Pączki… a może pierogi od Bliklego?

Co myślicie, gdy słyszycie nazwę „Blikle”? Ja mam przed oczami pączka. Nic dziwnego, bo pączek z różą, oblany lukrem i obsypany kandyzowaną skórką pomarańczową to flagowy produkt tej firmy. Jednak pączki zostawmy na razie. Przed nami Boże Narodzenie. Panie domu zakasują rękawy i planują lepienie pierogów, niektórym już w chłodni dojrzewa ciasto na pierniki. Jeszcze inne stawiają na garmażerkę, bo potrawy świąteczne można kupić w delikatesach Blikle, zaoszczędzić sporo czasu i nerwów. I chociaż samodzielnie piekę ciasta, a potrawy przygotowuje babcia, to miałam możliwość poznać smak pasztetu cielęcego, rożków francuskich z kapustą oraz piernika z powidłami, oblanego czekoladą i posypanego orzechami prosto z Blikle. Ciasto szwajcarskie wciąż czeka na spróbowanie, chociaż wygląda przepysznie i kusi, a pierniczki na polukrowanie i ozdobienie załączonymi do paczki orzeszkami, rodzynkami i cukrowymi kuleczkami.

Milion pysznych kalorii

Milion pysznych kalorii

Ciasto kruche z czekoladą

Ciasto kruche z karmelem i orzechami

Będę miała też okazję wypróbować pierogów, na które ostrzę sobie od dłuższego czasu zęby, ale czekam na okres „bliżej świąt” ze złożeniem zamówienia w internetowym sklepie. Oprócz przysmaków świątecznych, takich jak czekolady, pasztety, pierogi, ciasta można tam znaleźć też kosze prezentowe pełne smacznych niespodzianek – idealne rozwiązanie dla tych, którzy chcą obdarować szefa, przyjaciela, kogoś z rodziny.

Piernik jak się patrzy

Piernik jak się patrzy

Mam dla Was też szybki konkurs. Spośród osób, które w komentarzu na Facebooku pod notką lub bezpośrednio na blogu napiszą, jak potrawę wigilijną (taką z własnego domu) najbardziej lubią i dlaczego, wybiorę jedną, która otrzyma bon na zakupy w sklepie internetowym lub stacjonarnym (adresy sklepów dostępne na stronie internetowej) na kwotę 50 zł i pięć kolejnych, które otrzymają 20% zniżki na zakupy w Blikle stacjonarnym lub internetowym.

Na odpowiedzi czekam przez cały weekend, czyli do godziny 23.59 dnia 7.12. i z chętnymi na kupony będę się kontaktować mailowo/facebookowo.

Zrób to sam

Zrób to sam

Wpis powstał przy współpracy z firmą Blikle

Edit. 12.12.2014.

Wyniki

Kupon na 50 zł otrzymuje:

Dagmara Gułecka- Hura

i na 20% zniżki:

Martyyynka

Katarzyna Zawadzka

Po prostu Magda

Monika

bapril

57 odpowiedzi na “Pączki… a może pierogi od Bliklego?”

  1. Agnieszka Wojciechowska via Facebook pisze:

    barszcz z uszkami, tak wyjątkowo smakuje tylko w ten jeden wieczór.A ile pracy trzeba włożyć, by nalepić uszek dla całej rodzinki 🙂

  2. Manu Jelassi via Facebook pisze:

    Najbardziej lubię,w zasadzie kocham kulebiak.Czekam na ten smak cały rok.Kruche ciasto z przepysznym pieczarkowo kapuścianym farszem z dodatkiem gotowanego ziemniaka.Już mi ślinka cieknie na samą myśl.Robimy go tylko w Święta dlatego jest wyjątkowy i tak szybko znika ze stołu 🙂

  3. kasia si pisze:

    Zdecydowanie na wigilijnym stole najwazniejsze sa grzybowe uszka!!! Cala reszta moglaby dla mnie nie istniec.
    dlaczego? Powodow jest wiele… to przysmak ktory trafia na nasz stol jedynie raz w roku, w wigilie. Byloby wrecz swietokradztwem podac je przy innej okazji 😉
    Po drugie grzybki do uszek wlasnorecznie zbiera moj tata. Wraca z lasu z wiadrem grzybow, mama sie wscieka bo musi je czyscic a o tlumaczy ze to przeciez do swiatecznych uszek.. i tak w kazdy jesienny weekend przez co grzybow mamy zapasy na 10 lat
    po trzecie uszka lepimy wspolnie, z mama, czesto z babcia. To takie wielopokoleniowe lepienie gdzie kazdy ma swoj zakres obowiazkow- ktos walkuje, inny klei a inny gotuje. Na wigiliach ostatnio mamy 22 osoby wiec uszek musi byc sporo. A mama bije scierka jak wyzeram farsz 😉
    No i ostatnie- sa pyszne i tyle. Zwlaszcza ze sledz karp i inne rybowe mnie wcale nie kreca 😉

  4. Żur z ziemniakami:) ale nie nie Winiary pomysł na… Ale taki prawdziwy! U nas od lat wygląda jak połączenie kisielu z krochmalem i krzywi gębą jak ciepła wódka ale trzeba poczuć magię świąt 🙂 jest też barszcz z uszkami, kapusta z grochem i karp 🙂 do popicia kompot z suszonych owoców o jakże subtelnym zapachu zdechłej skarpety jeśli mama chce zrobić nam psikus i doda wędzona śliwke 🙂 pyszności:)

  5. Edyta pisze:

    Najbardziej lubię świateczny bimber ;D

  6. martyyynka pisze:

    Święta, święta i po świętach…przez kolejne dni jem na okrągło moją ulubioną rybę po grecku. Ale nie, to nie jest taka zwykła ryba po grecku, to ryba po grecku mojej mamy. Na samą myśl cieknie mi ślinka, a w ustach już czuję ten smak. Zdecydowanie, święta bez ryby po grecku mojej mamy nie mogą być świętami, nie mogą istnieć. Jadłam setki rożnych wersji ryby po grecku, ale żadna nie jest w stanie dorównać smakiem tej, którą robi moja mama na każdą Wigilię. Nawet ja nie potrafię takiej zrobić. Teraz już wiem dlaczego… Mama dodaje do niej tajemniczy składnik – szczyptę miłości 🙂

  7. Karola pisze:

    Karp 🙂 najbardziej lubię rybkę z chrupiącą skórką, jeszcze troszkę pachnącą mułem 🙂 Mój rekord to 14 kawałków w wieczór!

  8. Kasia pisze:

    Ja najbardziej lubię … kapustę z grochem. Warunek jest jeden musi być ona przygotowana przez moją mamę i jadam ją tylko ten jeden raz w roku. Mimo, iż jest to danie bardzo proste, raczej nie można o nim powiedzieć eleganckie czy dostojne – to jest ono dla mnie wyjątkowe. Wigilia bez kapusty z grochem byłaby dla mnie dziwna i niepełna ( od strony kulinarnej oczywiście). Uwielbiam zapach i smak tego dania:) Już nie mogę się doczekać!!!

  9. Ambiwalencja pisze:

    Uszka z grzybami .w dzieciństwie byłam strasznym niejadkiem i moja mama twierdZila ,ze te uszka to lubiłam ,zeby jej życie uprzykrzyć .zawsze musiała dwa razy tyle lepić .i przez całe święta ja tylko te uszka..na złość .teraz na złość mężowi ,bo ja lepie lepie a on musi z dZiecmi biedny a na dodAtek nic z tego nie ma ,bo nie preferuje.no mogłabym karpia lubić ,od karpia by mi dupa tak nie rosła ,szybko sie smaży ,zdrowy taki…

  10. Ania pisze:

    Smażone prawdziwki w bułeczce obtoczone. Pierwsza potrawa na każdej Wigilii czyli WRESZCIE można zacząć jeść! A poza tym babcia zawsze mi wmawiała, że te największe to są te, które ja zebrałam więc pękałam nie tylko z przejedzenia, ale i z dumy!

  11. Andzia pisze:

    Groch z kapustą. Bo fajnie mnie potem wydyma i dalsza część rodziny przez całe święta życzy mi szczęśliwego rozwiązania 😛

  12. Katarzyna Zawadzka via Facebook pisze:

    Jajka w śmietanie ze szczypiorkiem. Nie, nie pomyliłam Świąt. To u nas tradycyjna potrawa Bożonarodzeniowa. Skąd się wzięła? Gdy moja mama była dzieckiem nie cierpiała ryb, sałatki jarzynowej itd. Żeby nie umarła z głodu babcia robiła te właśnie jaja. No i tak już zostało. 🙂 A wczoraj podczas ustalania kto co robi na Święta mama stwierdziła „zjadlabym białej kiełbasy. ..” :/ ale to już jest dziwne ;))))

  13. Agata pisze:

    pierogi z kapusty zrobione przez moją Babcię, odkąd pamiętam zawsze lepiła ich ogromne ilości i nawet teraz zbliżając się do 90 przygotowuje ich ponad setkę. ich ciasto jest cieniutkie jak muślinowy papier, nadzienie przełamane delikatnym smakiem zbieranych rodzinnie grzybów i doprawione ostrzem pieprzu. pychota, a najlepsze są odgrzewane w piekarniku, tylko je mogę jeść

  14. asze pisze:

    Karp, karp, karp bo TAK smakuje tylko w te święta.

  15. Katarzyna Wrzyszcz via Facebook pisze:

    Pierogi z grzybami. Bez kapusty, made by matka rodzicielka. Bez pierogów i karpia świąt nie ma i nie będzie!

  16. Magdalena pisze:

    kluski z makiem!!! z dodatkiem rodzynek, orzechów , miodu i śmietany! kluski oczywiście własnej roboty 🙂 wstyd się przyznać, ale jem je przez 3 dni…… UWIELBIAM!
    a w tym roku będę robić je pierwszy raz 😀

  17. Gosia Breivik via Facebook pisze:

    Galabki z kasza i grzybami w sosie grzybowym … nic wiecej do szczescia nie potrzebuje 😉

  18. Jacquelane pisze:

    Moją ulubioną potrawą wigilijną są gołąbki z prażoną kaszą gryczaną i grzybami oraz sosem pomidorowym gotowanym na wywarze z grzybów, które dajemy do gołąbków. Gdy byłam mała myślałam, że istnieje jedyny rodzaj gołąbków, właśnie te moje ulubione. Ale gdzieś w okolicach 6-7 lat u ciotki na imieninach zapytano mnie czy chce gołąbki. Jak ja się ucieszyłam! Jadłam je tak rzadko, tylko jak babcia zrobiła na święta, a tu mi ciocia proponuje. Trzeba było zobaczyć moją minę jak spróbowałam – ryż i mięso mielone. Popłakałam się przy stole, przy wszystkich gościach, wyłam, że mnie oszukują i to nie są gołąbki. 😉

  19. Kapusta z grzybami. Prawdziwki zbierane jesienią, suszone, przechowywane do Świąt w lnianym woreczku, szytym przez babcię dawno temu. Kapusta ze sprawdzonego źródła, idealnie kwaśna i chrupiąca. Razem długo gotowane, przesmażane, doprawiane cebulką, solą, pieprzem . Wszystko dla niepowtarzalnego smaku, wyczekiwanego co roku.

  20. JM pisze:

    Moją ulubioną potrawą świąteczną są zdecydowanie uszka. Dlaczego? Już wyjaśniam. Wiele lat temu mój (były na szczęście już) mąż, po spożyciu znacznej ilości świątecznego alkoholu przy kolacji wigilijnej zgłodniał. Sięgnął więc po to co było pod ręką – zimne uszka. Zjadł je wszystkie. No i się zaczęło… Boże, jak on rzygał! Przez dwa świąteczne dni nie był w stanie przyjąć ani kropli alkoholu! To były najlepsze święta moje i córki w tamtym okresie! I chociaż jesteśmy rozwiedzeni od 10 lat, to wciąż uważam, że uszka spowodowały, że choć jedne święta z nim wspominam z rozrzewieniem… przepraszam za mało świąteczną atmosferę, ale facet naprawdę mi dokopał. Pozdrawiam!

  21. Agnieszka pisze:

    Karp, bo….. jem go raz w roku 🙂

  22. karpik, karpuś, karpiątko, karpisko, karp:)))
    i w cholerę nie rozumiem dlaczego próbowany poza okresem świątecznym zupełnie mi nie smakuje;))))????

  23. Po prostu Magda pisze:

    Nigdzie poza moją rodziną nie spotkałam się z tym daniem, ale u nas największą popularnością cieszy się… Kasza na pieniądze! Poza tym, że jest przepyszna (kto by nie lubił kaszy jaglanej przygotowywanej w specjalny, świąteczny sposób?!) i słodka (miła odmiana po tych wszystkich śledziach), to jeszcze zjedzenie jej gwarantuje dobrobyt finansowy w przyszłym roku! Nic więc dziwnego, że znika w mgnieniu oka.

  24. marysia pisze:

    UWIELBIAM smażone kapelusze (gotowanych) prawdziwków w paniercie. Tylko raz w roku ten rarytas ląduje na stole u nas w domu i to ja zdjadam kilka dokładek. Wyczekiwany, jak nic innego. Kojarzy mi się z dzieciństwem, ciepłem i rodzinną atmosferą domu dziadków.

  25. maria pisze:

    Ja kocham kocham kocham śledzie w każdej postaci… już jako półtoraroczniak szamałam je jak dzika. Z cebulką, z śmietaną…z rodzynkami, po prostu wszystkie. Nawet jako nastolatka, kiedy przed Wigilią miałam wypadek i skończyło się nastoma szwami po wewnętrznej stronie policzka, kazałam sobie zmielić na pastę czy krem, nikt nie wie jak to nazwać. Teraz myślę że musiało to wyglądać okropnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *