Nie da się ukryć, że nie ogarniam papierów. Gubię rachunki, umowy, PITy, świstki. Taką mam społeczną dysfunkcję, że drę i wyrzucam przypadkiem, palę w piecu, olewam i nie otwieram latami, a potem jest raban.
Dzisiaj na przykład był, gdyż musiałam wysłać list do przedstawicieli państwa holenderskiego. Na szczęście ani nie do monarchy, ani do ich przystojnego premiera (tak, jest w moim typie), niemniej jednak kopie dwóch dokumentów z polskiego urzędu musiałam załączyć. Ileż ja się nakopałam w szufladach z… ze wszystkim. A przecież wszystko staram się ładnie chować do opisanych teczek. I nikt się chyba nie spodziewał, że dwie decyzje z urzędu wojewódzkiego schowałam do brązowej koperty i do teczki z napisem: „rachunki, paragony, zakup sprzętu”, a nie do teczki z napisem „zasiłki, dodatki wychowawcze”. Ale grunt, że znalazłam.
Sytuacja ta zmotywowała mnie jednak do szukania biletów na koncert, na który jadę w sobotę. Bo to tylko 3 dni, a nie wiadomo, ile mi to zajmie. Spokojnie, znalazłam dosyć szybko w kopercie z napisem „Julia Pietrucha”, w szufladzie z ładowarkami i kejsami na telefony komórkowe. Dodam, że jadę na koncert Jamesa Blunta, nie zaś na Julii Pietruchy, bo ten był w marcu.
Kiedy już znalazłam ten bilet i przy okazji jeszcze drugi na sierpniowy koncert Eda Sheerana, przypomniałam sobie, że kończą mi się tabsy i gdzieś miałam na nie receptę….
No właśnie. Gdzieś.
Na lodówce nie, na półce w kuchni nie, w portfelu ani w notesie też nie.
Ja wiem, że jestem ateistką, a św. Antonii od czasu dojścia PiS do władzy raczej patronuje osobom obłąkanym i paranoikom (w sumie mnie też….), ale wzniosłam oczy do nieba i pomyślałam „NO KURWA, gdzieś muszą być te recepty!”. I mnie olśniło. Znalazłam. W torebce. Takiej niebieskiej, schowanej w szafie z innymi nieużywanymi torebkami.
No powiem Wam, że żałuję, że nie mam nigdzie w domu zagubionego, zwycięskiego kuponu Lotto. Na pewno dzisiaj bym go znalazła. Gdzieś…
Jak sama schowam to i w czarnej znajdę. Ale ten remont był, wypiełam się na pomaganie małżowi, więc sam wszystko wynosił i przenosił ? tydzień szukałam paszportów dzieciaków.. Schował je do metalowej puszki po marsach ?
a ja od razu google i „premier holandii” 😀
„jest kawalerem”