OB się wziął i pojechał. Obiecał, że w wakacje weźmie dziewczyny „przynajmniej na tydzień” (trzymamy go za słowo? Trzymamy!), a ja znowu zostałam sama na linii ognia. Podczas 3 wolnych dni udało mi się jednak posprzątać zasyfiałą łazienkę tak, że wodę można było pić z kibelka i odgruzować pokój córek. Były całkiem zadowolone z porządku, dekoracji ściennych i wypranej pościeli.
– Wiecie ile ja naczyń z resztkami jedzenia znalazłam wśród waszych zabawek? – zaczęłam wymieniać – Kubki, miski, nawet noże… Karaluchy się wam tutaj zalęgną! Chcecie mieszkać z karaluchami?
Córka Pierwsza zamilkła, Córka Druga wykazała się refleksem.
– Otworzymy drzwi i pójdą sobie do twojego pokoju.
Nokurwa….
syn? 😀
przeczytaj najpierw….
Matka Sanepid w sumie dużo się nie pomyliłam. TEN karaluch 😀
Agnieszka Kisielewska mówisz, że nadać mu imię i pokochać jak własnego?
Matka Sanepid w końcu Twój Ci on! 😀
Eee tam jej. Podrzutek.
pozamiatane…
oj, żeby ona tak miotłą zamiatała jak jęzorem…
w punkt 😉 mam mniej więcej to samo, tyle, że z osobnikiem płci przeciwnej 😉
Dobra jest..:) ale jako synowa odpada… karaluchów nie cierpię..:)
No ja jakoś też nie darzę ich sympatią…
Na początku pomyślałam, że z tą sympatią to Matka o CP i CD mówi…..
zęby dyskusyjne to jej świetnie rosną
hahahahah ale ci młoda pojechała. .. 🙂 🙂
CD wszystkich poustawia 🙂
Ee one chyba zostana tam gdzie wyzerka, jak u ciebie niczego nie znajda to wroca skad przyszly 😉
córki czy karaluchy? 😉
Oba przypadki hehe
Życiowa anegdotka z zacną ripostą.
Tylko pointa mi bruździ, cóż.
Cięta ripista:)
Dobrze że mam dwóch synów. Hehehe
Tak czytam i całkowicie mi to pasuje do moich cór 😀 i raduje się moja dusza, że nie tyljo ja mam takie dzieci, haha