Wyznanie wieczoru

– Kocham cie mamo – powiedziała Córka Druga. – Jesteś najlepsą mamom w całym wsech… wsech…. sechswiece.

Pięknie.

PS. Moja zasada „żadnych zabaw kreatywnych z dziećmi” oraz „lepiej, żeby się nudziły, niż kazały mi grać w planszówki” przynosi efekty. Wieczorem wzięły karton po żarciu i żwirku dla kota i wymalowały go w samochód. Same są kreatywne. Że o słynnej fioletowej lalce nie wspomnę…

24 odpowiedzi na “Wyznanie wieczoru”

  1. Ulżyło mi Myślałam, że jestem jedyną wyrodną matką, która nie bawi się z dziećmi i nie gra w planszówki. Ostatnio nawet nie kupuję żadnych planszówek, bo nie szanowali, walały się elementy po całym mieszkaniu. I co? Sami sobie robią gry. Ostatnio zrobili taką fest planszówkę na pół pokoju. Z kartami-szansami, zadaniami itp.
    U nas jak u Amiszów 😀 Żadnego telewizora, smartfonów itp. Zepsuli tablet, więc też nie mają. Za to są cholernie kreatywni 😉

  2. nienawidzę planszówek…. to zuo….

  3. Pamietam TEN dzien, kiedy zepsul sie telewizor i komputer byl zahasłowany…nie uwierzycie, ale najstarsza zaczela reszcie czytac…i oni jej sluchali…brzmi jak sen złoty 😉

  4. Kasia Singh pisze:

    MS a swoja droga czytajac tytul blad na bledzoe to sie spodziewalam ze tych swoich 100 bledow wychowawczych zmienilas wreszcie na 1000 😉 ja 100 to przed sniadaniem popelniam zwlaszcza teraz jak dzieciuki maja ferie i w domu siedza

  5. Planszówki są nawet ok, ale bawić się czymkolwiek z odgrywaniem ról – to zdecydowanie nie moja domena, dobrze że nie tylko ja tak mam 🙂 a propos wyznań miłości wczoraj od prawie-5-latka usłyszałam „kocham Cię mamo najbardziej na świecie i nigdy cię nie oddam w żadnym supermarkecie ani cię nie zabiję „… do dzisiaj nie wiem czy mam się cieszyć 😉

  6. Beata Naska pisze:

    Planszówki (w pewnych granicach) wytrzymam, reszta – masakra, natychmiast zaczynam ziewać i zasypiam;) Mogę zabrać na spacer, na rower, poczytać polecenia do zadań (dziecię ma 3 lata), ale nie lalki, nie klocki please!!!!

  7. Kamila B. pisze:

    Planszówki są cudowne… ale nie z dziećmi. Mogę sprzątać całą chatę z góry na dół, mogę gotować, prać, prasować góry ciuchów, pogadać z moimi dziećmi, jeżdżę z synem na koncerty, z córką na zakupy ciuchowe… ale bawić się z dziećmi? Nie cierpię po prostu tego. Dobrze, że mąż lubi. W zasadzie to lubił, bo już są duże te nasze dzieci i bawić się z nimi nie trzeba.

  8. slowl pisze:

    Ej, ale jak to – nie lubicie planszówek?! Ja dzieci swoich nie mam (tylko pracowe, ale to się nie liczy), a planszówek pół pokoju i ciągle mi mało… i jak sobie kiedyś dziecko urodzę, to właśnie po to, żeby mieć jakiegoś gracza zawsze pod ręką 😛

Skomentuj Basiek May-Chang Kraszewska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *