Bo wróciłam w piątek rano. Z żalem, że trzeba. Że jeszcze bym w tej Hiszpanii posiedziała. Od razu zderzyłam się z rzeczywistością: aferą taśmową, zaszczanym i spóźnionym pociągiem, w którym pierwsza klasa, za którą płaci się stówkę, wygląda jak wagon bydlęcy, a temperatura powietrza w dzień nie przekracza 20 stopni.
Cały weekend zajmowałam się dziećmi. Byłam pewna, że po tygodniu urlopu, będę dla nich miła i przyjemna przez co najmniej kolejny miesiąc. Ojciec Biologiczny obstawiał tydzień. Udało się przez jeden dzień… No one to świętego potrafią wyprowadzić z równowagi. Dar taki mają.
W niedzielę nastawiałam Córkę Pierwszą, że dzisiaj ma zakończenie roku. Że występy, że kieckę jej przygotuję. Rano pokłóciłam się o to, że ma być uczesana jakoś, bo taka kudłata na imprezę nie pójdzie. Zawlokłam jej ubranie razem z butami, wytłumaczyłam, że ma się w szatni przebrać i gdy dodatkowo informowałam o wiszącej w szafce kiecce jej nauczycielkę usłyszałam:
– Ale zakończenie roku jest jutro….
Kurtyna. Oklaski.
(na następny urlop odłożyłam już na mSaver 70 zł. Za rok jadę na miesiąc. Choćby na Ukrainę…)
Jak to mawia klasyk „ch** dupa i kamieni kupa” 😀
Taki mamy klimat… że tak zacytuję drugi klasyk… 😉
daty przeróżnych akademii i występów hahahaha kiedyś pomyliłam się o cały tydzień 😉 dziecko mi się tylko zestresowało, ze to już hahahahahaha
Ja też tak mam…
codziennie jak wracam z pracy…nadzieja na miłe chwile z dziećmi..
szczególnie jak widzę Syna (9lat)…
obiecuję sobie, że to ostatni raz jak gryzłam ścianę, rzucając grochem, bo ostatnio stał się nie do zniesienia, ehhh
no z dwojga złego to lepiej pomylić te daty w tą stronę..;)
wszystko przez tę murzyńskość 🙂
Spoko…ja to się kiedyś z panem w kiosku kwiatowym kłóciłam w połowie września,że dziś Dzień Nauczyciela jest… dopiero jego argument,że wie lepiej bo jego żona też uczycielka pozwolił mi uwierzyć i nie zrobić z siebie kompletnej idiotki… ps dziecię obecnie ma 29 lat i przeżyło moje wszelkie porażki wychowawcze 😉
Popatrz, jak to szybko zleciało.No i do dobrego człowiek się przyzwyczaja.Zderzenie z naszą rzeczywistoscia zawsze boil,mało wyjezdżam,ale nawet ja to wiem.
Jade za chwile na miesiąc,sama nie będę.Dorosła córka ,maz i dwa koty .No ale na codzien jestem często sama, to taka odmiana teraz.
Noo, pojehcałas z tym zakonczeniem roku:))
Nic to ,jeszcze neijedna wtopa przed Toba,ciesze się,ze inne mamy tez maja ózne akcje.
Mnie do dizs córy wypominaja,jak to się machnełam i wcisnełam im kit, ze Antek wyladował w piekarniku na 3 zdrowaski:)!