Długi weekend bez zakupów – jak sobie poradzić?

Tak, długi weekend bez zakupów, czyli w niedzielę będą zamknięte sklepy. A to pech, bo jak tylko zamykają sklepy, to Polakom rosną trzy dodatkowe żołądki. Wiadomo. Ikea i klopsiki w niedzielę? Koniec z tym! Nie żebym była zwolennikiem rozwiązania takiego, gdyż albowiem mam w sobie dużo liberalizmu i uważam, że jak ktoś nie chce pracować w niedzielę w markecie, to może pracować w bibliotece gminnej. Biblioteki gminne są zamknięte. I tak, wiem, co mówię, ponieważ pracowałam w sieciówce obuwniczej w centrum handlowym i tak, miałam wolny tylko jeden weekend w miesiącu.

Nie piszę tego po to, by zgnoić tych, co jednak obstawali przy tych wolnych niedzielach. Ja mam po prostu rozwiązanie, które przećwiczyłam na własnej skórze. Otóż ostatnio nie byłam na dużych zakupach w sklepie przez 5 dni. Tak, tak – 5 dni. Nie, żebym nie chciała, ale skończyła mi się kasa, jeden klient nie zapłacił, drugi klient nie zapłacił, trzeci w ogóle przestał się odzywać i w ten sposób ostatnie zakupy w piątek zrobiłam za ostatnie 80 zł, a potem do środy już nic ( w środę mi M. kasę pożyczył, bo klienci nadal nic).

I wiecie co? Ja dawno tak dobrze nie jadłam! Wykopałam z szafek makarony i ryże, te którym termin ważności skończył się w kwietniu 2015, rozmroziłam różne mięsiwa, między innymi nogi z kurczaka, podroby i schabowe odłożone na czarną godzinę, gdyż były w promocji,  odkryłam pod dwoma kiełbasami na grochówkę paczkę greckich pierogów, z drożdży suszonych i mąki zrobiłam dwa razy chleb i raz bułki. No OK, kawę podebrałam babci, a wątróbka miała bardzo dużo smażonej cebuli, ale cebula jest niskokaloryczna. Jeśli  więc do Waszego domu nie wpada regularnie Magda Gessler, nie wypieprza Wam zawartości zamrażalnika na podłogę i nie kopie Was po mordzie za kaszę z darów dla powodzian w 1997, to polecam jedzenie przez niedzielę rzeczy-znalezisk. Mole ukatrupicie, a nie wydacie ani grosika.

Proszę Was.

Bo dostałam przelew i jutro chcę w spokoju zrobić zakupy!

5 odpowiedzi na “Długi weekend bez zakupów – jak sobie poradzić?”

  1. Basia pisze:

    No, niestety… musialam dwa tygodnie temu rozmrozic lodowke, i wyrzucic resztki, ktore jeszcze tam byly (u mnie temperatura zewnetrzna byla niestety plusowa), przed miesiacem przyjechala do mnie pani Gessler (moja corka) i wyp…rzyla wszystko stare z szafek w kuchni…. i nie zostaje mi nic innego, jak w sobote zakupy zrobic 🙁
    U nas w niedziele zamkniete jest od dawna wszystko, poza stacja benzynawa! Sie szybko przyzwyczailam 🙂

  2. Ania pisze:

    Ja robię zakupy na cały tydzień w piątki jedynie w tygodniu dokupuje pieczywo i coś do chleba tak się nauczyłam gdy mieszkałam na wsi gdzie do sklepu było kilka km i nie było dojazdu teraz chociaż sklep mam blisko to nadal w piątki jeździmy z mężem na zakupy A weekend wolimy spędzać na zabawie z dzieckiem i spacerach zamiast po sklepach biegać

  3. Sylwia pisze:

    ja już od jakiegoś czasu wypracowałam zakupy w tygodniu , w sobotę miałam wrażenie że ludzi z magazynów wypuszczali tyle ich było w sklepach a w niedzielę jestem za leniwa żeby z piżamy wyskoczyć a w piżamie niekoniecznie na zakupy …w sobotę tylko na targu u pani Eli marchewkę i pietruszkę a u Staszka jajka

  4. Ewa pisze:

    No właśnie, odkąd mieszkam w mieście, przyzwyczaiłam się, że w każdej chwili mogę sobie kupić, co chcę. To jest złe, ponieważ:
    – wydaję za dużo pieniędzy na niepotrzebne, tak naprawdę, rzeczy (głównie za dużo jedzenia)
    – nie wykorzystuję tego, co mam w domu, bo sobie wymyślam, że „a może to zrobię, a może tamto, skoro mogę na to kupić składnki…”
    – dużo za dużo się marnuje, głównie jedzenia, ponieważ -> patrz dwa punkty powyżej

    A jak mieszkałam na wsi, to zawsze trzeba było kalkulować, czy opłaca się po coś iść do sklepu, czy jednak poczekać te parę dni i pojechać do miasta po większe zakupy (miasto oddalone o 20km, nie 3 czy 5, no i nie mieliśmy samochodu) 🙂 a latem można było pójść do ogrodu, nakopać ziemniaków i zjeść z pomidorami i koperkiem 😛

  5. Betakobieta pisze:

    Mam analogiczne przemyślenia. Zakupy robię zazwyczaj 2x w tygodniu. Codziennie tylko pieczywo, ale jak mi się nie chce to dzień czy dwa obskocze domowym / tostowym / pitą / tortillą / plackami itp. Gdyby nie goście dziś i jutro to bym dzisiaj sklepu nie odwiedziła bo i po co, następne zakupy miały być w podziałek czy wtorek. Więc wpadłam po te gosciowe tematy a tam puste półki i kilometrowe kolejki.

Skomentuj Betakobieta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *