Nasi sportowcy odnoszą sukcesy. No nie da się ukryć, że mamy świetnych siatkarzy, piłkarzy ręcznych, czasami i jakiś skoczek daleko poleci. Lekkoatleci też są niczego sobie. A to młotem rzuci, tam wzwyż podskoczy. I potem przychodzi sława. Autografy, słitfocie z kibicami, wizyty w zakładach pracy, wywiady w radiowej Trójce. I przychodzi taki medalista i mówi do mikrofonu:
– No jak myśmy tam lecieli, to tak się nastawialiśmy na trzecią dziesiątkę, bo wiadomo, że silny przeciwnik, a tutaj taaaakie zaskoczenie.
Dlaczego oni nie jadą na zawody z pieśnią na ustach nastawiając się na to, że wygrają? Że dupy wszystkim skopią? Że po prostu powalą na parkiecie przeciwnika, że kulę wypchną za rogatki stadionu? Dlaczego są zawsze zdziwieni, gdy wygrają? Wow, udało się. A miała być czwarta dziesiątka. Przecież i tak dostaniemy za to kasę. Ostatnio chyba tylko Sonik powiedział, że on jechał po zwycięstwo.
Czy ja, wypuszczając dziecko do szkoły, mam mówić mu:
– No tak, liczę na trójeczkę. Tam na więcej się nie nastawiaj, bo i po co. Pytania będą trudne, pani jest wredna.
czy raczej:
– No ej, potrafisz, dasz radę, uczyłaś się cały semestr, zagniesz wszystkich i wrócisz z tarczą. Dasz radę córo!
Bo już sama nie wiem….
trafna obserwacja
Fakt 🙂
To chyba taka nasza polska mentalnosc… ale trzeba to zmieniac, trzeba…
Oj tam, oj tam zawsze to lepiej się mile rozczarować.
Tak bez złośliwości 😉
Mile – to zaskoczyć.
Rozczarować się mile nie można.
Pozdrawiam
Można. Na przykład marzysz o pierścionku z diamentem. Wiesz, że Twój mąż był u jubilera i coś kupił. Ale zamiast pierścionka otrzymujesz… wypasioną kolię w kilkoma diamentami i kolczyki. To jest miłe rozczarowanie.
Ok, niech będzie ;))
Choć też bym jednak powiedziała – mile zaskoczona kolią i kolczykami, ale rozczarowana że nie pierścionek 😉
Ale raczej nie powiem, bo nie przewiduję w najbliższym czasie ani takich zaskoczeń ani rozczarowań 😉
Pozdrawiam.
Bo u nas jak ktoś oficjalnie mówi:jestem zajebisty i jadę po wygraną to jest zadufany w sobie, a jak już tak powie a nie daj boże powinie mu się noga to dopiero na nim psy wieszają. To taki sportowiec, nawet jak wie,że jedzie po zwycięstwo to się woli nie odzywać. Taka fałszywa skromność u nas w cenie, jak ktoś mówi o sobie jestem zajebisty to z góry jest skreślony
Dokładnie tak samo myślę 😉
Też się nad tym zastanawiam. I można sobie zadać pytanie: Jakie sukcesy osiągnęlibyśmy w sporcie, gdyby nasi zawodnicy bardziej wierzyli w zwycięstwo 😉
Bo wiecznie pewni siebie są nasi piłkarze i jak doświadczenie pokazuje nic dobrego z takiego nastawienia nie wychodzi 😛
O to to, nasi piłkarze są zawsze pełni entuzjazmu i wiary, a potem ” nic się nie stało”
A ja tak sobie trybię, iż może to dlatego tak mówią, by w razie porażki móc powiedzieć ” no przecież to nic takiego przegrać z tak mocnym wrogiem” a gdyby mówili „jesteśmy silni” i im dupsko skopali, to by obciach był.. A tak, wygraliśmy z tak silnym wrogiem!!
Obstawiają tyły 😛 Doceniają przeciwnika, zamiast go słownie lekceważyć. Tym sposobem kreują się na subtelnych i zmylają przeciwnika 😛 I jakie zaskoczenie miłe. 🙂
Brak logiki w tym wpisie i w postawionej tezie. To Twoje córki są „sportowcami” – spytaj, na co liczą?
Twoje oczekiwania, to oczekiwania trenera, menadżera, opiekuna, kierownika itp.
Ktoś tych sportowców wychowywał. Ktoś ich motywował. Ktoś im dodawał skrzydeł albo je podcinał.
Mam klasę. Taką w szkole, szóstą. Nie wiem, co w domu im mówią, ale ja wbijam im do głów, że mają chcieć być najlepsi. Mierzyć tak wysoko, jak się da. A że nie zawsze się uda? Cóż, to jest życie. Moim córkom mówię, żeby celowały w księżyc. Jeśli się nie uda i tak trafią między gwiazdy 🙂
Na to samo zwróciłam uwagę!:)
A może chodzi o skromność, nie zapeszanie?
Trudno porównywać rajd do siatkówki to raz, dwa szkoła to obowiązek, sport to zazwyczaj ich wybór (i praca) 🙂
Bez wiary w siebie chyba nie można odnieść sukcesu, żadnego:)
Zgadzam się, Matko :)! Trzeba w siebie wierzyć i dzieciom od małego dmuchać w skrzydła 🙂
Manu Jelassi w punkt. Oklaski na stojąco!
Sportowcy mogą tak mówić tylko do kamery, ale mają zajęcia z psychologiem (przynajmniej powinni mieć) i on musi ich nastawiać na wygraną (przynajmniej powinien).
Matko! Odkryłam Cię tydzień temu i szybko nadrobiłam Twoje wpisy. Teraz mi jakoś nudno bez kilkunastu wpisów dziennie 🙁