O niektórych staram się zapomnieć. Na przykład rocznicę ślubu przekułam w rocznicę koncertu Pearl Jam i dwie kreski na teście (2 ciąża – ni cholery nie byłam wtedy szczęśliwa, ale po latach przywykłam do tego, co się wykluło kilka miesięcy później). Pamiętam dni narodzin córek, wiem kiedy są imieniny mamy (a o swoich zapominam), dokładnie wiem, kiedy przybyłam z tobołami i dziećmi, i wprowadziłam się znowu rodzicom do domu. Bo to 13 był. Zresztą rocznica ślubu babci i dziadka.
Córka Pierwsza też lubi rozpamiętywać przeszłość. Na przykład to, jak sobie przycięła palca, gdy kroiła rabarbar na tartę belgijską.
I tak jeszcze tydzień temu myślałam: Oho, 2 rocznica obcięcia palca, znaczy że rabarbar powinien być na rynku….
Nie myliłam się.
No dobra, palca zal, ale ja tez kupiłam rabarbar, więc jakby linkę do przepisu na tarte zarzucić, to nawet mój szef – notariusz będzie zadowolony, bo skoro mam jutro na 10 do pracy, to czemu ciasta o świcie nie popełnić?
Jak znam życie, to przepis pewnie wisi gdzieś na Moje Wypieki 😉
Nie! Wyjątkowo nie. Podałam pod linkiem do insta
belgiaodkuchni.blogspot.com/2010/05/tarta-z-rabarbarem-od-mago.html
dziękuję w imieniu najlepszej kancelarii notarialnej w Gdańsku
spoko, będę czegoś potrzebowała od notariusza, to przyjdę 😛
rabat dostaniesz 😉
Rabat to stolica Maroko
Grunt to umiejętne zapamiętanie kiedy co się pojawia w warzywniaku. Ja na przykład gapa jestem i nie wiem, czy już warto się fatygować czy jeszcze nie 😉
Ja dzwonię do koleżanki. Chociaż ona mnie ostatnio zaskoczyła, bo powiedziała, że dawno nie była w warzywniaku..
Idealnie bo właśnie wczoraj zakupiłam 4 badyle rabarbaru i zastanawiałam się nad przepisem…o dzięki Ci Matko