Matka – szeryf

Dzisiaj temat zupełnie poważny – czy matka powinna skupić się na kontrolowaniu?

Nie umiem kontrolować NON STOP zachowań drugiego człowieka, nawet jeśli to jest dziecko. Moje dzieci są w cholerę inteligentne, potrafią się ubrać, zadzwonić do ojca, obsługują tablety, robią kanapki, zostają czasami same w domu, kupią sobie bułkę w sklepie, opłacą obiady w szkole, a gdy każę im wyrzucić śmieci, to się dowiaduję, że łamię ich prawa, upokarzam i że wykorzystuję.

Tymczasem nie ma tygodnia, żebym nie dostała wiadomości od nauczycielki, że Córka (najczęściej ta młodsza):

  • nie ma stroju do WF
  • nie ma zeszytów
  • nie odrobiła lekcji
  • zapomniała wziąć książki
  • nie przyniosła kasy na składki
  • nie nauczyła się wiersza
  • nie ma nożyczek
  • nie ma kleju

Przed każdym wyjściem ich do szkoły pytam:

  • czy macie książki?
  • zeszyty wszystkie są w plecaku?
  • kanapki spakowane?

Wieczorem:

  • czy lekcje odrobione?

A one dzielnie odpowiadają, że tak, oczywiście, jakże by inaczej!

Tak samo dzisiaj.

  • Tak mamo, mam książki do angielskiego.

Znalazłam je na biurku.

  • Tak mamo, przecież wczoraj włożyłam klej do piórnika.

Włożyła. Widziałam! Dzisiaj znalazłam go w jej łóżku. Bo rano najwyraźniej był niezbędny. Użyła, nie włożyła ponownie.

Jak żyć? Ogarniam siebie (dokumenty, kasę, zlecenia, zakupy), jeszcze je mam do ogarnięcia, a one przecież mają mózgi! I się okazuje, że jak tylko popuszczę, jak tylko przez dzień, dwa, nie wchodzę w rolę kontrolną, nie przerzucam zeszytów, plecaka, to dostaję maila od nauczycielki.

Wkurwiające.

7 odpowiedzi na “Matka – szeryf”

  1. Aga pisze:

    No… też tak mamy. Ale wychodzę z założenia, że obowiązki córki to jednak JEJ obowiązki. I jak zapomni, nie spakuje, nie włoży to ona poniesie konsekwencje. Interweniuję tylko w sprawach ważnych- zrobię przelew za obiady zeby głodna nie chodziła, ale jak nie spakuje kleju, będzie musiała pożyczyć od kogoś, a jak nie będzie miała w szkole zeszytu, będzie musiała zadzwonić do mamy którejś koleżanki poprosić o przesłanie zdjęcia notatek i przepisać je. I minusy w dzienniku też nie są moje. Kurcze, nie będę całe życie za nią łazić i sprawdzać czy ma chusteczki w torebce…

  2. Gosia pisze:

    Może powinnyśmy odpisywać nauczycielkom, że i bez podręcznika plecak jest cięższy od dziecka. A kleje,farby, cymbałki mógłby leżeć w szkole i nie byłoby kłopotu.

  3. MamAga pisze:

    Ja również Młodemu mówię, że przygotowanie do szkoły to jego obowiązek. Owszem, kilka razy pytam czy miał coś zadane, czy się spakował ale nie sprawdzam. Po kilku jedynkach za brak czegoś powoli się uczy ? co nie oznacza, że nagle o 22 mu się nie przypomina, że jednak z matematyki ma 3 zadania albo na jutro coś trzeba przynieść ? po akcji, gdy do 1 w nocy kleilam krzyż na religię, bo przez cały weekend jakoś o tym nie pamiętał, dopiero w niedzielę wieczorem sobie przypomniał, powiedziałam, że nigdy wiecej

  4. Ula pisze:

    Droga matko.
    Tak. Trzeba sprawdzac.
    Bo dzieci mowia to co chcemy uslyszec dla swietego spokoju!
    Zwlaszcza te inteligentne. Wiedza ze chcesz uslyszec : tak spakowalam ksiazki i zeszyty.
    No to uslyszalas to a to ze nie zrobily tego? No bo im sie nie chcialo.
    A chcialy miec swiety spokoj i np taki zeszyt czy ksiazka nie sa dla nich wazne…
    Ot cala prawda.
    Niestety trzeba sprawdzic.
    Tez tego nie lubie.

  5. Samira pisze:

    Dziś o tym samym swoim robalom tłukłam. .. a starszy zeszytów jak nie nosił tak nie nosi ?

  6. ex nauczycielka pisze:

    Ja jednak poradziła bym pani, żeby pisała te uwagi do mojego dziecka , a nie do mnie. To nie ja zapomniałam kleju. Wpisuje minus za zapomnienie, po pięćdziesięciu zapominalski będzie pamiętać 😉 nauczyciele zrobili się cholernie wygodni i roszczeniowi i za wszystkie niepowodzenia szkolne obwiniają rodziców. niech każdy pilnuje swojego terytorium i na nim się wyżywa , a będzie dobrze, jak 30 lat temu 😉 Obawiam się, że moi nauczyciele wstydzili by się coś takiego napisać do rodzica. Poza tym halo! czy na prawdę w XXI wieku każde dziecko musi mieć własny klej? coś się stanie, kiedy go pożyczy od kolegów??? I rację ma tez Gosia – to co tylko możliwe powinno zostawać w szkole. Każdorazowe noszenie farb i kleju to szczyt debilizmu – szkoły, która nie potrafi zadbać o warunki edukacji.

  7. Kasia pisze:

    No cóż, trzeba to przeżyć. Niedługo córka dorośnie i sama będzie wiedzieć, że trzeba pamiętać o zadaniach domowych itd.

Skomentuj Samira Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *