Po co? Skoro niewielka część osób potrafi z nich korzystać? A może inaczej – niewielka część użytkowników dróg nie ma ich w dupie i chciałaby korzystać, ale nie może przez większość tych palantów, którzy korzystają z dróg, ścieżek i chodników?
Pomiędzy moją miejscowością a placem zabaw i „centrum zakupowym” jest las i ścieżka rowerowa. Fantastycznie prawda? Ani przez chwilę nie wyjeżdżam z dziećmi na drogę dla samochodów, ani przez chwilę nie muszę z moją sześciolatką na własnym jednośladzie i czterolatką w foteliku na moim rowerze narażać się na przejechanie przez ciężarówkę. Tak przynajmniej myślałam, zanim zaczęłam tą trasą jeździć regularnie.
Tylko dzisiaj:
– bus pojechał na czołowe z CP, bo kierowca zatrzymywał się NA ŚCIEŻCE ROWEROWEJ, by wysadzić kumpli,
– dziadziuś w Golfie zajechał mi drogę, bo ścieżka rowerowa przecina mu drogę na podjazd do garażu. Nawet nie spojrzał w prawo, by sprawdzić czy coś nie jedzie. Był bardzo zdziwiony, gdy dostawał ode mnie opierdol, bo o mało nie przekoziołkowałam z CD, gdy dałam po hamulcach, by w debila nie wjechać,
– koleś w Audi zatrzymał się tuż przede mną NA ŚCIEŻCE i tuż przede mną otworzyły się drzwi po prawej, bo jego pańcia wyskakiwała do sklepiku. Może rozum chciała kupić. Była w szoku, gdy ją uświadomiłam, że to jest ŚCIEŻKA ROWEROWA i o mało nie urwałam jej drzwi! Pytanie: gdybym urwała te drzwi, kto pokryłby koszty naprawy? Ciekawa jestem…
Dodam, że ta ścieżka ma ok. 1 km długości. Bez szału. I gdy nią jadę do drżę o zdrowie swoje i dzieci… Ale nie ma innej ścieżki rowerowej w okolicy. Zresztą, co by ona dała?
I żeby nie było: piesi też chodzą po ścieżkach. Rowerzyści czasami jeżdżą po chodnikach i też stanowią dla nich zagrożenie. Rowerzyści przejeżdżają na rowerach po przejściu dla pieszych. Rowerzyści jeżdżą ulicą, w kolumnie po 3 osoby, chociaż po drugiej stronie jezdni jest ścieżka rowerowa.
Czy naprawdę używanie mózgu boli? Czy kiedyś zaczniemy myśleć o innych użytkownikach dróg, a nie tylko o sobie? Czy straż miejska/gminna nie mogłaby patrolować takich miejsc zamiast walić mandaty paniom handlującym pietruszką? (chyba, że zdzierają 17 zł za pęczek, to wtedy jo).
Czy jako matka – rowerzystka wymagam zbyt wiele?
Absolutnie się zgadzam. Też jeżdżę z dwójką i bywa, że i mnie krew zalewa. Wymuszanie pierwszeństwa na rowerzyście jest na porządku dziennym, łażenie i parkowanie na ścieżkach rowerowych też, a jak jest chodnik z dozwolonym ruchem pieszych to czuję się jakbym była intruzem, bo piesi nawet sobie nie zdają sprawy, że mam prawo tam być.
popieram z całą mocą 🙂 mój mąż się na mnie wkurza i mówi,że wstyd ze mną jeździć jak dzwonię na łażących po ścieżce pieszych 😉
oj, ja dzisiaj tak dzwoniłam, że mi się dzwoneczek rozgrzał. Żałuję teraz, że w Holandii sobie takiego wielkiego nie kupiłam.
albo klakson by sie przydał, taki ryczący jak na meczach są 😉
W dekathlonie nabyłam sobie trąbkę, na wyjątkowo opornych pieszych. Uzywam jej w pstatecznosci 😉 Polecam!
a to CD taką ma. I ma zakaz używania 😀
to niech zacznie na przejażdżkach uzywac 😀
akurat na przejażdżki to ona zawsze siedzi u mnie w foteliku
no to ma wolne ręce do trabienia :p
o, to by było niezłe http://allegro.pl/sygnal-rowerowy-syrena-do-roweru-klakson-trabka-i5515231812.html
„Bardzo głośne sygnały, nie do zniesienia w zamkniętych pomieszczeniach.”
A pewnie przepięcie trąbki i trąbienie na osłów byłoby z deczka niepedagogiczne 😉
Im już pedagogika niewiele pomoże. Tu trzeba przyjeba ć
Popieram, ja na ścieżce rowerowej jeżdżę na rolkach i nie raz klęłam na przechodniów (ostatnio na dwie nastolatki i pana z pieskiem) a najbardziej irytujące są młode mamy z wózkami :/
Ale wiesz, że osoba na rolkach to pieszy i jako taki po DDR jeździć nie powinien? Znaczy się mógłby/mogłaby nawet mandat obskoczyć.
A ja słyszałam, że można, dlatego jeżdżę :/
Właśnie doczytałam, że mogę dostać 50 zł mandatu 😀
A wysmarowałam maila do komendanta policji. Ciekawe, czy potrafi odbierać i odpowiadać. Kuźwa, z suszarą po krzaczorach latają, niech się wreszcie zajmą czymś pożytecznym.
no niestety bywa; w piątek jedna wielka dama z wielkiego miasta przyjechała nad morze i wielce zdziwiona, że rowery jeżdżą po ścieżkach współdzielonych z pieszymi – mięchem rzucała – jej szczęście, że nie chciało mi się jej za fraki ciągnąć, aby znaki pokazywać; potem druga otumaniona z otępiałym wzrokiem wpadła mi pod koła, dałam po hamulcach, zeskoczyłam z roweru, rama wbiła mi się w drogi rodne – jak nie będę mogła mieć dzieci, to nawet nie wiem gdzie mendy szukać….no bywa….
damkę se kup 😉
mam damkę, tak po prostu poleciałam
ałć
Na drodze współdziekonej z pieszymi pieszy ma pierwszeństwo 😀
nawet taki co wyskakuje mi z lasu?
i nawet to nie o to chodzi; nie jeżdżę z prędkością światła; chodzi o fakt, że nikt nie będzie mi się odgrażał w momencie kiedy mogę na tej drodze być tak samo jak on
Wspolczuje przezyc. I ciesze sie, ze u nas sciezka rowerowa nie jest puszczona wzdłuz głownych dróg i połączona z ulicą, tylko jedziemy zadupiami nad jeziorko. A co do strazy miejskiej to podejrzewam, ze czym by sie nie zajeli to reszta społeczenstwa ZAWSZE bedzie im miała to za złe. Ja np chciałabym zeby „moja” SM miała fotoradar i ustawiała sie w miejscach newralgicznych ( np przy wyjezdzie z mojej ulicy, gdzie na 2 pasmowce kierowcy potrafią sie napędzic), ale zdaje sobie sprawe, ze jestem w mniejszosci…
a bo Straż Miejska to dziwny Twór. W najbliższym mieście na W to głównie pilnują, żeby dzieci nie wchodziły na pomnik (a pomnik fajny, sama bym wlazła…), a jak się na ławeczce pijaczki zbierali, to … usunęli ławeczkę. Za to jak dzieci pod kamerą monitoringu niszczyły zabytkową kapliczkę, to się po fakcie zorientowali…
Nasi tez sa „robotni”. Znani z ostatniej afery korupcyjnej. Ani fotoradaru nie mają, ani pijaków z centrum nie wygonili, ani nie widziałam zeby chociaz raz przegonili parkujących pod pocztą, ktorzy zasłaniają widocznosc…
widzę, że jak Polska długa i szeroka – problem rowerzyści, ścieżki rowerowe i itp jest taki sam 🙁 ehhh
nie tak dawno widziałam słodki obrazek : mamusia, babcia, wózek z niemowlęciem oraz mały berbeć gromadnie spacerujący po ścieżce rowerowej …po zmroku
To mój „ulubiony” widok :/
Z tym wymuszaniem pierwszeństa przez kierowców to bym ostrożna była z osądzaniem. W moim mieście ścieżki są bardzo źle oznakowane. Kierowca często nie wie, że jego droga przecina się ze ścieżką. Nie ma oznakowanych przejazdów rowerowych. Tak swoją drogą przy braku znaków tak naprawdę rowerzysta nie ma pierwszeństwa. A u nas ścieżka się kończy przed ulicą, za nią znowu zaczyna, ale nie ma tam żadnych znaków. A rowerzyści, pewni swego pierwszeństwa jadą…
ścieżka rowerowa jest oznaczona znakami pionowymi, ma także inny kolor niż chodnik i ciągnie się przez cały odcinek, również przez skrzyżowania.
No właśnie u nas tego brakuje. Inny kolor jest tylko na chodnikach, co zresztą zimą nie zdaje egzaminu. A w wielu miejscach nie ma znaków ani pionowych ani poziomych.
dzisiaj jechałam ponownie tą ścieżką – poziome znaki też są, co kilka metrów
No to macie szczęście mieć tak dobrze oznakowane ścieżki. Miłego dnia!
Oj Matko cóż jeden kilometr ścieżki to tylko 1000 metrów nerwów. U nas są ścieżki, śliczne, nowe długie a na jich dzieciaki na odpychaczach, na hulajnogach, mamusie z fikuśnymi wózkami, wózki inwalidzkie i wszyscy jadą ścieżką bo wygodniejsza ze starego gładkiego asfaltu. Nikogo nie nachodzi refleksja co.się stanie z takim maluchem, fikuśnym wózeczkiem i jego zawartością kiedy zza łuku wyjedzie zgodnie z przepisami mocno rozpędzony wyczynowiec. Dodam jedynie ze ścieżki mamy tuż przy ruchliwej mocno zaautobusowanej ulicy a chłodniczek równiutki za krzaczkami dającymi chłodek. Ale cóż zrobić kiedy niewygodny bo… trzęsie.
