Czołpino, Wydma Czołpińska i Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach

Wczoraj wstałam po 6:00 rano z założeniem, że robię sobie wolne i jedziemy z córkami na wycieczkę. Córki wstały o 8:00 i gdy powiedziałam, że jedziemy na wycieczkę, stwierdziły, że “OK, fajnie”, czyli też jadą. 

Potem spytały dokąd, to ja, że na Wydmę Czołpińską, tamtejszą latarnię i do skansenu. “OK, fajnie.” I jak długo będą jechać, też spytały. 1,5 godziny krętymi kaszubskimi drogami, więc kazałam wziąć awiomarin. “OK, spoko, weźmiemy.” Dały mi też bluzy do spakowania, założyły czapki z daszkiem, przez całą drogę siedziały spokojnie. CD paplała z kumpelą, CP obmyślała jakiś plan, pewnie odsunięcia PiSu od władzy albo jak zostać pasierbicą Cavilla. Na miejscu, czyli na parkingu leśnym w pobliżu Muzeum Słowińskiego Parku Narodowego w Czołpinie, spytałam, czy najpierw chcą iść na wydmę, czy przede wszystkim interesuje je latarnia. Uznały, że najpierw idziemy na wydmy. 

Całą drogę, a łatwa nie była, bo piasek, góra-dół, góra-dół turlały się, biegały, jadły ciasteczka, na zmianę nosiły plecak z prowiantem. Na plaży weszły do wody tylko do kolan, bo na więcej nie pozwoliłam. 

Przed zejściem w stronę latarni spytałam, czy mają ochotę na orzeszki. Miały. Do latarni była kolejka, to poczekały.

 

Potem poszłyśmy do muzeum, bardzo im się podobało i słuchały tego, co mówi głos w audioprzewodniku. Trochę prosiły, żebym nie chodziła tak szybko, bo chcą uważnie oglądać każdą gablotę, chcą zobaczyć filmy i dotykać eksponatów. Bo tak, można było dotykać. Bardzo im to odpowiadało. 

Następnie spytałam, czy chcą jechać na pierogi. Chciały. Skoczyłyśmy do Bistro Przed Wydmą. Jak sama nazwa wskazuje, jest przed wydmą. Knajpka ma rodzinny charakter, ceny nie powalają ani zaporowym poziomem, ani taniością. Ot, całe danie ok. 25 zł. Pierogi smakowały. Kompot także. 

Miałam już trochę dosyć. Przeczołgał mnie ten spacer po piachu, gorąc i wejście na latarnię, więc empatycznie przyznałam, że jak nie chcą teraz, to możemy do tego skansenu przyjechać innym razem. A one uznały, że chcą jechać do skansenu teraz. A dokładniej do Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. 

Skansen też bardzo im się podobał, a i w czasie drogi powrotnej w aucie panowała harmonia…. Pod samym domem pokłóciły się ostro o to, kto otwiera bramę, zabiera z auta zakupy i wyrzuca śmieci. Jeżeli więc zastanawialiście się, czemu mnie tak nosi i dlaczego pokochałam “mikro wyprawy”, to właśnie dlatego — dla świętego spokoju i siostrzanej zgody. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *