Na progu drzwi wejściowych Córka Pierwsza do męża*:
– Część tato! A mama to nas miała dzisiaj dosyć….
Nie dało się ukryć, zwłaszcza że ze trzy razy powiedziałam:
– Ależ ja mam Was dzisiaj dosyć!
Ale na zajęciach baletu byliśmy. Różowe i pomarańczowe trykoty rządziły. Córka Pierwsza miała sukienkę z przeceny, leginsy z promocji i kapcie z przedszkola. Do którego chodziła rok temu. Nic w kolorze ratowniczej kamizelki. Ale tańczyła za to najfajniej!
*Mąż mój – Córki ojciec. Przynajmniej wszyscy tak myślą.**
** Żart, żart. Córka Pierwsza na bank jest jego. W przeciwieństwie do Córki Drugiej***
*** Wątpię by Córka Druga w ogóle nawet moja była, bo z twarzy nie podobna zupełnie do nikogo, ale skoro już ją przygarnęłam, to ją karmię. Zupełnie jak koty.****
**** Żart, żart. Jestem w cugu czarnego humoru.