1) MS schudła 4,5 kilograma. Co prawda od początku września, więc szału nie ma, ale też specjalnie się nie ogranicza. Na śniadanie kanapeczki i jogurcik lub sałatka, na obiad dużo warzyw + mięcho/ryby albo makaron z czymś, na kolację sałatka, jogurt czy coś. Pomiędzy jabłuszka, marcheweczka, kawałeczek herbatniczka albo drożdżówki, bo MS jednak jest mega słodyczowa.
2) MS dzisiaj zemdlała. Urocze uczucie. Ale nie zemdlała o tak, prosto w ramiona ukochanego, szepcząc „Ach, Ricardo….” czy jakoś tam. Nie. Matka się ocknęła na sedesie. No niby lepiej zemdleć z tyłkiem posadzonym na czymś niż polecieć łbem na kafle, ale romantyzmu za grosz MS nie ma. A wszystko przez wirusa jakiegoś co go córki przywlokły z przedszkola. Najpierw CP chorowała, teraz dołączyła CD, a i MS rykoszetem się oberwało. Dlatego córki dzisiaj 5 dobę siedzą w domu i robią burdel. A MS sobie zaraz wepchnie stopery do uszu. Bo dość ma smarkania, kaszlenia i wrzasków nad głową. Pięknie się nam ciągnie złota polska jesień….
Matko, skąd Ty bierzesz te zdjęcia… 🙂
Tapety to są ogólnodostępne
1)Gratuluję zgubionych kilogramów:)Jak na mój gust to całkiem sporo,ja bym jadła i jadła.
2)Dobrze,że na sedesie :)ale sam fakt ,że Matka zemdlała to już nie jest śmieszny.
Gratuluje zrzuconych kg, współczuję omdlenia i chorej brygady w domu;-)
Jedym slowem wychodzi na to, ze schudniecie grozi omdleniem na sedesie :))
Mniej Matki.To niepatriotyczne krajowi „zabrać” tyyle obywatela:p
Jeszcze bardzo dużo matki zostało. Bardzo!
Patriotka.P.s nie wierze, ze bardzo duzo .P.s2 wieje u Was, ludu północnego?
Wieje jak cholera!
Całkiem niedawno natknęłam się na Pani bloga i się wciągnęłam jak w dobry kryminał. Cofnęłam się na stronę 90 i teraz wolne 5 minut poświęcam tej właśnie lekturze. I powiem Pani, że poczucie humoru przypadło mi do gustu i nawet się trochę utożsamiam z Panią, mimo kilku różnicom ( mam 23 lata jedną roczną córkę i męża skorego do pomocy po pracy). Ale myśli dotyczące wystawienia córki na allegro mam średnio trzy razy dziennie. Szogun mały podobny chyba do Pani młodszej córki z taką różnicą, że żeby zasnęła muszę głaskać ją przez okres od 50 do 70 minut, wydostać się z jej pokoju bezgłośnie co jest niemożliwe gdyż mam drewnianą, kurewsko skrzypiącą podłogę i strzelające kości ( szkoda że się nie mogę teleportować) a do tego budzi się od kilku do kilkunastu razy w nocy żeby jej smoczka wpakować do buzi ( bo sama nie może znaleźć, choć w łóżeczku ma ich 5!) I wstaje o 5 rano ( po przestawieniu zegarków o 4 🙂 )
Naprawdę pełen szacun za tego bloga. Sama z chęcią bym troszkę popisała o tym jak mnie roczny bobas wykańcza fizycznie i psychicznie ale wolną chwilę wolę przeznaczyć na sen ;p
Też bym chciała być o 4,5 kg lżejsza. Ale jakoś się na to nie zapowiada.
Jesień widze nikogo nie oszczędza..zdradliwa ta małpa ..to niby słoneczko,a zaraz sru wiaterek jak przywasoli… Ja ledwo z zapalenia krtani wyszłam, to mnie wczoraj gdzieś, cholera, zawiało i ledwo szyją kręcę..Znów do przychodni lecę…nie wystarczy tych składek do NFZ na moje doelgliwości…
A może te omdlenie miało związek z utratą 4,5 kg ??
schudłam tyle w 2 miesiące. To nie jest dieta szczególnie agresywna 😉
Dokładnie tyle potrzebuję schudnąć… Tyle zostało mi po rozwiązanej 3 tyg temu ciąży. Mam nadzieję, że kg polecą szybko 🙂
No i zdrowo sie Matulu odżywiasz, bardzo zdrowo 🙂