Córka Pierwsza dostała skierowanie na badanie krwi.
– A to badanie krwi to będzie bolało? – spytała CP na dzień przed godziną zero.
– Hmm… trochę będzie, ale pielęgniarka postara się pobrać krew szybciutko.
Córka Pierwsza trochę zaszlochała, ale jej przypomniałam, że też niedawno pobierano mi krew i przeżyłam. Następnego dnia spokojnie weszła do gabinetu.
– My na pobranie krwi….
– O, ja też właśnie miałam pobierają krew – powiedziała jedna z dwóch pielęgniarek. – To wcale, ale wcale nie boli!
– Wie pani, ja wolę jednak uprzedzić, że nie jest to przyjemny zabieg, żeby potem córka nie powiedziała, że kłamałam.
– No fakt…. W takim razie mnie nie bolało, chociaż zwykle jest to trochę nieprzyjemnie, ale szybciutko trwa i zanim się obejrzysz, będzie po wszystkim – wybrnęła pielęgniarka.
Ponieważ Córka Druga jak długa wyłożyła się na podłodze w gabinecie i atmosfera się nieco rozluźniła, Córka Pierwsza rozsiadła się na moich kolanach, popompowała rączką, dała sobie wbić igłę i … zaczęła krzyczeć. Że boli. Strasznie boli i że tyle to trwa i ona już nie chce. Pielęgniara utoczyła dwie próbówki, plastrem rękę zakleiła, a CP podsumowała:
– Bolało. Bardzo bolało. Nie trochę. I trwało chyba z godzinę!
I masz Matko teraz zaufanie u córki….
Moja córka miała po raz pierwszy pobieraną krew, gdy miała 18 miesięcy, więc za bardzo nie wiedziała o co chodzi. Za to Pani pielęgniarka strasznie panikowała – Ale jak to? Jak mam pobrać krew? Te żyły są takie małe 😉 Baśka siedziała na moich kolanach ani drgnęła ręką! Nawet nie zapłakała. Na koniec zeszła z moich kolan i powiedziała – Pa! Pa! 😉 Za to syna mam krzykacza 😉
słabo mi jak patrzę na to zdjęcie, błagam nie rób tego więcej.
Powtarzaj: sok malinowy, sok malinowy, sok malinowy, sok ma……
Ja tam nigdy nie krzyczałam przy pobieraniu krwi… mdlałam od razu.
to tak jak ja. I z tego powodu zawsze mi pobierają na leżąco, co bym daleko do ziemi nie miała 😉
Przebijcie piatkę….ostatnio opisałam jak byłam z synem na pobraniu…żenua…:)
aaaaaaaauuuuuuaaaaaaa…. ja już mdlałam przed gabinetem…każdą szczepionką…do teraz…Jak syn miał pobieraną krew to kto wywalił wrotki, no kto jak nie matka… O_o Syn skwitował po wyjściu, mama ale dałaś popis…. O taka twarda jestem!
ŁO W MORDĘ … co za zdjęcie
A czemu nie pobierali z palca? Moim córom tylko tak pobieram krew. Z palca nie boli.
Z palca to zazwyczaj tylko na próbę pobierają… Nie wiem czy dwie próbówki by dało radę
No z palca to by chyba faktycznie godzinę trwało…
Ja mam pobieraną krew co trzy miesiące od kilku lat. Nie lubię tego (przywykłam na tyle, że już nie „nienawidzę”), ale pobieranie krwi z palca to dla mnie KOSZMAR… Raz mi to zrobili i nigdy więcej się na to nie zgodzę. To ściskanie opuszka, żeby wycisnąć krople krwi… Słabo mi się robi na samo wspomnienie.
Ja tam się CP nie dziwię- mnie też zawsze boli, trwa godzinę a mdleć zaczynam przy słowie pompowanie… auaa słabo mi jak to przeczytałam 😛
Mi też!!!! I słodko…!!!!
