Wróciłam, zapewne na krótko, do świata żywych. Okazało się bowiem, że paracetamol już na mnie nie działa, a ja w szafce znalazłam ibuprofen, który łyknięty w podwójnej dawce wreszcie obniżył mi temperaturę na dłużej niż 20 minut.
Ale ja nie o tym. Córki oczywiście cały czas towarzyszyły mi w chorobie. A dokładniej to nie dawały mi żyć, więc gdy Córka Pierwsza zajęła się czymś w ciszy chociaż przez 5 minut ja odsypiałam. Pamiętacie historię z klejem Marjanny? Otóż CP zajęła się wyklejaniem ludzika z papieru. Siedziała sobie spokojnie, wyrywała papierki i przyklejała, a w pokoju panowała błoga cisza, dopóki CP nie oznajmiła:
– Mamo…. Klej się skończył.
Oczywiście nie miałam więcej kleju, więc CP zajęła się tym, co wychodzi jej najlepiej: kłapała dziobem nad moim uchem.
I scenka z rana:
– Córko Pierwsza, zapal Córce Drugiej światło w łazience.
– Nie trzeba. Ona widzi w ciemności.
A przed chwilą zjadłam z Córką Drugą gruszkę. Ale…
Przez tę chorobę nie za dużo jem. Najlepiej wchodzą mi owoce i niezbyt ciepła herbata, której zwykle nie pijam wcale. Na kolację pokroiłam sobie dwie gruszki, usiadłam na łóżku i przylazła Córka Druga. Jadła te kawałki gruszki razem ze mną aż został ostatni.
– Dasz mi? – spytała.
– Właściwie to ja chciałam zjeść ten ostatni kawałek.
– To daj mi pół…
No masz. Nie poryczała się, nie krzyczała, że chce, że mi nie odda, tak jak się spodziewałam. Zaproponowała, żeby podzielić ten ostatni kawałek….
A nie mówiłam? HA! Klej rullezzz! 😀
Marjanna – mówiłaś. Jutro jadę po klej do hurtowni.
kochana ta Córka, że się podzieliła
Mon Ika zasadniczo to ja się z nią podzieliłam 😉
Dobre z niej dziecko, prawie od ust sobie odjęła 🙂
Nawet Córki podświadomie znają pojęcie litości 🙂 . Tylko czemu zawsze w ekstremalnych sytuacjach – to już migrena za mało?! U mnie jest dokładnie tak samo…
Stanęły Córki, na wysokości zadania:)
Corka dorasta…nie obejrzysz sie matko a za maz bedziesz wydawac 🙂
Corka dorasta…nie obejrzysz sie matko a za maz bedziesz wydawac 🙂
No dobra..to ja tysz jadę po ten klej..bo zabraknie..skoro taki „famous”…
a swoją droga u mnie na tapecie…Plastelina…ale tylko dla Starszaka…Młodsza by tylko ..żarła..co tylko jej w ręce wpadnie…ehhh…kiedy Ona z tego wyrośnie?…
Ta, plastelina. Plasteliną też się bawiły i któregoś dnia CD nagle zaczęła strasznie smarkać… aż jej wylazł z nosa kawał plasteliny.
Twoje Panienki to zachowują się tak jakby były dorosłe i wynajmowały u Ciebie pokój 😀
Jakby wynajmowały, to by jakaś kasa chociaż z tego była.
Nie cierpię chorować z dziećmi na głowie:(
To w chorobie taka litość na te pół gruszki
A mnie intryguje to widzenie w ciemności – to jest dopiero patent!
Może to od kleju…
rozwaliłaś mnie, śmieję się jak głupia 😀
No ale chyba go nie pożarła…??? :>
O proszę… Córka Druga dojrzewa :)))
Kochane są jeszcze takie małe a już czasem dorosłe 🙂