Starsza córka mojego eks męża, którą praktycznie za darmo mu wychowuję, przynosi w miarę regularnie uwagi.
Nie, nie wymusza kanapek z dżemem od kolegów, nie zjeżdża z okna klasy na 2 piętrze po ścierkach do tablicy, ani nie rozprowadza dragów pod gimnazjum.
Ona po prostu po swojej matce odziedziczyła skłonność do głośnego i ekspresyjnego wyrażania siebie.
Czyli dostaje uwagi za gadanie i ogólnie niski poziom posłuszeństwa.
Chociaż zgadzam się z moją koleżanką Joanną, która skłonna byłaby walczyć o wolność dla nóg i głowy sześciolatków, to jednak zdaję sobie sprawę, że jedno gadające dziecko może rozpieprzyć całą lekcję. Do tego twierdzę, że wychowanie dziecka jednak jest po stronie rodziców. W związku z czym, za pierwszym razem dziecko dostało opiernicz. Za drugim razem wytłumaczyłam, że jak nie będzie słuchać na lekcji, to skończy edukację na gastronomiku, zostanie szefem kuchni i będzie zarabiać więcej niż jej matka i ojciec razem wzięci, a nie przywykła do bogactwa. Za trzecim razem kazałam jej się wczuć w sytuację nauczycielki, która jest jednak jedna na 20 wariatów ze śmigłem w dupsku.
No i dzisiaj starsza córka mojego eks męża przyniosła dzienniczek (całe szczęście, że ma taki w formacie A5, a nie małe gówno takie). Zaglądam do środka. I widzę co? Uwagę. Zebrałam się w sobie, zagotowałam i jak na matkę z autorytetem przystało, powiedziałam tylko:
– No ej….
nooo zapamieta na pewno 😉
Atmosfera jak z Hitchcocka 😉
to samo chcialam powoesziec, MS mistrzyni riposty
Jeszcze jej nie rozsadzila? Bo moja do listopada to siedziala z kazdym I nikt sie jej nie oparl….totez ostatecznie przez trzy lata siedziala sama na pierwszej lawce
ależ oczywiście że rozsadziła. To się odwraca i nawija głośniej, żeby psiapsióła ją na pewno usłyszała.
No nie! Boska jest I jak tu ja skarcic? Ja bym nie potrafila..
A, bo taka sytuacja była: uwaga, że gada.
– Z kim ciągle gadasz?
– Z Julką.
– Jak tak gadasz, to może przestań siedzieć z Julką?
– Ale ja z nią nie siedzę..
Bo kuzwa przerwy sa za krotkie a przecierz trzeba sie wysikac, zjesc I jak tu zyc?! Zapros Julke do domu moze sie wygadaja
Anna Radziszewska przyłazi po lekcjach na naszą ulicę 😉 I ja moje dziecko rozumiem. Też jestem gaduła.
No to ja juz nie wiem…rozwalila system
Ona nie tyle z nią nie siedzi. CD siedzi w przeciwnym krańcu sali od Julki 😀
Moja 6cio latka siedziala z psiapsiółą – gadały, więc zostały rozsadzone. Młodej przydzielono chłopca z nadzieją, ze tematy się skończą. A tu się okazało, że wręcz przeciwnie – z kolegą nawija non stop
No pierwsze zdanie o starszej córce eks męża zbudowało napięcie. Sie zaczęłam zastanawiać o kim ty tu:)
Ale jej nagadałaś 🙂
Szczerze? Myśmy tez gadali ale nie pamietam żeby nauczyciel za każdym razem uwagę do dzienniczka wpisywał. Jakoś dawali radę.
za każdym razem nie, bo codziennie nie przynosi 😉
No i kiedyś były inne środki przymusu bezpośredniego. Np. wywalenie za drzwi. Teraz nauczyciel nie może wywalić za drzwi, bo jak dziecko gdzieś sobie pójdzie albo zrobi sobie krzywdę, to nauczyciel będzie miał problem.
Do dyrektora też wysłać nie można, bo patrz wyżej. Zaprowadzić nie można, bo klasy ktoś musi pilnować.
Do kąta nie można postawić, bo się dziecko będzie czuło ośmieszone, wyobcowane i psychologowie twierdzą, że to nie działa, za to wywołuje traumę.
Linijką po łapach nie da, kredą nie rzuci, bo pójdzie siedzieć.
No taki lajf. I obyś cudze dzieci uczył. Zwłaszcza gadające matkosanepidowe.
Fakt. W przedszkolu zostawili mnie w kącie i zapomnieli…. Nie było, że skoro miałam 5 lat, to 5 minut w kącie. Z pińć godzin tam stałam, a że w sumie było za co, to nawet nie oburzyłam się, nie przypomniałam o sobie. Puścili mnie chyba dopiero jak ktoś po mnie przyszedł 🙂
Monika Zielińska no wiesz, też bez przesady, ale czasami mam wrażenie, że przeginamy w drugą stronę
I sedno. Bo zapomniałam 🙂
Pamiętam do dziś tę karę. Może nawet przez siedzenie dużo za długie to na globus mi się rzuciło i gupia jestem bo wzięłam kredyt we frankach! Ot, co!
Precz że staniem w kącie.
Precz z preczem 🙂
No ja wiem, wiem jak jest.
Może nawet Rodzice sami do tych wariacji doprowadzili. Jest większa świadomość zagrożeń. Chcemy wszystko kontrolować.
Monika Zielińska ja nie stawałam w kącie… Ba! Nie przynosiłam uwag, a też wzięłam kredyt we frankach. Czyli nie ma co się nauczycielami tłumaczyć. Po prostu jesteśmy durne.
