– Ja to bym chciała ten koszyk tutaj zamontować, żeby plecak z piciem i portfelem włożyć, ale jak odkręciłam kierownicę, to i tak jej nie wyjęłam – powiedziałam łagodnym tonem do dziadka, z nadzieją, że mi tę kierownicę ściągnie.
Dziadek, jakby nie było inżynier wykształcony przez Polskę Ludową, a co by o niej nie mówić, inżynierów wypuszczała na poziomie, zaprawiony w bojach ze składaniem samorobnej przyczepki do Malucha i budową domu z podpiwniczeniem, poddaszem i strychem, zerknął na kierownicę i powiedział, że tam to się jej nie odkręca. Oraz, że to zajmie więcej czasu niż 5 minut.
– Jak to? Przecież to koszyk. Zwykły koszyk na zakupy…
– Ale to chiński koszyk montowany na chińskim rowerze – odpowiedział dziadek, który nie docenia pracy chińskiego ludu.
Zresztą mebli z Ikei też nie lubi. Ogólnie dziadek woli złożyć sam od podstaw niż tak z elementów. Poszedł więc po młotek. Duży.
Cóż, chiński koszyk na chiński rower zakładaliśmy z dziadkiem 1,5 godziny. Tak, bez młotka się nie obeszło.
– Wczoraj w rowerowym widziałam taki piękny rower – powiedziałam dziadkowi. – Miał grube, jasnożółte opony, szeroką, wygiętą w jaskółkę kierownicę i błotniki pomalowane w wisienki…. Kosztował 3000 zł. Na nim pewnie lepiej montowałoby się chiński koszyczek…..
Nic nie pasowało. Dziadek pewnie wolałby już kupić ten rower za 3000 niż w słońcu montować koszyk za 20 zł.
Rozkręcić trzeba było nawet przedni hamulec, by ostatecznie i tak się okazało, że kabelek od dynama gdzieś tam utknął w chińskiej rurze chińskiego roweru, więc lampy nie dało się dociągnąć do miejsca, w którym powinna być przyczepiona, żeby z gracją wystawać spod koszyczka. Dodatkowo chiński koszyczek miał taką sprytną podpórkę, która była za długa, bo koło ma 26 cali, a pewnie powinno mieć 28. Bym dodała, że na pewno powinno, bo ja mam 179 cm wzrostu i ten rowerek nieco za mały na mnie, ale jak się nie ma co się lubi, to się jeździ na 26 calach…. Tutaj dziadek już był pełen desperacji, więc zgiął podpórkę.
– Pasuje! Teraz przykręć i gotowe…
Cóż… Ostatecznie dziadek przykręcił i było gotowe, ja zaś zdjęłam calusieńkie dynamo.
– I tak po zmroku nie jeżdżę na rowerze…..
I w ten sposób mogę, niczym wielbłąd czy jakiś chiński osioł, przewozić ludzi i towary. Córka Druga w foteliku z tyłu, z przodu ogórki na małosolne i składniki na lody. W ślicznym, dogiętym, siłą przymocowanym chińskim koszyczku.
gdzie jest zdjęcie ja się pytam 😛
ale czego zdjęcie? :>
Matko, po co Ci dynamo? Światełka rowerowe na baterie też Chińczycy robią, przyczepisz z przodu koszyczka i będziesz śmigać po nocy 😉
No zdjęcie koszyczka tego chińskiego na chińskim rowerze 'z młodszej siostry’ 🙂
popieram, ja też na allegro kupiłam niby Polski ale chińskim mi zalatuje rowerek z koszem tylko koła 28 cali, wywaliłam dynamo bu hałasu za dużo i mam światełko ledowe na baterie za całe 9zł
Anna Radziszewska też już ledowe lampki na allegro znalazłam. Kupię dla siebie i dla CP, chociaż faktycznie nigdy po zmroku nie jeżdżę 😉
Ka Aleksandra rower jest akurat babci 😉
Ja bym ten koszyczek przywiązała. Rzepami albo plastikowymi opaskami zaciskowymi. Ale ja inżynier Polski post-ludowej jestem. 🙂
Ta. Pan Grzebałka mi ostatnio tłumik na opaski przyrobił. I tak jeżdżę. Bez zarzutu.
to Ty, Matko, mloda jesteś 😉
E tam nie po ciemku. Kup sobie pchełki na baterie (takie małe i tanie, za to świci bardzo mocno), albo lampkę na baterie słoneczne (widziałam na alledrogo), plus jakąś sakwę z odblaskami i z głowy. Doceniam kunszt dziadka, w prawdziwym serwisie by się złapali za głowę. Oni nawet zwykłych holenderskich holendrów nie potrafią przeserwisować. Na szczęście one rzadko wymagają serwisu. Mój mam od 5 lat i nic mu nie jest. Nawet nie rzęzi, a przejechał 1,5 tys. km. Co innego drugi rower wyprawowy, ten nadaje się do serwisu dwa razy w roku (ale póki jeździ, to go nie oddaję, bo to zawsze wydatek kilkuset złotych) 🙂
Mam drugi rower, typ holenderski niemieckiej produkcji. Ma ponad 30 lat i też świetnie jeździ, ale że ma cieniutkie opony i mało przerzutek, to jednak z CD za plecami lepiej się jeździ na chińskim górskim.
Joanna Szymkowiak za miesiąc kończę 34 😛
Tyś to jeszcze małolata……..:P
Też widziałam ten w wisienki. Cudny jest 🙂
CD stwierdziła, że jak będzie duża to sobie taki kupi 😉
Ale na insta foto juz wisi 😀
Ka Aleksandra wisi, bo zrobiłam :>
lipcowa jestes?? rak czy lew??
jak lipcowa, jak napisałam że za miesiąc? :>
ale sie czepiasz 😉 czyli lew 😀
no przecież :>
Ja mam i na dynamo i dowiesiłam takie na baterie światełka, bo przecież z dynamem ciężko się jedzie, jakby co najmniej przerzutkę o 1 oczko przerzucił, a nie wiem czy nie o 2. Koszyczek mam, ale z tyłu na bagażniku dopięty, no ale nie wożę pasażerki.
nie narzekają wiesz ile bym dala zeby mieć ojca
dla swoich rodziców zawsze będziemy dziecmi
Ewa Semenowicz proszę Cię, najpierw przeczytaj to co komentujesz, bo za każdym razem od czapy zupełnie te Twoje komentarze są. Widać, że w ogóle do tekstu nie zaglądasz albo nie rozumiesz słowa pisanego. Z góry dziękuję.
jasne twoje teksty SA dziwne chwilami i ciężko się odnieść mi chodziło o zdanie ze dorosła jesteś a tato traktuje cie jak dziecko kaman
słowa nie było o tym, że traktuje mnie jak dziecko…