AZS. Pamiętamy.

Czuję się jak idiotka. Jak ostatnia kretynka, którą przez 9 lat robiono w balona. Od szkoły rodzenia, przez oddział położniczy w szpitalu, po reklamy w TV i Internecie.

Otóż moim dzieciom z AZS serwowałam emolienty w każdej postaci. Najpopularniejszych marek, najbardziej znane, może nie najdroższe, ale jednak znacznie obciążające domowy budżet. Do kąpieli i do smarowania. Dzieci siedziały w wannie, moczyły się w mlecznej wodzie, a skóra jak była sucha, tak była. Łuszczyła się, swędziała, w zgięciach ramion i pod kolanami, a nawet na twarzy – wokół ust i na powiekach robiły się bolesne ranki. Nawet smarowanie często okazywało się bolesne. Nie pomogła eliminacja mleka z diety, nie pomagały leki na alergię, wizyty u alergologa skończyły się skierowaniem do dermatologa. A dermatolog okazał się młody. Opinie w internecie miał marne. Że niedoświadczony, niezaangażowany, nie warto. Znalazłam je na kilka godzin przed wizytą, gdy na szukanie innego było za późno, więc uznałam, że zaryzykuję. Daleko nie mam, sprawdzę.

Dermatolog faktycznie był młody, może rzeczywiście nie obejrzał zbyt skrupulatnie moich dzieci, spojrzał tylko na buzie i rany w zgięciach, po czym złapał się za głowę, gdy ja mu o tym moczeniu w emolientach opowiedziałam.

I zalecił co następuje: do mycia pianka z mocznikiem (mamy Atoperal). Nie kąpiele, ale szybkie prysznice. Spłukać się, umyć pianką, spłukać, wychodzić, wytrzeć. Następnie balsam z mocznikiem. Polecił nam Pilarix polskiej firmy, 20 zł za dużą tubę. Do smarowania całego ciała, z buzią włącznie. Na mocne, zaostrzone zmiany Protopic. Niestety 10 ml maści kosztuje 50 zł, ale to nic, bo efekty całej terapii są zachwycające.

Nasz zestaw ratunkowy.

Córka Pierwsza, która od września właściwie była czerwona, obłażąca, nie mogła spać z powodu swędzenia, ma obecnie skórę gładką, idealną, bez zmian. I to bez diety i mimo że wciąż przebywa wśród alergenów (testy wykazały alergię na trawę, pleśń, roztocza, sierść kota i świnek morskich). Córce Drugiej zagoiły się zgięcia łokci, a rozdrapywała je do krwi.
A to tylko i wyłącznie efekt zmiany kosmetyków do kąpieli i nawilżania…

Wiem, że zaraz pojawi się multum komentarzy, rad mniej i bardziej profesjonalnych. Nikogo do niczego nie namawiam, nikogo nie przekonuję, że to kosmetyki idealne dla każdego i w każdym przypadku pomogą. Ale może ktoś już nie ma pomysłów i robił ten sam błąd co ja, bo byłam święcie przekonana, że popularne emolienty to najlepsze rozwiązanie.

.

.

.

PS. Od roku używam emulsji z 3% mocznika z Ziai. Jest do skóry suchej na dzień/na noc. Kupiłam ją po tym, jak wysuszyłam sobie skórę zbyt agresywną pielęgnacją matującą i na skórze zaczęły pojawiać się wypryski. Obecnie problemów ze skórą mam o wiele mniej i myślę, że to właśnie efekt kremu z mocznikiem. Najwyraźniej sprawdza się w mojej rodzinie najlepiej.

26 odpowiedzi na “AZS. Pamiętamy.”

  1. Dominika pisze:

    A na suche rączki to tylko krem do rąk z Rombalsam Urea 30%
    To jedyne co ratuje może wykończone ciągłym moczeniem i mieszaniem w farbach (taaaa wiem że są rękawiczki, ale ciągle o nich zapominam i nie mam takiego wyczucia co palcami :/ ) ręce.
    A czy ten balsam powyżej nadaje się też do buzi smarowania? Bo mój młody ma teraz znowu lekkie zmiany na pyszczku i tak się zastanawiam czy by mu nie pomogło 🙂

    • Matka Sanepid pisze:

      Ten duży? Tak, smarują też buzię nim. Całe ciało, po kąpieli, raz dziennie.

      • Mzoneczka pisze:

        Matko, a weź jeszcze przejdź się jeszcze do innego lekarza, czy potwierdziłby takie leczenie. To działa, bo ma fajny skład, tylko na moje farmaceutyczne oko, trochę za młode masz Córki na takie leczenie. Chodzi mi o salicylany, które są przeciwwskazane poniżej 12 rż. Smarujesz Pilarixem kremem, który ma kwas salicylowy całe ciała może warto przerzucić się na balsam. Jak mówię, do przemyślenia/ konsultacji.

        • Matka Sanepid pisze:

          Pilarix to balsam

          • Kasia W pisze:

            Moim zdaniem mocznik to duży klucz do sukcesu, i mnie też nic innego się nie sprawdzało, mieszkam w norwegii i własnie taki krem mi tu przepisali, jak przyjechałm do Polski i poszłam do dermatologa to był w nie małym szoku w jakiej kondycji jest skóra mojej córki (a było żle wrecz tragicznie, ładznie z otwartymi rankami), a ja jak Ty wydawałam tonę pieniędzy na wszelkiego rodzaku balsamy, masła i inne specyfiki zalecane dla dzieci. A atoperal pianka genialna.

  2. Agata pisze:

    Mój syn przestał obchodzić ze skóry (a na dłoniach miał rany do mięsa) jak średniej opinii dermatolog zaproponowała nam używanie Lipikar Baume AP +, do mycia Lipikar Lavant. Drogie, ale mega wydajne. Często są w promocji, więc wtedy kupuję zapas. Syn się męczył 7 lat, a my razem z nim. Cieszę się, ze udało Wam się znaleźć coś, co Wam służy.

  3. Anula pisze:

    Pilarix niebieski z mocznikiem – mój ulubieniec jeśli chodzi o stopy 🙂

  4. Monika pisze:

    My smarujemy Dexerylem 30 zł za 500ml starcza ba baaaardzo długo,skóra bez problemów a rany też były. No i wyrzuciłam mężowską poduszkę z pierza.

  5. monika pisze:

    Nam na suche rączki, czerwone budzie, swędzący brzuszek najlepiej pomaga Zentel, ale my mieszkamy na wsi i mamy kota i psa

  6. Vaska pisze:

    Na szkole rodzenia akurat trafiłam na bardzo fajną babeczkę. Szykuję się do narodzin pierwszego synka i wszelkie informacje chłonę jak gąbka. Wielkim zdziwieniem było dla mnie jej stwierdzenie, żeby absolutnie nie pakować dziecku do kąpieli żadnych emolientów, żadnych olejków i innych bzdur. Odradziła nam wszelkie kremy i kazała zacząć od zwykłego szarego mydła w niewielkiej ilości albo jakiegoś innego białego jelenia i najzwyklejszej oliwki w małej ilości, ewentualnie w razie wystąpienia jakiś problemów zacząć stosować niewielkie ilości kremów a uwielbiany przez moje rodzeństwo i znajomych Sudokrem tylko w wypadkach odparzeń, a nie jak do tej pory słyszałam – codziennie na noc. U niej po raz pierwszy spotkałam się z opinią, że nie należy dziecka ubierać w 50 warstw, czapeczek i innych rzeczy, jak to babcie lubią namawiać. Bardzo dużo opowiadała nam na temat różnych naturalnych sposobów zapobiegania różnym problemom, często też powtarzała żeby nie wierzyć każdemu lekarzowi/położnej/pielęgniarce na słowo, tylko upewniać się, szukać, sprawdzać, czytać, weryfikować z opinią innych lekarzy. Bo niestety mamy jeszcze wielu takich „pediatrów” i innych specjalistów, którzy mają w nosie rozwój swoich dziedzin, ale także i dobrobyt pacjenta – „następny proszę” i antybiotyki dobre na wszystko to niestety jeszcze norma, albo jeden sposób leczenia dla wszystkich, nieważne że na jednego poskutkuje a na innego mniej. Ot taki przykład z życia wzięty – w moim mieście znalazło się kilku niby-renomowanych lekarzy, którzy nie wiedzieli że część antybiotyków może być przyjmowana w ciąży czy podczas karmienia w przypadku gdy zawodzi medycyna naturalna.

    • Anna pisze:

      Vaska – tylko pamiętaj to wszystko o czym Ci położna opowiada, to prawda. Jednakże bierz poprawkę na to, że mowa jest o niemowlaku a nie noworodku. Ja odkrywałam mojego noworodka, bo właśnie bardzo na wprost potraktowałam te informacje – moja wina, ale byłam pierworódką – skończyło się wyziębieniem organizmu mojego synka, inkubatorem w 3 warstwach i termoforem w nogach na przeszło dobę. Masakra. Nie popełnij tego błędu kochana – pamietaj, że ta dzidźka wychodzi z około 37 st. więc jeszcze przez okolo miesiąc musi mieć podobne środowisko 🙂 powodzenia, dużo miłości <3 🙂

    • Matka Sanepid pisze:

      Bardzo często zwykłe, podstawowe kosmetyki się sprawdzają. Ja bym wypróbowała na Twoim miejscu mydło marsylskie, np. oliwkowe. Jednak każdy reaguje inaczej. Ja mam skórę raczej tłustą i mało wrażliwą, ale np. do higieny intymnej mogę używać tylko płynu jednego producenta, wszystkie inne sprowadzają na mnie nieszczęścia. Pielęgnacja skóry jednak zawsze odbywa się metodą prób i błędów.

      • M pisze:

        Matko a spróbuj odstawić ten płyn.
        Znasz akcję #wietrzenienarodowe? To spanie bez gaci propagowane przez @mameginekolog ;-).
        W połączeniu z wyrzuceniem płynu i wkładek do bielizny działa cuda! Jak używałam płynów i wkładek co chwilę łapałam infekcje. Teraz ograniczyłam wkładki do minimum – to reklamy wmawiają nam, że musimy je nosić codziennie – śpię jak nasze babcie w koszuli nocnej 😉 i zapomniałam co to infekcja intymna.

    • Lucyna pisze:

      Jestem pod wrazeniem! Co za madra kobieta! Tak jest najlepiej. I najtaniej ?

  7. Anna pisze:

    Kochana, bardzo się cieszę, że pomogło to Twoim córeczkom <3 ja sama zastosuję to na sobie, bo mam podobne problemy od lat -dziesięciu. Dziękuję za ten tekst, ściskam, miłego dnia <3

  8. Justyna pisze:

    Też używałam protopicu. W chwili obecnej stosujemy Latopic emulsje do ciała i krem do twarzy. Przetestowałam dużo dostępnych na rynku emulsji i tylko Latopic nam służy. Na noc syrop Loratan. A w razie zaognienia ran smaruje Cutivate.

  9. bo pisze:

    Jeśli można to poproszę o namiar na tego dermatologa. Dzięki.

  10. Justa pisze:

    Dla dzieci ponizej 3 roku zycia polecam krem na ciemieniuche oillan baby, tez z mocznikiem ?.Zamiast protopicu, troche łagodniejszy elidel, to samo działanie. Temat AZS przerabiam ponownie przy drugim dziecku,po 14 latach, mocznik to klucz do sukcesu. Dziekuje za polecenie pianki , a pilarixu, uzywam dla starszego syna. Tez moczyłam w emolientach i stosowałam magiczne diety przy pierwszym dziecku ?

  11. Princess Carolyn pisze:

    Dziekuje za ten wpis na blogu! Męczyliśmy sie z AZSem 10 lat, odstawiliśmy wszystkie emolienty do smarowania na rzecz kremu z mocznikiem (najlepiej i najtaniej wychodzi Seni Care Emulsja intensywnie nawilżająca 4%, 500 ml) i jest rewelacja! Przeszliśmy przez wszystkie możliwe diety, smarowanie olejami, picie olejów, suplementy nawilżające skórę, wszystko co niby pomaga na azs i zero poprawy – odkąd stosujemy po każdym myciu krem z mocznikiem jest rewelacja a skóra wczesniej pozapychana, czerwona, swędząca – teraz czysta jak łza! Jak jest za dużo alergenów dookoła i skora zaczyna być podrażniona od swędzenia- od razu wchodzą jednorazowo sterydy Elocom (zanim stan się zaogni, jest to jednak niezwykle rzadko, np podczas długiego pobytu z uczulającym nas psem) i na drugi dzień jest spokój. Uratowała nam Pani życie tym wpisem, bo już naprawdę byliśmy zmęczeni nierówną walką z tą chorobą…
    Pozdrawiam serdecznie

    • Princess Carolyn pisze:

      Acha, i dla jasności – odwiedzani przez nas 'dermatolodzy-alergolodzy’ krzyczeli, ze na azs tylko emolienty, nic nie robić tylko się nimi smarować, choroba jest nieuleczalna i zawsze juz skóra będzie w kiepskim stanie – jednak odkąd odstawiliśmy polecane emolienty i przeszliśmy na smarowanie się po kąpieli mocznikiem (przeszło 1.5 roku temu) skora jest delikatna, gładka, bez żadnych ognisk chorobowych (nic innego nie zmieniliśmy w swoim życiu, stąd pewność, że pomógł właśnie mocznik). Zaczynam się zastanawiać, na czyim pasku chodzą dermatolodzy przepisujący swoim pacjentom emolienty za grube pieniądze, ktore zamiast pomoc – tylko pogarszają sytuację i zapychają pory, przez co skóra nieustannie jest zaogniona, sucha i podrażniona…

    • Matka Sanepid pisze:

      cieszę się, że pomogło. U nas już nigdy więcej nie powtórzyły się krwawe placki na ramionach i nogach, wystarczy balsam z mocznikiem….

  12. Asia pisze:

    Witam, zrozpaczona i zainspirowana tym wpisem zakupiłam Pilarix. I okazał się on naszym zbawieniem. Żadne emolienty i kremy nie dały w połowie tak dobrego efektu. Dzięki wielkie za pomoc

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *