Życie jest niebezpieczne

Córka Druga właśnie przebiegła przez mieszkanie sprintem, z lizakiem w buzi i nożyczkami w ręku. Nożyczki niby dla dzieci, ale ona oczywiście trzymała je tak, że ostrze gotowe było, by wbić się jej przy upadku w brzuch. Wczoraj Córka Pierwsza nie sprzątnęła dużego pokoju. A prosiłam, żeby zebrała wszystkie koce, które zwykle służą dziewczynom za powłóczyste suknie, a potem leżą na panelach. I nie posprzątała. Za to biegła przez pokój, poślizgnęła się na kocu i wywróciła tak, że uderzyła bokiem głowy w róg szafki od telewizora. Rycząc wniebogłosy pytała:

– Leci krew???? Leci krew???

Głupia. Przecież jakby leciała krew, to ja dawno już leżałabym nieprzytomna, tymczasem dosyć szybko dobiegłam do lodówki po wkład do chłodziarki turystycznej i przyciskałam jej zimny, niebieski pojemnik do głowy. Oczywiście kiedyś na rogach tej szafki były ochraniacze. Były, gdy dzieciaki uczyły się chodzić, potem zostały oderwane razem z laminatem i wydawały się niepotrzebne. A ta, po 4 latach od opanowania umiejętności chodzenia walnęła w ten właśnie róg.

Jak sobie przypomnę, że sama najpoważniejszy wypadek przeżyłam, gdy miałam 6 lat, to włos mi się na głowie jeży. Bo przecież przed nimi jeszcze nauka samodzielnej jazdy na rowerze oraz pijackie powroty z potańcówek u koleżanek, u których miały „uczyć się do klasówki”. A ja już boję się, gdy wchodzą same do wanny i próbują z nich wychodzić (ostatnio CD tak wpadła między wannę a kibelek, że wzdłuż kręgosłupa zdarła sobie skórę) albo z oka nie spuszczam garnka stojącego na kuchence, bo mam wizję, że rosół, który akurat pyrka na tym najmniejszym palniku od strony zewnętrznej kuchenki, spada na którąś z moich pięknych córek i niszczy ich życie.

Ostatnio oglądałam też filmik, w którym jakiś mądry (lub nie) pan mówił, że zimą dzieci powinno się w aucie rozbierać, bo pasy zapięte na kurtce nie chronią tak jak powinny. Wiedzieliście o tym? Ja nawet sobie nie wyobrażam jakim cudem miałabym ściągać z CP kombinezon, gdy w aucie jest minus 10 stopni, a ona przed dwoma minutami wciągała go na siebie w pocie czoła. W następnym pokazywali, jak dziecko, zapięte w hiper drogi fotelik z poduszką na brzuchu dziecka, podczas dachowania wypada z niego, jak jabłka z pękniętej reklamówki. A ja mam stare auto, bez kurtyn i foteliki standardowe, nie przewyższające swoją ceną wartości samochodu, więc pozostaje mi jedynie nadzieja, że mnie nie zaćmi nigdy za kierownicą, oraz nie trafi w nas pijany debil. Albo po prostu debil.

Ta świadomość, że nie jestem w stanie ich zabezpieczyć przed niebezpieczeństwem, cierpieniem jest dołująca. Nawet jeśli chodzi o guza na głowie.

33 odpowiedzi na “Życie jest niebezpieczne”

  1. Nie masz czego rozkminiać w niedzielę od rana?
    Ciasto upiecz 🙂

  2. No zaraz upiekę 😉 nie moja wina, że ta przyje… przywaliła głową akurat wczoraj. I akurat wczoraj gotowałam rosół.

    • mamaOli pisze:

      ty wiesz MS, że ja z tymi wizjami też tak mam …. no najlepiej owinać folią bąbelkową i w domu do 30 tki trzymać, nogi razem i zero facetów…. 🙂

      ehhhhh moje dziecko nawet odporne na glupie pomysły… za to ja jak mialam 3 lata wyszlam na parapet od strony zew. i odpowiedzialam grzecznie ojcu memu na dole, ze „myje śiby mamie” no jak widac akcja ratunkowa sie powiodla, bo cala jestem i zdrowa….

      moja mama dostala bure od meza, ojciec prawie zawalu, a tylko na chwile mnie zostawila zeby wylaczyc zupe….

      wiec zyj matko, pelna piersia ciesz sie z kazdego dnia i nie mysl, czy rozbije glowe wracajac po pijaku z imprezy od kolezanki, na to jeszcze mamy czas 🙂

  3. Mnie męczą dokładnie takie same wizje i obawy.I jeszcze-idzie wiosna lato? Upadki z murkow na glowe, osy i pszczoly..Przedszkole? Ost

  4. Ostatnio na placu plnym zaryla tuz pod okiem jakimśdrewnianymczyms…

  5. Grzegorz Zenka via Facebook pisze:

    Życie jest jakie jest. Trzeba oczekiwać najlepszego i przygotowywać się na najgorsze 🙂

  6. Matka – wyluzuj! Pierwsze szycie głowy za nami. Choćbyśmy miały oczy do koła głowy, to i tak nie uchronimy naszych pomysłowych maluchów przed urazami.

  7. moje dziecko czteroletnie wczoraj spadlo z fotela glowa w dol na podloge. jakims cudem wyciagnelo rece i zrobilo profesjonalne salto zamiast rozbic leb. o malo nie umarlam… w ogole to jest okropne ze od momentu kiedy urodzil sie moj pierwszy syn zawsze gdzies z tylu glowy czai sie jakas obawa o dzieci i tak juz pewnie bedzie zawsze.

  8. Katarzyna Singh via Facebook pisze:

    Ja ostatnio dwulatka sciagnelam z parapetu- otworzyl okno a mieszkamy na 3 pietrze. Mialam przekonanie ze dzieci sobie nie otworza okna i sa juz na tyle madre ze takie durne pomysly juz za nami…innym razem patrze a cwaniak stoi na krawedzi wanny przytrzymujac sie szklanej poleczki pod lusterkiem i siega sobie po paste…

  9. Nom. To jak z tym tekstem CP do CD, żeby ta wstała z wanny, wyciągnęła się trochę i podłączyła suszarkę do prądu…. No w życiu by mi nie przyszło do głowy, że wpadnie na taki pomysł…

  10. mamaJula pisze:

    o Matko jedyna! Ja mam odrośniętą już nieco od takich głupich pomysłów córkę, która straszne pomysły miała.. a teraz rośnie mi maleństwo płci męskiej i aż się boje.. tym bardziej że należę do grona tych bardziej przewrażliwionych mam..

  11. Matka Polki pisze:

    No tak na czasie, bo moja 1,5 roczna Polka właśnie głową w ławę walnęła, tak, że prawie rozcięła i guz jest. Ale 2 minutki płaczu i lata dalej zadowolona. Też mam takie wizje z garnkiem, wanną, o samochodzie też słyszałam. Masakra takie scenariusze sobie wyobrażać. 🙂

  12. Taaaa… Mlody wlasnie wychodzil sam z wanny i pieknym slizgiem woadl miedzy wanne, a umywalke. Ale on jakis taki wezowaty jest, nic mu sie nie stalo.

  13. Dorota Nosal via Facebook pisze:

    taki los matek , zamartwiac sie na zapas 🙂 moze jakbysmy zyli bez tv i internetu, nie slyszac o tych wszystkich nieszczesciach , nasze zycie byloby o niebo spokojniejsze (nieswiadome tych wszystkich nieszczesci)

  14. Kasia O. pisze:

    ja juz przestałam liczyc ile moje dzieci maja siniakow. Nie ma dnia by czegos sobie nie zrobiły, albo ktorys upadnie albo sie bija w bardzo wyszukany sposob. Ale za kazdym razem jak slysze „ała” lub ryk to serce mi staje 🙁