Dzięki. Lepiej się czułam, jak zrzuciłam z siebie winę 🙂 no dzięki 🙂
No tak zestresowany dziecko. Czekało na opiernicz a tu nic
świetnie napisane 🙂 czuję tylko niedosyt, bo nie znamy treści uwagi 😛
… a tu z innej beczki. /dla zmylenia/
Gratulacje!!!
11000 polubień na FB. 🙂
A dziękować, dziękować.
Po takiej reakcji pozostaje tylko psycholog….dla Ciebie Matka!
To objaw depresji, prawda? Taka niemoc…
Cos nie tak…martwie sie
” skończy edukację na gastronomiku, zostanie szefem kuchni i będzie zarabiać więcej niż jej matka i ojciec razem wzięci”
Chyba muszę z małżonkiem zamienić 2 słowa.. 😀
za mało kasy przynosi? Pewnie utrzymuje swoją drugą rodzinę.
Matka Sanepid o tym mówię 😛
Bardzo to było konstruktywne 🙂 Aż zaniemówiłam. Chyba będę musiała również zacząć używać tego ostatniego argumentu wobec mojej Pierworodnej, gdy przyniesie uwagę 😀
A od tej „przemowy” w gardle Ci nie zaschło? 😉
matce głosu zabrakło, bo i uwaga była pewnie z tych bardziej rozwojowych. 😉 ja tam przeszłam wszystko. synowi koleżanka wbiła się górnymi jedynkami w czoło, łamiąc jedną, bo nie wyrobiła się na zakręcie. od nauczycielki dostał uwagę, matka sprinterki zażądała sponsorowania kła. spoko. wszystko przed Wami-matkami 🙂
hmm a niby z jakiej racji Ty miałaś sponsorować kła skoro to ta koleżanka wpadła w Twojego syna a nie on w nią ? czuję tu mega niesprawiedliwość
Marzena Sylwia Krupińska-Cipora bo to znajoma dyrektorki była 😉
u nas było podobnie, w tym roku zmienili nauczyciela i uwag brak – pani nauczycielka powiedziała, że to iz sobie nie umie ktoś poradzić z gadającym dzieckiem itp to jego nauczycielska porażka jest – więc ta nowa widać sobie radzi 😉
zakleja im buzie taśmą?
Daj buk, by tylko straszyła Cyganami…
nie na wfie wymecza, ze nie maja sily gadac, i ma mocne argumenty typu im mniej zrobimy na lekcji tym wiecej do domu zadane bedzie – widac dziala
Coś w tym jest, że prawdziwy nauczyciel to sobie z wieloma rzeczami poradzi.
Mnie jednak do pasji doprowadza współczesne nastawienie pracowników placówek edukacyjnych, którzy wychodzą raczej z założenia, że rodzica to co w przedszkolu/szkole się dzieje nie obchodzi 'bo większość rodziców nie obchodzi’. Nie, że on sobie poradzi bo ma na to pomysł i doświadczenie. Tylko, że nie powie rodzicowi, bo to i tak nic nie da.
Tak – dowiedziałam się o problemie od innych rodziców. Tak – pani wymyślanie sposobu zajęło kilka (3? 4?) miesięcy i nie wymyśliła. Tak – rada była prosta i ograniczyła się do łącznie 15 minut rozmowy. A po rozwiązaniu problemu oczywiście TAK – pani uznała, że sama problem rozwiązała. No nastąpiła MAGIA!
I tylko kurczę TAK – jeszcze bardziej negatywnie się nastawiłam.
Jak starałam się wytłumaczyć wówczas sześcio-siedmiolatce, że musi uczyć się czytać na co miała całkowicie wylane, to używałam argumentu o tam-tamach i takich tam jako o jedynej możliwości przesyłania smsów. Początkowo przejęła się tylko na tyle, że kazała sobie zakładać czarną kręconą perukę i tańczyła z kijem od szczotki zamiast dzidy. Teraz już czyta bez oporów i dotarły argumenty o bogactwie opowieści zamkniętych w książkach.
Nie za ostro?
<3
„Starsza córka mojego eks męża, którą praktycznie za darmo mu wychowuję” 10/10, chyba sobie w sygnaturkę na gazecie wsadzę!
będziesz musiała tantiemy płacić 🙂
Ja jej? Phi!
Chyba jdnak ja tobie, bo według lajków jesteś dziesięć razy wieksza. 🙂
To akurat nie było do Ciebie 🙂 Tylko komentarze z FB tak dziwnie się pojawiają.
Hihi, ale pasowało. 🙂
ej no….. ja skończyłam gastronomik:-P
jak widzę te miliony uwag w sumie o pierdoły, to mi się dowcip przypomina :
„- Jasiu, no i znowu będę musiała do twojej mamy zadzwonić!
– Przepraszam bardzo, ale czy moja mama wydzwania do pani codziennie, że sobie w pracy nie radzi?”
Pisze to jako matka i …. nauczycielka 🙂
to jest 1 klas, wiec i uwagi są … juz dzieci w zerówkach mają zeszyty do korespondenci i w nich uwagi …
przekopiuję to co napisałam u Matki na blogu – jak widzę te miliony uwag w sumie o pierdoły, to mi się dowcip przypomina :
„- Jasiu, no i znowu będę musiała do twojej mamy zadzwonić!
– Przepraszam bardzo, ale czy moja mama wydzwania do pani codziennie, że sobie w pracy nie radzi?”
Pisze to jako matka i …. nauczycielka 🙂
O znam to..i to dobrze z własnego podwórka.. Pozdrawiam