Dziadek korzystał z pięknego dnia, od świtu krzątał się po podwórku i na wielkiej pile ciął drewno. Córka Druga, aby uniknąć sprzątania pokoju, poszła za nim i zaczęła się wymądrzać:
- Dziadek, ale naśmieciłeś tymi wiórami. A jakbyś pod piłę włożył worek, to trociny wleciałyby do worka i nie musiałbyś sprzątać, a wióry byłyby dla świnek.
- W sumie racja – odezwałam się, bo akurat zbierałam resztki po pieczywie konsumowanym przez córki w aucie, bo mi do panierki w schabowych tartej bułki zabrakło. – Świniom co miesiąc worek trocin kupuję.
- I wtedy mama nie ma pieniędzy na nasze biwaki – powiedziała Córka Druga, która już dzisiaj zbiera kasę na „lody, gdy będziemy na kempingu”.
Poza tym skoczyłyśmy na wycieczkę krajoznawczą. Miał być Puck, ale jak to powiedział dziadek, w Pucku nic nie ma. Uznałam więc, że zobaczymy Groty Mechowskie.
Wstęp kosztował 5 zł i cóż… więcej warte to to nie było, bo to grotka taka. Chodziłam w nich jak kaczuszka i zastanawiałam się, czy to pierwszy mój atak klaustrofobii, czy poprzednie wyparłam. Ale córki przeszły chyba z 10 razy.
Bardziej przypadł mi do gustu pobliski kościółek z XVIII wieku, chociaż wyraźnie odnowiony. W środku nie byłam, bo jak wchodzę do kościoła, to niebo zaciąga się czarnymi chmurami i zlatuje się szarańcza. I w ogóle był zamknięty.
I ładna plebania 😉
Z tą plebanią to pojechałaś?????
Też bylam w tych Grotach i dzieciaki mialy zabawę ?
Plebania rządzi ?
Jak to w Pucku nic nie ma???? Ja dzisiaj caly dzien w Pucku bylam ???