Berlin mnie zaskoczył w tym temacie. Są wszędzie. Powstawały nawe kosztem szerokości dróg. To kierowcy mają pilnować by im ustąpić.
No w Holandii to już w ogóle…
A ja zapytam-co kuźwa z rowerzystami jeżdżącymi po chodniku??? Nie raz w ostatniej chwili udało mi się dziecko za szmaty pociągnąć, by taki rowerzysta mi go na chodniku nie rozjechał…
Też do odstrzału…
Tylko w ramach edukacji: Generalna zasada brzmi: rowerem po chodniku jeździć nie wolno (artykuł 26 Prawa o Ruchu Drogowym).
Od tej zasady istnieją jednak trzy wyjątki. Rowerzysta może jechać po chodniku gdy:
– jedzie z dzieckiem do lat dziesięciu lub
– podczas złej pogody (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła) lub
-są spełnione jednocześnie trzy warunki:
chodnik ma co najmniej dwa metry szerokości,
ruch na jezdni jest dozwolony z prędkością ponad 50 km/h (w terenie zabudowanym),
brakuje oddzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla nich przeznaczonego.
Ponieważ poruszam się rowerowo z córką lat 7, a ścieżki u nas ą wybiórczo, więc dużo jeździmy po chodnikach. Zanim więc kogoś odstrzelicie sprawdźcie czy ma prawo jechać po chodniku 😉
no ja zapylam po chodniku, jeśli trzeba, właśnie dlatego, że mam dzieci
tak jest Matko S, też wolę się narażać na sapanie przechodniów (choć nieuprawnione) niż odwiedzać dziecko na cmentarzu.
Akurat w moim przypadku, to nigdy nie trafił mi się rowerzysta z dzieckiem 😉 Irytuje mnie, kiedy rowerzyści oburzają się, że ktoś im wchodzi na ścieżkę, a z drugiej strony sami jeżdżą po chodnikach.Idąc z trójką dzieci jednak chciałabym się na tym chodniku czuć bezpiecznie.Często zdarzały mi się sytuacje, kiedy szłam z córkami wąskim, zatłoczonym chodnikiem chodnikiem, a z naprzeciwka jedzie sobie pan rowerzysta i po bramach trzeba było się chować, żeby ci tych dzieci nie rozjechał.
Dlatego konieczne są rowerowe ścieżki. W Berlinie pieszy dostanie mandat za spacer po ścieżce a rowerzysta za jazdę po za nią. W Berlinie największy problem jest z turystami, którzy tematu ścieżek nie ogarniają i dzielnicach turystycznych rowerzyści lekko nie mają.
To ja muszę wystąpić z obroną kierowców i pieszych w Warszawie. Od bardzo już dawna nie zdarzyło mi się trafić na buraka. Jakiś czas temu obsobaczyłam kierowcę ciężarówki, który wyładowywał towar, zastawiając cały chodnik i ścieżkę, ale on faktycznie nie miał jak wjechać na posesję i się błyskawicznie uwinął z robotą.
W Opolu też są ścieżki rowerowe. Np. chodnik szerokości 1m, zbudowany ze starych kwadratowych nierównych betonowych płytek do tego współdzielony z pieszymi. Nietrudno zrobić taką ścieżkę, wystarczy wstawić znak przed i po:) Rowerzysto, martw się.
Żeby dojechać do centrum muszę zjeść z roweru z 15 razy bo przeprowadzić go przez jezdnię…czasami co 15 metrów. Problem ze ścieżkami taki, że są nieciągłe i właściwie nigdzie nie da się dojechać bez kombinowania drogi alternatywnej.
A jak wracam z pracy to owszem, też mam ścieżkę, całe 100 metrów po drugiej stronie ulicy, po czym znowu muszę 3 razy zsiąść z roweru. To już wolę jechać jezdnią :/
A wiecie co mnie wkurza najbardziej? Że wszyscy rowerzyści jeżdża to po pasach dla pieszych, ja jak frajer przeprowadzam rower. Ale jakbym chociaż raz przejechała to zgadnijcie kto dostanie mandat! 😉
Kiedys widzialam film nakrecony przez rowerzyste, ktory jechal po sciezce rowerowej, gdzies w Polsce, facet najnormalniej w swiecie nie mogl przejechac, bo przetaczaly sie tlumy pieszych oburzonych/zaskoczonych/wkurzonych, ze ktos uzywa sciezki rowerowej do…uwaga…poruszania sie na niej na rowerze. Czasem tez mam wrazenie, ze ludziom mozgi wyzarlo.
Ja muszę przyznać się do jednego. Kiedy mieszkałam w Gdańsku, non stop właziłam na ścieżki, bo… było dla mnie niesamowite, że one są WSZĘDZIE! W moim mieście tego po prostu nie ma i rowerzyści jeżdżą po chodnikach. I przyznaję się – z miesiąc zajęło mi przyzwyczajenie się do tego, że może być inaczej…
My ostatnio na rolkach pomykamy (tzn. ja na rolkach, córka w wózku), a tu cała rodzina idzie sobie ścieżką… Niewiele brakło, a by mieli z d… garaż