Otóż. Sąsiad przyjechał. Ten co przyjeżdża tylko od czasu do czasu i z którym córki nawiązały przyjaźń. Wisząc na płocie zwierzają się, że mama im kazała umyć auto, a one przecież są takie zarobione, albo że CP obcięła sobie palec. No i jeździ sąsiad kosiarką, a wzdłuż płotu, razem z nim córki, które zadają pytania. Sąsiad więc kosić w spokoju nie może, bo co chwilę wyłącza kosiarkę, zatrzymuje się i mówi:
– Tak, tak, ładny masz warkoczyk
i tym podobne. Coś czuję, że ziemia w najbliższej okolicy niedługo mocno potanieje. W takim sąsiedztwie….
Ale nie to jest moim największym zmartwieniem. Otóż. Od dwóch tygodni gadam dziewczynom, że nie wolno oddalać się z domu bez pytania, że nie wolno zostawiać rowerów byle gdzie, nie wolno pójść sobie do koleżanki i nie mówić mi o tym. I co??? Poszłam powiesić pranie w ogrodzie i złapałam Córkę Drugą, jak biegła po ulicy do sąsiadów, a rower Córki Pierwszej znalazłam po drodze pod płotem, gdy gnałam za Córką Drugą, żeby ją wychowawczo opierdzielić….
I dochodzę do wniosku, że skoro do tych moich pind* i tak nic nie trafia, to po domu powinnam w kiecce łazić. I w pełnym makijażu. Bo co latam po tej ulicy, to w dziurawych getrach, rozciągniętym swetrze i kapciach z Biedronki. A się nie będę przebierać za każdym razem, gdy szukam dzieci…
– Liczysz, że spotkasz gdzieś po drodze jakiegoś księcia z bajki? – spytała Marjanna, gdy powiedziałam jej o tym, jak bardzo martwi mnie mój wioskowy image.
– No pewnie! Albo że przynajmniej ludzie się nie będą mnie bali….
* Moja koleżanka zwraca się do nas per „wieśniary”. Więc mówcie, jak wolicie…
Moja córka wczoraj pożaliła się koleżance, że ją zabiję, jak rozwali pet shopa ;). A ja tylko powiedziałam, że jak im odrywa głowy, to nie będę kupować następnych 😀 😀 😀 .
Chyba nie trzeba mieszkać na wsi obchodzić w pożądanych getrach żeby być wiesniara… Poza tym Ty matko jesteś poniekąd osoba publiczna, gwiazda wiec to Ty jesteś ikona mody… Reszta wsi jest passe. Ty jesteś glamour!!!!
wieś wszytko przetrawi 😉 jak zaczniesz wychodzić w fartuchu na guziki to zapisz się do KGW 😉
Haha. Te fartuchy są ekstra 😀
Moja babcia mówi na to PODOMKA. Pytam: ale czemu? Bo po domu 🙂
Coś widać musi być w tych getrach szczególnie nadszarpniętych zębem czasu lub czegoś innego. Dziś się też takich na oglądałam. Tylko ja znów nie nadążam za modą…
użyłam na swoim bloku słowa „Pinda” – świadomie i w ogóle i dostałam wykład, jakie to wulgarne słowo. Także tego, uważaj, bo Cię zjedzą 🙂
A tak w ogóle, to jak u siebie po osiedlu biegam w kieckach i obcasach, to nic, żadnego księcia, żadnego playboya. A jak wyskoczyłam w getrach i koszulce po chleb do spożywczego – od razu były komentarze panów układających kostkę brukową. A brukarze wiadomo – na topie są, zawód dobry, hajs się kręci (bo przeca nie po mojej polonistyce). Także tego 😉