– Mamo, zobacz! – Córka Druga podetknęła mi pod nos wiaderko z czymś dziwnym i śmierdzącym w środku.
– Co to?
– Martwy ptaszek! – radośnie odpowiedziała CD.
– Która go tam włożyła?
– Córka Pierwsza – odpowiedziała Córka Druga.
– Córka Druga – odpowiedziała Córka Pierwsza.
– Łapą czy łopatką? – spytałam nieśmiało.
– Łopatką go włożyłam – powiedziała Córka Pierwsza.
Jak to miło, że one tak obcują z przyrodą. Gdy jest gorąco mogą też zażywać kąpieli za domem. Ponieważ basen zepsuty, to zaproponowałam, żeby sobie biegały pod strumieniem wody z polewaczki. Bardzo się ucieszyły i pobiegły do ogrodu. Gdy po paru minutach poszłam sprawdzić czy żyją… siedziały w zasięgu wody, w „domku” ze zjeżdżalni, konia na biegunach i trzech parasoli, żeby ich nie zmoczyło…
Do tego biegają w barwach maskujących. Kiedyś, gdy na festynie w punkcie malowania buzi była olbrzymia kolejka, razem z ex sąsiadką uznałyśmy, że łatwiej będzie dzieciom kupić farby do malowania twarzy niż się doczekać tej usługi. Od czasu, gdy mamy własne akcesoria córki malują siebie nawzajem, albo maluję je ja. Tutaj przykład: CD pomalowana przez CP, CP przeze mnie..
a po co im grzywki?
ty też? :>
w rzeczy samej CP to Mama!
bana chcesz?
Nie jesteś taką złą matką 😉 uczesane są 😉
wszy wyczesane co do joty 😛
Cudne kaszubki, pieknie im bez grzywek
Praktycznie z tymi farbami. Myślałam, że mam w torebce wszystko co powinna mieć matka polka no ale jeszcze tych farb mi brakuje….
Bardzo przydatne i farby i własne bajoro. Pierwsze bo chroni od malowania zwykłymi mazakami (które potem dużo trudniej zmyć), aa drugie…bo nie ma jak nad woda w upalny dzień. I tyle z tych upałów bo jutro znowu zimnica.
To właściwie takie kredki, jak świecowe. Ale do malowania buziek
Te kredki pomagają tez w przypadku nadmiernych czyściochów 🙂 zabawa przednia al każda część ciała może być potem do szorowania.
urocze są 🙂
cudności! i zgadzam się, grzywki precz!