Rower wyciągnięty, nowy fotelik rowerowy dla Córki Drugiej kupiony, Córka Pierwsza poinstruowana, że się nie wjeżdża pod ciężarówki. Pierwsza runda do Tesco i z powrotem zaliczona, 6 km w godzinę. Grubo. W sobotę jeszcze myknęłyśmy razem na plac zabaw, na którym spotkałam mamę koleżanki Córki Drugiej z przedszkola i chwaliłam odporność moich dzieci na choroby wszelakie, bo z przedszkola to raczej nie przynoszą.
No raczej.
Córka Druga ma ospę. Zaczęło się od dwóch pryszczy wczoraj wieczorem, wyglądających, jakby ją wampir jakiś dziabnął, bo na szyi były. Dzisiaj już plan mam taki, by ją jutro gencjaną za pomocą pędzla do malowania ścian wysmarować, bo robi się coraz bardziej biedronkowa. A jak sobie przypomnę CD z trądzikiem niemowlęcym, to ona ma chyba jakieś tendencje to bycia dziobatym i nakrapianym.
No także ten. Wesoło. Zwłaszcza że za 4 dni mam być na Openerze. Rzucać staniki w stronę Edka z Pearl Jamu. A moje dziecko drugi raz mi próbuje zepsuć zabawę.
Na poprzednim gdyńskim koncercie Pearl Jam, dokładnie 4 lata temu stałam pod sceną, 12 godzin po tym, jak zrobiłam test ciążowy i zamiast się zachwycać, to myślałam:
– No ja pierdzielę, co ja z tym drugim dzieckiem zrobię?
oraz
– Ej, gnojku, nie poguj tutaj, bo mi jeszcze coś w brzuchu uszkodzisz.
Do dzisiaj mam do gówniary żal o to, że się akurat 1 lipca 2010 objawiła. Tym razem pewnie będę stać pod sceną i zamiast się zachwycać, to będę myśleć, czy jej tam w domu, pod opieką babci gorączka spadła, czy blizna po rozdrapanej kroście zostanie i czy może wyjść w końcu na podwórko, bo obie dostaniemy szału.
I niech mi ktoś powie, że historia nie lubi się powtarzać.
Pięknie się nam wakacje zaczęły. Pięknie. Dzieci… psia kość.
Ja miałam ospę w gimnazjum, najpierw dwa miesiące leżałam w łóżku i czytałam książki, a później miałam dwa tygodnie ferii 😀 To był zdecydowanie najlepszy miesiąc w czasie całej edukacji 😉 A zaraziłam się od siostry, która się zaraziła podczas studenckiej praktyki od dzieciaków 😀 Jedyne co Ci powiem Matko to nie pozwalaj na drapanie strupów w jakiś widocznych miejscach, po zdrapaniu zostają okropne blizny, z wgłębieniem i się powiększają w miarę rośnięcia.
…chwaliłam odporność moich dzieci… Wiesz jak to się nazywa? Wywoływanie kupy z doopy. Nie rozumiem w jaki sposób, ale to tak działa.
w ogóle chwalenie dzieci, czegokolwiek dotyczy, zawsze przynosi nieszczęście. Wiem o tym, ale to silniejsze ode mnie.
Właśnie. Może na wszelki wypadek zrób test 😛
zaintrygował mnie ten test 😛
Ja w ciąży musiałam odpuścić koncert U2 w Chorzowie, bo panoramiksy jakie strzelałam na początku ciąży nie nadawały się do ludzi.
Do dziś (5 lat) mi szkoda także rozumiem co czujesz.
Zdrówka dla CD
Mam nadzieję, że do zobaczenia pod sceną jednak…
wezmę moje najlepsze staniki!
się do Edka nie zblizać – mój ci on 🙂
Taaa, jasne… :>
Jak będziesz pod scenąz tymi stanikami to kolejna ciąża gwarantowana 😉 Edek cie na pewno zobaczy
PJ w czwartek a sytuacja sie zageszcza-gile rosną, temperatura rośnie, dylemat czy jechać też ciagle rośnie…
uuu, ja się pocieszam, że w razie jakby co, to w godzinę wrócę….
O Matko! Przeczytałam bloga od dechy do dechy (prawie, bo już ostatnie wpisy mi zostały), swoich dzieci jeszcze nie mam chociaż ciągle powtarzam sobie, że to już ostatni gwizdek ( panie w pierdlonce pytają mnie o dowód… to słodkie…), ale ja nie o tym.. Ospę wietrzną przerabiałam dopiero jak miałam dwanaście lat i moja mama, przyzwyczajona do tego, że wiecznie symuluję uznała, że gorączkę udaję, a krosty to pryszcze (rety jakie zdanie, popiątnie złożone).. no i wysłała mnie z tym cholerstwem do szkoły… sporo dzieci miało później wolne 🙂 a przynajmniej wiem czemu „wiatrówka”… bliznę na skroni mam jakby ktoś we mnie strzelił 🙂 komentarz od czapy, wiem… nie mniej jednak dziękuję Ci za Twój blog. W tym szale matek polek, dobrze jest poczytać coś prawdziwego, jakoś się nastawić do tego co, mam nadzieję, czeka mnie zanim osiwieję i zgubię wszystkie zęby.
Rozgość się 🙂