Kiedy wychodzisz wieczorem spod prysznica i w przedpokoju natykasz się na zapłakaną dziewięciolatkę, do tego to Twoja córka pierworodna, to co myślisz? Bo ja, jako osoba znerwicowana i ze skłonnością do czarnowidztwa, myślę sobie, że jej młodsza siostra wchodziła po drabince do łóżka piętrowego, spadła i skręciła sobie kark. Albo, że kot się kłaczkiem zachłysnął na śmierć. Lub też, że ona chciała wyjąć coś z kuchennej szafki, tej u góry i ta szafka spadła i się rozbiła w drobny mak, razem z pamiątkową miseczką z Belgii na Maltesers. Znaczy się, w Belgii o dziwo nikt nie wpadł na to, że miseczka może być na Maltesers, ale ja tak, i jestem do niej bardzo przywiązana.
No więc (nie zaczyna się tak zdania, wiem) jak wychodzę spod prysznica i widzę zapłakaną dziewięciolatkę, ale tak zapłakaną, że ona ma już całego mokrego pingwinka na piżamce frotté i lada chwila będzie stała w słonej kałuży, a ona mi mówi, że płacze, ponieważ dwa dni temu na zakupach spodobała jej się bluzeczka z jednorożcem, ale nic nie powiedziała, a teraz myśli, że bardzo by chciała tę bluzkę, to ja mam ochotę tylko i wyłącznie znaleźć takiego jednorożca, odrąbać mu ten śmieszny róg i wsadzić go jej w… No. W nos.
A nie mogę, bo wiadomo, że jednorożce nie istnieją. Taki pech.
Tez tak mam czasem jak twoja 9 cio latka. Czasem pewne zakupy trzeba przemyśleć… na szczęście dzisiejsze czasy to nie PRL i towar dłużej grzeje miejsce na półce, czasem jak się po niego wróci za kilka dni to jest nawet jyz przeceniony ;-p