To będzie długi wpis, pełen zwrotów akcji

Córka Druga miała zjeść obiad. W sumie normalna sprawa – jako w pełni zaangażowana matka z dużą świadomością dotyczącą zdrowego żywienia kebaby, frytki i Maltesers jadam pod nieobecność dzieci, a normalnie gotuję pyszne zupy, pilawy, gulasze i makarony. Usiadła więc Córka Druga, spojrzała na talerz i powiedziała, że tego paskudztwa jeść nie będzie.

– Paskudztwa? To makaron z mascarpone, wędzonym łososiem i pietruszką! – odpowiedziałam.

– Ale ja nie znoszę wędzonego łososia.

Ta wiadomość zszokowała mnie bardziej niż news, że prezes umie się śmiać, co oznacza, że gdzieś tam w jego środku jednak tkwi człowiek.

– Jak to nie lubisz? Od kiedy? U babci wciągasz wędzone brzuszki aż miło.

– Nie lubię, nie będę tego jadła. Chcę oglądać bajkę.

I nie wiem naprawdę czemu to powiedziałam, bo dzisiaj bym sama zżarła ten makaron, a ją odesłała przed TV, ale coś mi się w głowie poprzestawiało i rzuciłam:

– Jesz, albo bajki nie będzie.

A skoro powiedziałam, że musiałam być konsekwentna.

Była godzina 13.30, gdy CD zezłościła się na dobre.

– Nie zjem tego obiadu i nie posprzątam pokoju, jak będziesz chciała! Chcesz tegoo??? Tego chcesz???? Mamooooooo???

 Jakby ku**a kiedykolwiek sprzątała…
Później było już gorzej („Chcesz żebym cię kopnęła? Chcesz? Bo jak nie chcesz, to się nie śmiej!”) i akcja wymagała przedsi.. przedsię… przedsięwz…. No musiałam ostro wkroczyć, co tylko rozjuszyło małego potwora. I to na tyle, że gdy o 14.40 miałam wychodzić po Córkę Pierwszą do szkoły, dziecko leżało na podłodze wyło, kopało i odmawiało jakiejkolwiek współpracy. Ubrałam się więc i pojechałam po drugie, to fajniejsze dziecko. Nie mówcie o tym nikomu z MOPS-u.
Dziecko wsiadło do auta zaryczane i już przestało być fajniejsze. Dlaczego ryczało? Jakoś mi umknęło.
O 15.15 Córka Pierwsza już była po obiedzie, Córka Druga nadal ubolewała, że obiad jest paskudny, a jej przeleciało kilka bajek. Bezpowrotnie. To jest dopiero uwłaczające dla niej.
O 15.30 byłyśmy w aucie i w drodze na basen. Córka Druga nadal wyła, ale w końcu zaczęła myśleć, uspokoiła się i spytała:
– A jak ja się już uspokoiłam, to na basenie będę mogła oglądać bajki na tablecie? (bo CD nie pływa, tylko się nudzi).
Nie bardzo miałam pomysł na to, co odpowiedzieć, ale w końcu się zgodziłam po jej obietnicy, że jak wróci do domu to zje ten cholerny obiad.
O 17.30 dobiłyśmy do domu. Córka Druga spojrzała na zimny makaron z mascarpone i łososiem, poprosiła o podgrzanie dania i zaczęła palcami wybierać malutkie kawałeczki łososia. Spróbowała makaronu kompletnie oczyszczonego z jakiekolwiek śladu ryby i się popłakała, że to takie obrzydliwe i że ja w ogóle nie znam się na dzieciach.
O 18.00 doszłyśmy do kompromisu. Córka Druga zjadła cały obiad i poszła oglądać bajki. Wystarczyło jedno moje zdanie i taka drobna modyfikacja makaronu z mascarpone, łososiem i pietruszką.
Polałam jej wszystko ketchupem.
.
.
.
.
PS. Dzisiaj robię zupę rybną. A jakże – z wędzonym łososiem. I krewetkami!

34 odpowiedzi na “To będzie długi wpis, pełen zwrotów akcji”

  1. Ketchup cudotwórca:) nie można tak było od razu :-p ?

  2. Keczup dobry na wszystko

  3. Z keczupem tez bym zjadla wszystko 😉

  4. Magda Ma pisze:

    Przygotuj zatem butelke ketchupu na kolacje , albo ze dwie…

  5. z ketchupem wszystko jadalne… no., poza wątróbką..:)

  6. Magda Ma pisze:

    A swoja droga moje dziecko tez jest keczupowe , on tylko suhi nie jada z keczupem

  7. Podziwiam za konsekwencję!!

  8. Trzeba dziś przed obiadem podpowiedzieć CD że konwencja genewska zabrania torturowania więźniów 😀 😀

  9. PS. Najlepsiejsze życzenia dla Babci i Dziadka 🙂

  10. Jezu, a ja myslałam, że 1,5 godziny przy obiedzie mojego ancymonka to rekord świata…. Tak na marginesie to pełen szacun za wytrzymałość, wycie dziecka tyle godzin skutkowałoby zamknięciem mamy tz.mnie w wariatkowie… 🙂

  11. A ja poprosze przepis, a u.mnie nie chcesz nie jedz no i nie je chodz by byl glodny to nie zje, chociaz.ostatnio lososia wybral(ze.szpinakiem robilam)

  12. Matka Sanepid pisze:

    Zjadła dorsza smażonego. Poprosiła o dokładkę. Bez ketchupu

  13. Kasia Lena pisze:

    Brawo za wytrzymałość! Kiedyś ulegałam, teraz mówię, że niezjedzony obiad będzie na kolację i zjadają, a na dobicie matki twierdzą, że taki pyszny i czemu tak mało dostały 🙂

  14. Iwona Iwa pisze:

    Polej keczupem. :)))

  15. „Chcesz tego?! Chcesz?!!!” Myślałam że to tylko u mnie takie teksty lataja:). Szacunek z cierpliwość 🙂

  16. Jakbym czytała o swoim dziecku…serio to nie miałam pojęcia, że ktoś jeszcze poza mną ma takie problemy….nawe mi ulżyło! Dziękuję Matko!

  17. ze tak powiem ha ha ha

  18. Jazda bez trzymanki 😛 Być konsekwentnym to znaczy sobie robić pod górkę-szacun Matko! też tak mam a potem po cichu pluję sobie w brodę ,ale nie odpuszczam 🙂

  19. Przeczytałam ten wpis mężowi ,a on zapytał czy Twoje i nasze córki nie mają jakimś cudem wspólnych genów ….

  20. Matko jak nie wiadomo o co chodzi …. to zawsze chodzi o ketchup 😀 u mnie to samo tylko platki z mlekiem sa jedzone bez ketchupu 😀

  21. Ula pisze:

    u nas keczup tez cudotworca, ale na takie cus by nie pomogl… zostalabym sama ze wstretnym daniem (a tez nienajlepiej znosze lososia a o owocach morza juz nie wspomne – fuj fuj_ w dodatku polanym keczupem i z wyjacym dzieckiem. Z glodu 🙂

Skomentuj Kasia Lena Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *