Już miałam na końcu paluszków zdania o tym, jak to fajnie podróżować z moimi dziećmi. Że nie ryczą, że się pilnują w tłumie, że wystarczy im kanapka z Maca, a przejdą kilka kilometrów, że nie płaczą, bo nie kupiłam gofrów, że do tego są kulturalne i ładne.
Ale mnie dzisiaj rano tak wkurzyły, że nie będę chwalić tego tałatajstwa, które wydałam na świat.
W każdym razie jednak szczęśliwie wróciłyśmy (razem z babcią) ze Stolicy, chociaż po drodze minęłyśmy na jednym krótkim odcinku autostrady 5 kolizji samochodowych. Chyba bez ofiar, poza rozwalonymi samochodami.
Po weekendzie dzisiaj odpoczywam, bo się bardzo zmęczyłam. Na przykład tym, że długo stałyśmy tramwajem. Bo jazdą się tego nazwać nie da. Tramwaje w Warszawie głównie stoją. A potem i tak trzeba kawał iść, żeby coś córkom pokazać poza tym chrzanionym tramwajem.
Córki widziały na przykład Syrenkę – szału nie było, a Córka Druga była zawiedziona, że w Zamku Królewskim nie było żadnej komnaty dla królewny.
– To królewna gdzie mieszkała??? – dopytywała Córka.
– To zamek KRÓLEWSKI, a nie KRÓLEWNY – wytłumaczyłam bardzo profesjonalnie. Odpuściła… Do czasu. Bo informacja, że w Pałacu (Kultury i Nauki…) też nie ma komnat dla królewny sprawiła, że wszystko już miała w dupie.
Wieczór w stolicy nie należał do szczególnie ciekawych. Czekałam z dziećmi, aż babcia wróci od koleżanki i da kluczyki od auta, bo w aucie była ładowarka do wszystkich dwóch telefonów i tabletu, które się rozładowały, więc nawet nie mogłam spokojnie posiedzieć w sieci..
Niedziela obfitowała w zakupy. Bo co ja tam będę Łazienki oglądać czy pałace i zamki bez komnat dla królewny, skoro mogę wydać 500+ (których nie otrzymuję…) na buty. Butów w końcu nigdy za wiele. Odświeżyłam też córkom pamięć, bo zawiozłam je do rodziny OB, żeby pokazać co poniektóre ciotki i niektórych wujków. I tutaj jeden wujek rozpieprzył system. Otóż, nic tak podczas wyjazdu córek nie ucieszyło, jak otrzymanie od wujka po 50 zł na łebka. Córka Pierwsza od razu sobie policzyła, że kupi za to przynajmniej 10 Kinder Jajek. Zasadniczo mogłam w ogóle nie jechać na żadną wycieczkę, tylko dać im kasę i wyszłoby taniej.
A jeszcze mnie zmieszały z błotem, bo przy całej rodzinie CD powiedziała, że jak CP dostała od wróżki zębuszki 5 euro, to ja jej zabrałam. Że zabrałam i schowałam, żeby miała na wyjazd do taty, bo w PL przecież nic za to nie kupi jakoś zapomniała wspomnieć…
Dzisiaj muszę po weekendzie odpoczywać. Bo chociaż córki grzeczne, zdyscyplinowane, to jednak takie zwiedzanie stolicy jest męczące.
most Gdański;) byłyście w ZOO?
zoo to ja mam w Gdańsku…. i też nie chodzę
a ZOO w Gdańsku taaakie pięęękne…..
Marta Marecka no wiem…. dawno nie byłam, córki jeszcze małe były. Chyba będzie trzeba to powtórzyć
Byłam w zeszłym roku, w tym roku planuję powtórkę na przełomie lipca i sierpnia, do zobaczenia 😉
w Gdańsku ładniejsze ZOO niż w Stolycy. Co do Pałacu, to moje beznamiętnie łaziły i wzbudzały sensację. I w każdym pomieszczeniu najfajniejsze były dla nich fotele. Poza kabiną dla tłumaczy i sceną Kongresowej.
Nie wiem, nie mam porównania, ale to gdańskie spełnia moje wszelkie kryteria. Chyba w tym roku będzie trzeba iść, bo ze 3 lata nie byłam
ZOO najładniejsze jest – moim zdaniem – w Ostrawie, wiem, trochę daleko z Gdańska, ale jest duże i ma wiele atrakcji, połączone jakby z ogrodem botanicznym. A co do zamków i księżniczek, to swego czasu, kilka lat temu gdy M. była w wieku CD popełniłam błąd z lenistwa. Chcąc krótko naświetlić temat i nie robić za przewodnika po Skarbcu na Jasnej Górze powiedziałam, że „te wszystkie pierścionki zostawiły tu księżniczki” . Efekt był taki, że musiałam co tydzień chodzić do Skarbca, dobrze że mieszkam blisko.
dziekuję. bylam smutna ale mnie trochę pocieszyłaś
W jaki sposób?
że po informacji iż w żadnym pałacu/zamku nie ma komnaty dla królewny CD miała wszystko w dupie. bo ja tez bym miała w jej wieku ale mnie nikt do Warszawy nie zabierał
Ewa 'kesja’ Dyl mnie rodzice zabierali, ale nic nie pamiętam 🙁
łączę się z Tobą we bólu
Moja miala zoo w dupie jak sie okazalo ze nie ma rozowego konia….dopiero flamingi troche uratowaly sytuacje…..
Ej no nie jest tak źle z tymi tramwajami naszymi;)