– Mamo, a dzisiaj sami w szkole będziemy robić kanapki – oświadczyła Córka Pierwsza, jak zwykle tuż przed wyjściem z domu. – Masz dać tylko składniki.
No i gucio. Z całego tego cholernego macierzyństwa najbardziej nie lubię obsługiwać – ubierać, podcierać tyłków, zawozić do szkoły, kanapki i obiady robić. Tak w sumie, to nie lubię być matką… Zaczęłam więc pakować do pudełka bułkę, kawałek sera, wędliny, wrzuciłam zielonego ogórka.
– Ale pokroić masz! – orzekła CP, gdy spojrzała na całą wałówkę.
– No jak pokroić??? To tobie z tego samodzielnego robienia kanapek co zostanie???
– No ja sobie to poukładam.
Pierdzielę. Też mi samodzielność…
😀
Mój mi nie powiedział, że ma zabrać materiały na kanapki, a pani oznajmił, że przecież kanapki robić umie, wiec nie jest mu to zadanie potrzebne…
ja tez uwazam ze to cale macierzynskie zycie na chmurce i s**nie tecza jest moocno przereklamowane. dlatego tez wszystkim swoim bezdzietnym znajomym odradzam posiadanie dzieci. i nic mnie nie obchodzi jak przeze mnie ludzki rod wyginie
To, tak jak z chłopami, zanim przygarniesz, cała rodzina reklamuje, zachęca. A po ślubie, okazuje się, że reklamacji nie uwzględnia się, a do tego jeszcze się przyzwyczaił, to trochę żal 😉
Im towar gorzej się sprzedaje, tym więcej reklam ma w mediach.
mnie to zastanawiaja te kolorow pisemka dla przyszlych mam te programy o cudownym macierzynstwie..o radosnych dzieciach zadowolonych szczesliwych mamusiach…dlaczego nikt tam nie napisze ze dziecko ryczy wrzeszczy tupie nogami choruje co drugi tydzien marudzi doprowadzajac mamusie do szalu i moge tak wymieniac w nieskonczonosc…o tym jakos nikt nie wspomina.
no wiesz… to by było tak, jakby w reklamach coli pokazywali, jak odrdzawić za jej pomocą rury
no wsumie racja ale zeby tak te biedne mlode nieswiadomy kobiety oszukiwac…masakra
A ja tam nie narzekam. Mam cudownego syna !!!
i leki dobrze dobrane 😛
poważnie mówię. Mój trzylatek,to bardzo kochane dziecko. Zostałam z nim sama – czasami mam wrażenie, że jest lepiej zorganizowany ode mnie. Bardzo odpowiedzialny, jak na swój wiek. i to od niego uczę się, jak nie dać się zwariować.:)
a, no to mu przejdzie 😛
hehehe……oby jak najpóźniej 🙂
Też tak mam!
Ja codziennie mam takie myśli i na dodatek wyrzuty sumienia, jak ja tak moge myśleć…;) Uwielbiam opisy karmienia piersią dla kobiet w ciąży 😉 nikt nie napiszę prawdy 😉
Mój największy koszmar – karmienie piersią. To już wolę robić kanapki!
W lipcu rodzę i jak sobie pomyślę o tym karmieniu, to już mnie skręca. A jak sobie przypomnę, co przeszłam z pierwszym synem… wolałabym ze trzy razy urodzić.
w gazetce dla ciężarnej sobie poczytaj o orgazmach podczas porodu i o endorfinach podczas karmienia. Od razu lżej Ci się zrobi na sercu 😛
karmienie piersia hym…synus wyl z glodu a ja z bolu.z domu nie moglam wyjsc nic nie moglam w domu zrobic bo on byl wiecznie glody i wisial na mnie jak pijawka..koszmar!a te mamusie w gazetkach zachwycone usmiechniete..ech pozazdroscic
W sklepach mleko w proszku przecież jest.
w gazetkach dla ciężarnych przecież są same reklamy mm obok artykułów na temat problemów z kp, chyba nie czytałyście naprawdę 😉
Witam. Wczoraj pierwszy raz tu weszłam i wsiąkłam.
I nie mogę się powstrzymać, jeśli o karmienie chodzi- to był mój czas, parę godzin dziennie, z książką, piciem i pilotem od telewizora pod ręką. Ja to lubiłam naprawdę!
Moje skarby już mnie tak nie denerwują, jak kiedyś, mają 15 i 16 lat. Kiedyś czytałam, że jak córka kłóci się z matką kilka razy dziennie, a syn kilka razy w tygodniu, to wszystko w porządku, to norma. No i moje chłopaki tej normy się trzymają. Ale tu dziewczynki…
jesssu…. jak ja nie cierpię obsługiwać…. kocham cię za te słowa, Matko!
Rok temu starsze dziecko będące wtedy w II klasie podstawówki oznajmiło, że będą robić w szkole sałatkę owocową. Zapakowałam mu owoce, jogurt, jakieś tam przyprawy typu cynamon, miskę i oczywiście nóż. Normalny, w miarę ostry nóż ale nie taki, jakim ja na co dzień „operuję” w kuchni. Inni rodzice wyszli z tego samego założenia co ja.
Młody wrócił ze szkoły i powiedział, że gdy dzieci wyciągnęły te noże to pani bardzo, ale to bardzo się zdenerwowała, bo kazała przynieść nóż stołowy 😀
Ciekawe, czy kroiła stołowym nożem jabłka czy gruszki 😉
w połowie tej historii liczyłam na to, że wpadła policja i wsadziła ich do kicia za posiadanie białej broni 😀 a sałatkę owocową z użyciem noża CD już rok temu robiła… Fakt faktem, że przed dwoma laty CP sobie kawałek palca obcięło krojąc rabarbar na ciasto.. ale to taki mały szczegół
Dla sensacji mogłabym napisać, że policja wpadła innym razem 😀 ale na szczęście nie.
Z tym nożem do sałatki to się zdziwiłam, bo moja Młoda sama chleb sobie kroi a nie ma 8 lat.
Był kiedyś film dokumentalny o 3 sposobach wychowywania dzieci. Była tam rodzina, która nosiła dziecko w chuście i dziecko to uczestniczyło w życiu całej rodziny, m.in. obserwowało z chusty mamę, gdy ta robiła posiłki. I potem się okazywało, że te dzieci świetnie radzą sobie właśnie z nożem, kroją warzywa i nie robią sobie krzywdy. To takie EOT 😉
Jasne! Dziwnym trafem dzieci krajów, gdzie panuje system plemienny choć noszone prawie całymi dniami w chustach nie posługują się świetnie nożami.
A tak na poważnie, to chyba by mi kręgosłup pękł, gdybym miała dziecko w chuście przez cały dzień nosić.
A jeśli chodzi o szkołę, to Pani „uczycielka” powinna poprosić o miękkie owoce i noże plastikowe. I nie chodzi o to, czy któreś potrafi, czy nie potrafi się właściwym nożem posługiwać, ale o to, że w klasie dzieci zachowują się różnie, a sami rodzice też są różni. Jeden nie zwróci uwagi na to, że dziecko podczas zajęć tym nożem zacięło się (bo to się przecież zdarza), a inny zrobi raban i naśle „Uwagę TVN” za to, że dziecko sobie tym nożem kawałek paznokietka obcięło.
Ktoś tu albo ma gorszy dzień albo nie ma poczucia humoru…
Basia Kraszewska Kasia niestety ma często jazdy….
A, czyli to drugie 😉
To po cholerę się męczy wchodząc na Twojego bloga to nie wiem 😉 Chyba, że w ramach sportu narodowego.
Bo w domu nikt jej nie słucha, to się tutaj wyżywa – sama się przyznała. A o noszeniu w chuście to warto coś poczytać, zanim się człek „wymądrzy”…
Eeee… Tam! Te książki napisane przez samozwańcze psycholog i innej maści naukowców – specjalistów od wychowywania dzieci.
MS to przynajmniej doświadczenie ma!
😉
P.S. Muszę pokadzić, bo mi MS bana da i moja jedyna rozrywka zniknie 🙂
A przepraszam, co ma macierzyństwo wspólnego z beznadziejnym zadaniem szkolnym? Spoko za kilka lat będą ciekawsze problemy 😉