Męża użarł w brzuch kleszcz. Rano małż był u lekarza, bo nie mógł go wyjąć, więc dziurkę po paskudzie zaklejono mu plasterkiem.
– Co ci się stało? Byłeś u lekarza? – spytała CP.
– Tak.
– Coś cię ugryzło czy co??
– Tak.
– Jakiś tygrys? Czy królik?
– Taki stworek, który nazywa się kleszcz.
– A jaki miał kolor?
– Czarny.
– Eeee, ja wolę różowe.
Czyli ideałem byłoby, gdyby go ugryzł różowy króliczek?