Pobieranie z palca boli okrutnie! Przez tydzień! Jako dziecko walczyłam, żeby mi z żyły pobierano, bo mniej boli i nikt mi nie wierzył 🙁
sorry MS ale ja jestem z CP w tez kwesti,zawsze boli(2 porody tak nie bolaly) i zawsze trwa za dlugo(2 porody tyle nie trwaly) 😛
Haha, jak mi podczas porodu zakładali wenflon, ja już miałam skurcze co 2 minuty, a wrzeszczałam, żeby tylko mnie nie kłuli. Nawet na nacięcie się zgodziłam bez żadnego „ale”, ale na wbicie igły nie chciałam.
ja się nie zgodzilam i mi nie założyli bo powiedzialam że natychmiast sobie wyrwę jak mi panie założą
Kiedyś poszłam na pobranie krwi z żyły. Pielęgniarka w trakcie powiedziała, że jak mi słabo się robi to mam schylić się. Zrobiłam to i zauważyłam, że podłoga szara, bardzo szara a na niej… bordowe plamki…. masa plamek… i padłam na twarz. Do dzisiaj nie wiem czy ona była pochlapana krwią czy to wzorek na szarym tle. Nawet po wyniki koleżankę posłałam. Nigdy więcej się im nie dam 🙂
Mi tak wenflon usuwali po porodzie, że chlusnęło na ściany i podłogę. Myślałam, że padnę….
Dlatego u nas na pobrania krwi chodzi mąż. Ja od razu pielęgniarkom sprzedałabym kopniaka lub jakiś chwyt założyła.
Mój mąż jest tak jakby daleko 😉
męża wysyłałam na pobranie krwii córki a teraz obiecuję jej pet shopa i daje sobie pobrac bez problemu, ale ryczy strasznie
Ja nie mdleje, ale bolu nie lubie – od momentu jak mi igla w lokciu krecili przez 10 minut.
Moja mała uwielbia sie szczepic i pobierac krew, ale chyba dzieki temu ze od roku pobiera jej babcia = to babcia ma ochote fiknac, i jest calusienka w kawalkach 🙂
Matko ja mam nadzieje, ze CP bedzie miec wszystko ok z tymi badaniami, szczerze zycze – siuski zlapalas wkoncu ???
Siuśków wciąż niet. Badania nie wyszły do końca OK. Jutro się dowiem, co jest nie tak z CP….
Jeśli masz problem ze złapaniem siusków, to ją mam niezawodną metodę:stawiam córkę w wannie, polewam jej nóżki wodą z prysznica i łapię mocz do pojemnika. Zawsze działa. Tylko moja Mała ma 18 miesięcy, ale może u Was też zadziała.
łatwiej było złapać na nocnik, teraz młodą łapę bez problemu ale jak była mala bez nocnika juz to lapałam tak:
wlewam wrzątek do muszli, odczekuje chwile co by jej psiochy nie poparzyć, potem siada a ja podstawiam szeroki słoik (czyt. wyparzona miseczkę etc) i łapę siku, młoda współpracuje bo wrzątek działa cuda 🙂
sposób idealny na zapalenie psiochy, mniej bólu i tak czy siak musi się załatwić, bo rozszerzają się mięśnie dróg moczowych 🙂
Zew krwi..A ja to myślałam, ze Matkowe Dzieci to błękitną krew mają;)
Bardzoście dzielne obie. Mój mąż mdleje jak pobierają krew naszym dzieciom. Trzymam kciuki żeby wyniki były dobre.
Zawsze można zafundować dziecku kręcenie igłą w żyle, „bo nic nie leci proszę pani”.
Tutaj akurat gładko poszło, ale na ściągnięcie dwóch fiolek babka potrzebowała czasu
O rety, jak przypomnę sobie pobieranie krwi u mojego syna, to aż mam ciary: wszyscy go trzymaliśmy, ja, mąż i dwie pielęgniarki.
Phiiii. A ja się wyłamię bo uwielbiam widok krwi. Ma przepiękny kolor!!
nie doczytałam do końca bo slabo mi ja się strasznie boj e krwi syn jest odważniejszy od mamy jak kiedyś miałam zrobić badania to poszedł ze mną mąż bo ja sama się bałam…. masakra