Poszłyśmy do przedszkola. Takiego domowego. Wchodzimy na klatkę – cicho. Pukamy do drzwi – cicho. Otwieramy drzwi i krzyczymy – cicho. Kapcie na półkach stoją, zabawki są. CP rozgląda się dookoła i mówi:
– E, chodź mama. Same się pobawimy.
Ale zaraz przyszły dzieci i panie i Córka Pierwsza przez chwilę bawiła się z dziećmi. Nawet nie wiecie jak mi przykro, że ona nie może chodzić do przedszkola. Kiedyś chodziła i było super, ale potem urodziła się Córka Druga i zaczęła chlać mleko w proszku, więc kasę na przedszkole przechlała.*
A dzisiaj… ceny za przedszkole skoczyły do takich kwot, że jakbym obie oddała (a mogę i bardzo chcę), to bym pracowała za darmo. Chociaż… czego się nie robi dla dzieci???
* Tak na serio to powód był inny, ale za dużo byście o mnie wiedzieli 😉