. Teraz budze sie tylko jak mnie wola (czasami raz w tygodniu, czasami raz w m-cu) albo idzie do wc, co mi przypomina, ze musze naoliwic zawiasy 😀
To są jasełka w szkole mojego syna – występują nauczyciele. Można fajnie? Można :). Rok w rok, w różnych konwencjach coś takiego robią :). http://www.dabrowka.poznan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1061:do-szopy-do-szopy-wszyscy-jaseka-ad2013&catid=1:aktualnoci&Itemid=112
Kot Simona? A ja myślałam, że Ty nie lubisz kotów ;). Moja córa drugi rok z rzędu ma ten kalendarz, uwielbia go :).
Lubię koty. Czasami. Jak śpią.
Ja się właśnie zastanawiam jak wyprowadzić szkolne już dzieci z własnego łóżka. Co prawda tylko dlatego, że się przestajemy mieścić, a na większe łóżko nie ma ani miejsca, ani kasy. Może te „doktorki” rację mają? 😉
Coś w tym spanie/niespaniu z rodzicami jest. Moje co prawda spały z nami i to baaardzo długo , ale jak pierwszy był jeszcze tak malutki, że jak się go położyło to leżał i nawet główką za bardzo nie ruszał to ze zgrozą w nocy odkryłam, że ma narzuconą kołdrę na głowę i jak nic mógł się udusić a za drugim razem wstając z łóżka podpierając się, całą siłą oparłam się na nim. Dlatego drugi syn też spał z nami aż dwa lata :D. Oczywiście, żeby było jasne, jak byliśmy po jakieś imprezie i mąż był w stanie wiadomo jakim to dostawał eksmisję z łóżka, mąż a nie syn 🙂
MS, a czy Twoja koleżanka nie uczy w przedszkolu mojej córki?? Wczoraj właśnie mi się córka zwierzyła, że jest gapa, bo wyszła na dwór w kapciach… Pytam: i co, Pani zauważyła i poszła z Tobą przebrać?? Nie – odpowiada córka – sama pobiegłam przebrać. Ale i tak mistrzem tu jest ojciec córki, który to kiedyś zabrał ją na zakupy w piżamie (moje zdziwienie skwitował: to jest piżama? wygląda jak dres… :D) PS. Magdalena Diak – rewelacyjne te jasełka nauczycielskie!!
Hahaha… No to sie policytowałyście 😀 W kapciach na spacer – cudownie! Ciekawe czy dziecko zwierzyło się mamusi 😉
Z radością odnotowuję, iż jesteś fanką (chyba się nie mylę?) kota Simona – zupełnie jak ja oraz moja córka, oraz mój zupełnie już dorosły syn 😀
Z panią dohtoresą też się nie zgadzam, gdyż również ja byłam przez kilka lat notorycznie nokautowana we własnym łóżku przez małego intruza. Zwalczyłam gadzinę w końcu około siódmego roku życia… to była długa batalia…
Moja 8-mies córka jak.tylko w łóżku nawet delikatnie jej co przygniote (np. jedną z miliona raczek lub stopek które mi wszędzie wciska) natychmiast mnie odpycha i zaczyna warczec 😉 Ta dohtorka chyba nigdy nie spala z dzieckiem..:-P
Haha… nie raz udało mi się zabrać dziecko na spacer w kapciach a czasem nawet w ogóle bez butów 🙂 Ale mąż mnie przebił. Podczas mojej nieobecności zabrał syna na zabawy w śniegu w samych rajstopach (żeby nie było niedomówień kurtkę i buty miał na sobie). Wydało się w trakcie oglądania zdjęć, w końcu trzeba było uwiecznić bałwana jakiego razem ulepili 🙂
He he, dokładnie tak, a jak jeszcze przejdzie z chińskiego na polski to na Twoją sugestię, że ma swoje wyrko Ci odburknie:”nie do Ciebie przyszłam, tylko do taty!” 😛
Ja w poniedziałek dostałam zakaz(od pani pedagog) usypiania córki starszej(ta żeby mi się po domu szlajała do 24)., dobrze ze nie wiedziała ze czasem starsza z młodsza śpią z nami, a raczej torturują nas. to paluszek w oczko,to z kolanka pod żebra albo jeszcze inne wymyślne tortury(szczypanie,zagryzanie zębami na dystrybutorze mleka).
Odnośnie spania z dziećmi:
Dokładnie,ja gdy spałam z córką miałam odruch zasłaniania twarzy z obawy przed ciosem,albo odwracałam się plecami.Tylko,ze gdy się zorientowała zaczynała płakać.
Hahaha:D Córki łamią Twoje prawa obywatelskie:) cos z
Tym trzeba zrobic?
No i masz babo placek… A mogłaś w domu posiedziec 🙂
Oglądałam Panią dohtór w tefałenie i nie zgadzam się z jej wypowiedzią, gdyż ponieważ twierdzę jak Ty MS… jestem notorycznie bita i kopana po łbie, po fejsie i innych członkach, spychana żem z łóżka co ma 180 cm szerokości czyli więcej niż mam wzrostu i nawet obwód mam mniejszy niż łóżko ma szerokość…no… i tak od kiedy Nataniel się urodził…
Pani Dohtór może mieć rację – znam osobiście taką Mamę, której wygoda jest 1000razy ważniejsza od jej dzieci i śpi tak twardo, że mogłaby przygnieść nawet 10-latka. A do szczupłych nie należy, więęęęęc…
Mamy są naprawdę bardzo różne.
Pozdr
PS A w UK to dziewczynki nie mogą mieć podobno tez wspólnego pokoju z braćmi. Kuzyn specjalnie dobudowywał poddasze, żeby nie mieć kłopotów z „Państwem”.