– Mamo, czy ja jestem ładna? – spytała wczoraj Córka Druga. Stała przede mną w nowej wizytowej sukience, z ułożoną fryzurką, z uroczym dzióbkiem i wielkimi oczkami.
– Oczywiście, że jesteś ładna – nawet nie musiałam kłamać.
– To takiej ładnej dziewczynki chyba z domu nie wyrzucicie?
No cóż…. stłukła co prawda porcelanowy dozownik na mydło, ale skoro jest taka ładna, to niech zostanie, nie?
To dzisiaj odwoziłam ją do przedszkola.
– Mamo, chcesz posłuchać, jak liczę do dziesięciu po angielsku?
– Jasne.
– One, two, three, five…..
Przez kolejne 10 minut próbowałam jej podpowiadać, jak to powinno być po kolei, wreszcie wspólnymi siłami doszłyśmy do „ten”.
– Ja jednak nie potrafię liczyć po angielsku – podsumowała CD.
Moja bardzo długo utrzymywała że to ja nie potrafię 😉
ładni to jednak mają łatwiej w życiu;)
Moja tez, za nic w swiecie nie przyznalaby sie, ze to jednak ona czegos nie potrafi.
U nas jest zawsze stwierdzenie, że ja nie umiem, oni wiedzą lepiej.
w razie jakichś wątpliwości co do tego czy ma u Was zostać, to ja chętnie odkupię dozownik a nawet dwa, ale CD będzie mieszkać u mnie.
Cos musi byc na rzeczy z tym „four” bo moja tez omija nagminnie 🙂