Córka Pierwsza dostała tornister. OB pewnie do dzisiaj ma koszmary nocne po tym, jak mu napisałam ile to będzie kosztować. No ale ma, jest cała szczęśliwa, pakuje go, rozpakowuje, chodzi z nim na plecach, nie może doczekać się szkoły. Córka Druga będzie nosić kanapki w swoim dotychczasowym plecaczku, uznałam więc, że kupię jej chociaż piórnik. Jaki tam sobie wybierze (Frozen…), to dostanie. Pojechałyśmy więc do sklepu, na parkingu jednak CP krzyknęła ze łzami w oczach:
– A ja nic nie dostanę???
– No przepraszam bardzo! W zeszłym tygodniu dostałaś tornister. ZA 160 ZŁ!
– A. No tak.
Kurde, to jej się zapomniało no.
Poza tym chyba w norze mieszkamy. Nasze mieszkanie to połowa parteru w większym domu jednorodzinnym. Układ mamy lekko głupi, bo dużą kuchnię, mój pokój sypialniano-dzienny po przeciwnej stronie. duży korytarz z szafą wnękową, sporą łazienkę i malutki pokoik córek. Cóż, docelowo to miały być 2 sypialnie i garderoba… ale jest całe mieszkanie. Ma 56 metrów. Poprzednie mieszkanie miało 43. Wielu moich znajomych z bloku, w którym mieszkałam, zajmowało z 2 dzieci powierzchnię… 32 metrów, więc moje 56 w domku, jak na samotną matkę bez stałej pracy wydaje mi się komfortowe. Nie dla koleżanki córek, która nas odwiedza prawie codziennie i trochę ją to męczy.
– Mnie by wystarczył taki mały domek – powiedziała siedząc na podłodze mojej kuchni. Potem jednak sprawę przemyślała, bo gdy przyszła kolejnym razem:
– Dziwnie tak mieszkać w takim małym domku – przyznała. A doświadczenie ma takie, że mieszka w bardzo dużym… – Wy tak się tutaj mieścicie?
– Mieścimy się, jak widzisz…
– A nie wolicie mieć większego?
Chciałam jej opowiedzieć o szukaniu bogatego męża i graniu w Lotto, ale niestety nie zdążyłam, bo musiała iść do domu. Oby się dzieciak nie dorobił u nas klaustrofobii…
u mnie to samo, starsza idzie do szkoly mlodsi tez sie domagaja a tp kredek a to piornika..albo chociaz pudelka na kanapki 😉 na co starsza protestuje ze to nie fair bo oni nie oda do szkoly. zeby to jeszcze z dbałości o moj portfel tak protestowala…ale nie to zwyczajna zazdrosc.
juz im powoedziala ze jak za 2lata oni pojda do szkoly to na pewno nie bedzie takich fajnych plecakow i akcesoriow.
Ja bym powiedziała.. pewnie takich nie będą albo bardziej wymyslate albo takie same hehe 🙂
to samo mowie 😉
Duży dom = dużo sprzątania 😉
nom…. jak mi dziadkowie mówią, że w sezonie 7500 idzie na węgiel, to siadam z wrażenia. W mieszkaniu po prostu od września do maja było 100 zł więcej do rachunku….
Chyba ze złota ten węgiel…
tona 1000 zł, idzie 7,5 tony..
Za tonę węgla 1000zł omg, 750 za groszek słyszałam, ale 1000, to przegięcie…
wiesz.. można kupować ruski węgiel, po którym zostaje tona popiołów i który kiepsko się spala, a można dobrej jakości, którego spala się mniej i po którym zostaje kopka popiołu. My mamy jakiś taki zautomatyzowany piec, w którym trzeba palić dobrym węglem. Dziadek nawet jakieś próbki od producentów dostaje i sobie dobiera….
Tez to znam. Ostatnio moj kupil jakis ekogroszek z ktorego popiolu jest tyle co nic. Zasobnik na 3 tyg wystarcza 🙂
no, a jak dadzą mokry węgiel, to potem ta śruba co tam węgiel przerzuca jest cała pordzewiała i trzeba ją regenerować…
W workach, jak trzymaja na zewnatrz, to mokry w cholere jest. Jaki uzywacie?
a nie wiem. Ja to co najwyżej bramę otwieram, jak ciężarówka podjeżdża, dziadek to kupuje. I w workach własnie
no wyngiel to ze ślonska do nas jedzie 😉 PKSem 😀
aż się przeszłam do piwnicy! Ekogroszek „Kazimierz” z Żor
No jak w workach to się nie dziwię. Też mam piec z podajnikiem. Tyle, że ja kupuję bodajże miał 25. Polski. Popiołu mało. Kosztuje ok 450za tonę + transport = 500za tonę.
Pogooglowalam, niby jest ale jakby go nie bylo. Musi chodliwy towar byc!
Nas byla 5 na 36 m i pies
Pocieszające, że nie tylko moja córka pierwsza nie dostrzega ile i za ile rzeczy jej się kupuje, a córka druga dostaje większość w spadku albo jej to jeszcze niepotrzebne.
Klaustrofobia….ja mam 3 pokoje z małą kuchnią na 58 m…wiec twój parter nie taki mały. Ale też mamy koleżankę córki, która miesza w domu, w którym sam salon ma więcej niż 60 m….
A może ona (ta koleżanka) będzie chciała zabierać do siebie twoje córki….bo jak w takim malutkim domku można się bawić
lalkami ?
Dlatego córki zawsze chodzą do niej. Bo przynajmniej jest czym oddychać 😉
My tez mamy 56 m2 ale w bloku i tez córki koleżanka zapytala dlaczego mamy taki maly dom. Także nie przejmuj się.
Do nas kiedyś znajomi weszli. 43 metry wtedy, 3 malutkie pokoje i malusieńka łazienka. Obeszli, dali kwiatka i spytali „To już? Wszystko???”
pamiętam czasy mieszkania z rodzicami w podstawówce… śmieszne małe mieszkanko, 28 metrów miało. rodzice, ja i dwa koty. po roku mieszkania tam urodził się mój brat. wesoło było. dodam, że poddasze, więc z metrażu jeszcze skosy… 😀
no, by Ci w salonie drzwi do kolejnych pomieszczeń szukała 😉
Mieszkamy na 45 metrach kwadratowych i mamy miejsce na ogródek, pianino, pokój do ćwiczeń męża, moją garderobę, salon, jadalnię i pokój herbaciany – poza podstawową sypialnią, kuchnią i łazienką. Kwestia podejścia 😉
PS. Nie mówię, że to są wszystko osobne pokoje 😀
ja mam 30 m, mieszkam sama, więc luz, ale po wyniesieniu się od rodziców przez rok miałam poczucie, że mi się stawy zastają, bo wszędzie jakoś blisko było… teraz już się przyzwyczaiłam, tylko ogrodu brakuje, oj brakuje…