  15. Joanna Wiśniewska via Facebook pisze:

    No i coz tu poradzic… najpierw 9 m-cy sie czlowiek martwi, zeby wszystko bylo dobrze i jak juz caly szczesliwy, ze malenstwo sie wyklulo cale i zdrowe to nastepne nascie (jak nie wiecej) lat przed nami w bezustannym zamartwianiu sie i tak do konca naszego zycia…. przeje…chane to jest 🙁 Latwiej jednak maja Ci, co wszystko maja w 4 literach i zyja chwila – mniej stresu, siwych wlosow i stanow przedzawalowych 🙂

  16. Anka77 pisze:

    rozumiem Cię doskonale MS i podzielam Twe obawy jak jasna cholera…

  17. Judyta pisze:

    Widziałam kiedyś w tv babkę, która nie pozwalała dzieciom używać kredek i ołówków, bo widziała jak sobie dzieci tym ołówkiem oczy wydłubują.
    Dbanie o rozwój wyobraźni jest chyba lekko przereklamowane i przydatne tylko autorom kiepskich horrorów 🙂

  18. Napisałam komentarz i za sprawą małych sprytnych rączek, które teraz mam ochotę 'łapskami’ nazwać, zniknął…

  19. Hm, ja do swoich Dzieciorów i świata powtarzam, że „mają prawo do guza” oraz że „do góry nie polecą”… Ale serce nierzadko zatrzymuje mi się w miejscu. Chociaż do „martwiących się na zapas” raczej nie należę… Staram się wierzyć, że Dzieciory jak koty… Spadają na cztery… 🙂 Ale tak szczerze, to cieszę się, że nie tylko mnie włos się jeży i inne objawy matczynej miłości dają znać o sobie 😉

  20. Ronja pisze:

    Też się tak martwię. Zwłaszcza w samochodzie gdy mijają mnie bardzo szybko debile w dużych drogich samochodach. Widzę od razu co się stanie, gdy jakiś taki wjedzie w moją corsę. I to rozdarcie – bo trzeba wspierać samodzielność w dziecku, ale z drugiej strony lęk, że samodzielnie to się na pewno uderzy, utnie i połamie.

  21. Ja oprócz rosołu i nożyczek mam jeszcze fobię spadania ze schodów. Jak same po schodach idą, to się trzęsę i biorę za rekę. Jak trzymam za rekę, to sie boję, że ja polecę i je pociągnę.

  22. Aga pisze:

    Ja też ciągle się martwię,dalej mam głupi zwyczaj ,że idę w nocy i patrzę jak śpi.Nawet jak jest w przedszkolu to się martwię o córkę.
    Jeśli chodzi o upadki to moja córcia z roweru na czterech kółkach potrafi upaść na glowę :/

  23. Mariola pisze:

    Dużo lepsze od zimnych okładów jest masło, takie zwykłe zimne masło. Jeśli zaraz po uderzeniu posmaruje się masłem to guza i siniaka nie ma. Sposób wielokrotnie wybróbowany i sprawdzony!

  24. matka synowi pisze:

    mój młody jak jeszcze jezdzil w chodziku spadl mi glowa ze schodka na posadzke, krew się lała, ja się tak wydzierałam ze ze stresu az zemdlałam, a najlepsze ze jak chwile później pojechaliśmy na pogotowie to nas wyśmiali ze z jakimiś pierdolami przyjezdzamy… od tej pory wiele razy mi się o cos obil lub się wywrócil i ciagle się boje ze znowu cos wywinie i pogotowie, bardzo chciałabym go uchronić przed wszystkim a się nie da:-(

  25. cotti pisze:

    A owszem, dzieci nie wożę w grubych kurtkach nawet zimą, auto mi się wolno rozgrzewa, ale można zapiętego już dzieciaka przykryć kocykiem lub nawet przed chwilą zdjętą kurtką…

Skomentuj Katarzyna Singh via Facebook Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *