Coś mi tu śmierdzi….

Jak zapewne wiecie, dzieci lubią kupy. Pisałam o tym wielokrotnie. Babcia, która posiada wiedzę psychologiczną, a obudzona w środku nocy bez zająknięcia podaje najważniejsze fakty z życia Freuda, w jakiś mądry sposób to tłumaczy. Ja jedynie czekam, aż wreszcie się ten etap skończy… Chociaż w sumie nie wiem, czy nie lepsza bierna fascynacja kupą u przedszkolaka, niż czynna seksem u nastolatka.

Wzięłam córki na wycieczkę rowerową. Ot, 8 km po okolicy. Czyli po wsi. Córka Druga za mną w foteliku, czyli blisko na tyle, że swobodnie możemy rozmawiać.

– Mamo, a czyja kupa tak śmierdzi?

Zaciągnęłam się głęboko powietrzem, rozejrzałam po okolicznych polach i mówię:

– Pewnie krowy.

Po chwili znowu pada pytanie:

– Mamo, a tutaj czyja kupa tak śmierdzi?

– Pewnie świnki, bo tutaj chlew jest….

Nie minął kwadrans, a do nozdrzy córki dotarły kolejne aromaty. Tym razem końskie.

– Mamo, a czyja kupa tak śmierdzi?

Myślę, bo już pewności nie miam.

– No mamo… Czyja kupa tak śmierdzi?

Rozglądam się, bo naprawdę nie wiem czy mijamy chlew, oborę, stajnię czy po prostu mieszkanie kandydata do programu Perfekcyjna Pani Domu.

– No coooooo tak śmierdzi????

– Wieś!!! To wieś tak śmierdzi!

– Aaaaaaaaa…..

Więcej nie spytała. Dżizas…..

24 odpowiedzi na “Coś mi tu śmierdzi….”

  1. syn ostatnio zapytał męża mego, a ojca swego, czy chce chleba z kupą.

  2. No ja na wsi mieszkam i kupą nie śmierdzi 🙂

  3. KK pisze:

    A ja na wsi mieszkam i krowy częściej widuję w reklamach Milki niż w okolicy 😛

  4. ja odpowiadam „po miastowemu”, że to obornik 😉

  5. „obornik” niewiele tłumaczy….

  6. Omamiona – niewiele tłumaczy i do tego rodzi dalsze pytania 😉 Jak masz chęć na konwersację, super metoda, ale jeśli chcesz chwilę pomilczeć, to odpowiedź z gatunku samobójczych 😀

  7. u mojego syna fascynacja kupą i bąkami trwa i końca nie widać, jakież to męczące;p

  8. Kiedyś się dzieci uczyło jakie każde z tych zwierząt wydaje odgłosy. Ale świat do przodu idzie, więc się już nie po odgłosach zwierzęta rozpoznaje. 🙂

  9. karcia pisze:

    U nas też kupa to fajny temat. Zwykle pół bloku słyszy że zrobiła kupę a potem drugie pół jaka ona jest wielka. Znaczy się ta kupa 😉

  10. Anna Chwałek pisze:

    A porównywały swoje kupy z innymi przedszkolakami ? Bo moja tak.
    Na dodatek do dziś krąży w rodzinie historia jak przy obowiązkowym zachwycaniu się jej robotą rzuciłam „śliczna”.
    – Śliczna? To zrób zdjęcie!!

    ….

  11. Aga pisze:

    a nie zapytala dlaczego?i jeszcze raz dlaczego:)bo moja tak pyta 🙂

  12. NewIn pisze:

    Mój trzylatek ostatnio na nazwisko ma KUPA i wszyscy wkoło nazywają się Kupa.
    A mama jest głupi (dobrze, że nie ch… ), i w ogóle będzie mnie bił i gryzł JUŻ ZAWSZE!
    Przed nami dwa tygodnie wakacji, jupi 🙁

  13. O luudzie, nie wszędzie wieś śmierdzi ;D
    Jeszcze się CD zrazi… ;P

  14. Kurczę, u mnie też dziś o kupach. Bardzo często mam podobną tematykę tego samego dnia. Dzieci to jednak nudne są. Kupy, chorowanie i „dlaczego?”.

  15. Agnieszka B. pisze:

    U mojego sąsiada jest 5 krów…wyraźnie zawyża średnią bo po za nim nikt więcej nie ma rogacizny…

  16. Lepsze takie zapachy niż zapachyspodpachy w tramwaju..Miastowi mają gorzej 😛

  17. Właściwie, to cieszę się, że moja mała jeszcze nie ma zamiłowania do kup 😉

  18. Dominika zapachyspod pachy są jeszcze do zniesienia ale menel bezkarnie jadący na gapę, który dzięki swoim walorom zapachowym sprawia, że ma siedzące a reszta pasażerów zajmuje małą stłoczoną część autobusu….

  19. lavinka pisze:

    Aaa, przypomina mi się, jak zaczęłam jeździć rowerem dalej niż po mieście i też odkryłam ten zapach. Podczas jazdy samochodem się tego nie czuje. To już nawet nie obornik, czuje się go przez grubą szybę w klimatyzowanym autokarze. To taki nieuchwytny zapach… kupy 😉

  20. Katarzyna Singh via Facebook pisze:

    Mlode matki przezywaja kazda kupe i potrafia o nich godzinami rozprawiac ( nie wierzycie to zajrzyjcie na wspominane wczoraj fora o macierzynstwie), potem jest ekstaza jak kupa wyladuje tam gdzie trzeba czyli w nocniku- to mnie nie dziwi ze potem kilkulatki przezywaja jakze fascynujacy fakt ze kazdy zwierzak i czlowiek robi… U nas tez nie ma spaceru bez odkrycia kupyna trawniku i jakze uroczych pytan seryjnych- kto, dlaczego itd. Pol biedy jak MS zauwazyla jesli jest to zainteresowanie bierne, moi mieli odruchy wlazenia z premedytacja. Teraz tylko pytaja: a mogem napluc na ta kupe?

  21. szafaskrajnej pisze:

    A ja mam naprzeciwko pracy, po drugiej stronie ulicy…kurnik…rzadko wychodze sie dotlenic 😛

Skomentuj Agnieszka B. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *