Pomoooocy!

Temat związany z samodzielnym wychowywaniem dzieci miał branie. Długo nie mogłam zasnąć wczoraj, mimo olbrzymiego zmęczenia. Przed chwilą napisałam jeszcze jeden tekst na ten temat, ale myślę, że odłożę go na parę dni. Niech się uleży, niech emocje opadną.

Tymczasem postanowiłam, że pójdę na jakiś kurs dla rodziców. Dla kiepskich rodziców – dodam. Pomyślałam sobie: mam przecież full wolnego czasu, dzieci będę wychowywać jeszcze z 18 lat, to może się czegoś nauczę. Na przykład zamiast mówić rano:

– No do cholery jasnej, zakładaj już te buty, bo się spóźnimy!

zacznę wstawać o 6:00 i mówić:

– Tak kochanie, zakładaj sobie każdego bucika przez 45 minut, mamy czas. Rozwijaj się, ucz….

a na pytanie:

– Mamo, a co to znaczy „życie społeczne mrówek”?

nie będę odpowiadać:

– Cicho, auto prowadzę i chcę żywa dojechać do domu!

tylko przedstawię swój referat z 4 klasy podstawówki z podziałem na role.

Najpierw pomyślałam o Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Zajrzałam na stronę, ale znalazłam tylko informację, że pomagają ofiarom przemocy domowej. Czyli to nie dla mnie, tylko bardziej dla moich dzieci. Za parę lat zapewne uznają, że nakaz sprzątania puzzli co wieczór można podciągnąć pod przemoc psychiczną. Marjannka podpowiedziała, że może jakaś poradnia psychologiczno-pedagogiczna. Znalazłam po chwili. Nawet mieli zakładkę „Dobry rodzic”. Zerknęłam, a tam informacja o warsztatach typu „rodzeństwo bez rywalizacji” czy coś w ten deseń. I że zapisy pod numerem telefonu o-22…… Jak to 22? Pomorskie to 58! I doczytałam, że warsztaty owszem – są, ale w Warszawie. Cholera. Znowu Warszawa. Miasto, do którego nie dojadę w pół godziny, a nie mam z kim dzieci zostawić. No to szukam dalej: kontakt. Myślę sobie: „zadzwonię, spytam”. Na stronie internetowej wielka informacja o godzinach otwarcia sekretariatu i że jak ktoś się chce umówić na konsultacje, to telefonicznie…. Nie podano tylko numeru telefonu. Bomba! Tyle się dowiedziałam, co kiedyś w poradni psychiatrycznej, jak chciałam iść po antydepresanty:

– Pani przyjdzie o 5:00, ustawi się w kolejce, lekarz przyjmuje do 13:00.

Tak, osoby potencjalnie z depresją uwielbiają wstawać jesienią o 5:00 nad ranem i stać w kolejce do lekarza w tłumie innych świrów i depresowców oraz symulantów przez 8h…

Wychodzi na to, że najtaniej i najłatwiej będzie kupić sobie pół litra i pić.

49 odpowiedzi na “Pomoooocy!”

  1. mjakmama pisze:

    pól litra plus coś słodkiego, zwali z nóg i pozbawi kłopotów na kilka godzin 🙂
    Uszy do góry 🙂

  2. Stwórzmy jakąś grupę wsparcia on-line, też mam problem z poprawnymi reakcjami na zachowania/pytania dzieci 🙂 Co np. odpowiedzieć córce, która przez 20 km buczy, bo jej się skórka przy paznokciu naderwała? Trzymaj się 😀

  3. Ania pisze:

    ja się oficjalnie piszę na te warsztaty 🙂 W razie czego edycja w Krakowie mile widziana 😉

    • nescaffe pisze:

      w Krakowie akurat są fajne szkolenia o tym, jak nie być wkurzonym rodzicem i radzić sobie ze złością – mi pomogły 🙂 a z rzeczy „internetowych” to polecam zrelaksowanamama.pl. i to żadna kryptoreklama – sama myślałam, że albo pociechy komuś oddam, albo wyjdę z własnej skóry (pracuję z domu, a połączenie tego z dwójką maluchów jest piorunujące po dłuższej chwili, a ja to trenuję już prawie 5 lat…). więc musiałam znaleźć jakiś wentyl i te warsztaty o złości to był strzał w 100! (10 to za mało)

  4. Aleksandra Florek via Facebook pisze:

    Matka, takie rzeczy to raczej organizacje pozarządowe organizują. Nawet w mojej zadupiastej Jeleniej Dziurze. Szukaj fundacji i stowarzyszeń.

  5. olacom pisze:

    pamiętaj, one na szczęście rosną… ;-P

  6. floe1 pisze:

    polecam szkołę dla rodziców – programem pani sakowskiej – nie wiem jak nad morzem bo ja z dolnego śląska – ale uczestniczyłam w szkole w programie jak mowic by nas dzieci słuchały i rodzenstwo bez rywalizacji i goraco polecam oba szkolenia – u nas mops to finansuje ale w kazdym miescie jest inaczej. warto się matko na to zapisac – chocy po to ze bedzie to czas wylacznie dla ciebie!

  7. anna pisze:

    oooo tez tak mam 😀 do pasji doprowadzaja mnie te sytuacje,ktore opisalas! starszego syna – 8l zawsze nachodzi na „filozoficzne” pogawedki wlasnie w samochodzie albo jak sie spiesze,zeby wyjsc z domu a potem zal – ale ty mnie nie sluchasz mamo grrrrrr! pol litra mowisz? 😉

    • Matka Sanepid pisze:

      Shake’a 😉 Pół litra waniliowego 😉

      • anna pisze:

        he he, albo kawy 🙂 bedzie dobrze MS wiele z matek ma podobnie,nie jestesmy robotami,nerwy czasami siadaja i pomimo,ze sie wie,ze tak sie nie powinno; co u mnie czasem dziala to po np nerwowym poranku, wieczorem po szkole jak juz sie nie spiesze i wzielam kilka wydechow na uspokojenie to staram sie rozmawiac i wyjasnic dzieciom,ze nie gniewaj sie ale rano mama bardzo sie denerwuje,bo boi sie,ze sie spoznimy,ze moge ci odpowiedziec na spokojnie na twoje pytania teraz jak nigdzie sie nie spieszymy i mama nie jest zajeta; pozdrawiam i lacze sie w bolu!

  8. Sylwia Zimnowoda via Facebook pisze:

    moze tu znajdziesz pomoc – https://www.ore.edu.pl/strona-ore/index.php?option=com_content&view=article&id=47&Itemid=923 zadzwon do koordynatorów moze podpowiedzą co w okolicy

  9. Anna Hinz via Facebook pisze:

    ja też się uczę spokojnego podchodzenia do dzieci. To działa ale 1-2 dni, a później znowu jak im daję palec chcą całą rękę i wracamy do schematu: CHOLERA JASNA UBIERAĆ BUTY BO SIĘ SPÓŹNIMY! Książka „Jak mówić żeby dzieci nas słuchały i jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły” – fajna do poczytania, gorzej z wdrożeniem w życie. Ja tam jestem opisana jako ta zła – powielam złe zachowania. Czytaj: „D: mamo nie jestem głodna. JA: to nie jedz.” a tak niby nie wolno ;(. Moja wrodzona złośliwość podsuwa mi tylko takie odpowiedzi, dlatego jest ciężko. Teoretycznie wszystko jest łatwe, w praktyce jestem kiepska ;(

  10. SzafaSkrajnej pisze:

    Mnie teraputka mówiła, że to nie moje podejscie do dzieci jest nieodpowiednie i mam coś z garem, lub jestem niedobra mama. Po prostu inaczej się zachowuje jak moje potrzeby są zaspokojone (objętnie czy chodzi o sen, jedzenie, wolną chwila dla siebie) a inaczej ja jestem wkurwiona i zamiast spokojnej odpowiedzi, np. warczę…a dzieci stan psychiczny matki przejmują w 100%. Przynajmniej moje…
    Generalnie wszystkie poradniki w stylu „Jak wychowac grzeczne dziecko” wsadzic można sobie w dupę, ale jest jeden, który czyta mi się lekko, o bez nacisku, presji, poczucia winy…”W Paryżu dzieci nie grymaszą””..żałuje, że jak Syn był malutki o niej nie wiedziałam…zostaje mi testowac na..córce 🙂

    • Matka Sanepid pisze:

      Też to odczuwam: po wyjeździe, nawet jednodniowym, po rodzinnym wypadzie do kina, po basenie, czy krótko po wyjeździe od nas OB. Ale potem i tak się zaczyna sajgon..

    • Alizee pisze:

      Dobrze wiedziec ze nie jestem sama, tez mi nerwy puszczaja ale wiekszosc czasu jestem z potworem sama – partner studiuje i pracuje, przyjaciele pracuja, rodzina daleko… A wystarczy pol dnia dla siebie i jestem nie ta sama:-)

    • Anna Sawicka pisze:

      Ja się ostatnio dowiedziałam (na warsztatach z umiejętności rozmowy z dzieckiem), że wszystkie dzieci są zawsze grzeczne tylko czasami zachowują się niegrzecznie:-) i to my rodzice wmawiamy naszym dzieciom, że są bałaganiarzami, leniuchami, brudasami etc.. a dzieci przejmują cechy, które im wmawiamy. A zatem powinniśmy nazywać tylko pozytywne zachowania naszych dzieci a jak nabroją to nazywać jednorazowe zachowanie a nie przypisywać dziecku negatywne cechy;-)

  11. Sylwia Zimnowoda via Facebook pisze:

    praktyka jest bardzo ciężka dlatego pomagają warsztaty. ja z ksiazki do życia niewiele umiałam wcielić albo na krótką metę…

  12. MagdaBem pisze:

    Ja chodziłam, przez pół roku to się nazywało…nie pamiętam jak się nazywało. Nawet pomogło, ale na krótko.Dalej jest jak jest, chociaż przy drugim dziecku jakby mniejsze nasilenie…

  13. Poradnie psycholog- pedagog, powinny być w każdym mieście powiatowym poszukaj w wejherowie, a w przedszkolu nie macie psychologa?

  14. Ewentualnie sama zorganizuj szkole dla rodziców. Ją tak zrobiłam wykorzystując program Działaj lokalnie;-)

  15. No to ja jestem szczęśliwcem mieszkającym w Wawie i odbyłam taki kurs i naprawdę mi pomógł bardzo bardzo bardzo – nauczył mnie ze nie ma co przed dziećmi udawać hirosa i jakoś tak ogólnie wyluzowałam się jako rodzic – kryzysy mam jak najbardziej i mam ochotę dzieciarnię czasami udusić gołymi ręcami
    więc cudów nie ma, ale lekturą jakby co dysponuję p.s. dziś w moim pudełeczku z gumami mentos pływał różowy soczek – zakładam ze to sprawka „ludzi mniejszych” :/

  16. Gosia Budzisz via Facebook pisze:

    Ja już się dziś nie udzielam bo po wczorajszych wpisach dalej utwierdzam sie w twierdzeniu ze niedzieciaty dzieciatego nie zrozumie :S

  17. I dlatego, choć to brzmi trochę paradokksalnie, uważam, że czasem łatwiej jest być rodzicem adopcyjnym niż biologicznym. Bo żeby zostać rodzicem adopcyjnym to trzeba przejść cały cykl szkoleń, który w dużej mierze dotyczy raczej kwestii psychologicznych niż fizjologicznych. A rodzic biologiczny ma szkołę rodzenia, która z tego co słyszałam w kwestie psychologiczne wcale się nie zagłębia. Kiedy ja opowiadam moim koleżankom-matkom jakie mieliśmy warsztaty na szkoleniach adopcyjnych to wiele z nich mówi: „Szkoda, że mi nikt takich warsztatów nie zrobił”…

  18. Na pomysł warsztatów dla rodziców wpadłam 2 lata temu i muszę Ci przyznać, że bardzo BARDZO mi pomogły. Niestety dalej bywam matką- furiatką, ale wiele trików i metod poleconych na warsztatach ułatwiło nam funkcjonowanie rodzinne 😉 Jeśli jednak nie uda Ci się znaleźć nic sensownego w okolicy (podzwoń po innych Poradniach Psych-Ped) to koniecznie sięgnij po moje „biblie”- poradniki autorstwa Faber i Mazlish „Jak mówić, aby dzieci nas słuchały….” i właśnie „Rodzeństwo bez rywalizacji”. Jeszcze nie udało mi się tak przestawić, aby stosować się do rad w nich zamieszczonych cały czas… mam słabsze okresy… ale one działają. Po prostu działają i naprawiają dzieci. I rodziców. Polecam 🙂

  19. A świat nie byłby wtedy pełen zbyt idealnych ludzi, jakbyśmy te dzieci tak wszyscy idealnie wychowali? 😉

  20. Aga pisze:

    Kurde ja już w święta usłyszałam od kogoś ,że mi życzy dużo cierpliwości,w urodziny to samo.Ale mi się ciśnienie podniosło.Łatwo powiedzieć,ale jak nie masz dzieci to nie wiesz co to znaczy,gdy 10 razy powtarzasz:załóż czapkę,ubieraj się,usiądź przy stole i jedz,nie uciekaj.Ja zawsze jestem ten zły glina,bo przecież nie powinnam krzyczeć na dziecko kiedy wybiega na ulice;)

  21. Nie jest złym Rodzicem, ten ktory sie za takiego uważa.Wręcz przeciwnie-im większe przekonanie o swojej „rodzicielskiej zajebisto***” tym gorszym rodzic jest

  22. Dag pisze:

    Ta 5 rano to może ma wyciągnąć tych ludzi z depresji 😉 Lekarz w sumie to tylko taka formalność 😉

  23. Dominika Golenia, ja Cię na świadka w mojej sprawie ze współautorem powołam… Może to przekona Sąd… 😉

  24. Dominika Golenia, ja Cię na świadka w mojej sprawie ze współautorem powołam… Może to przekona Sąd… 😉

Skomentuj Ania Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *