Córka Druga zrobiła sama obiad. Sama samiusieńka. A ma 4,5 roku. Kotlety mielone i kalafior z masełkiem i bułką tartą zrobiła. Bo ona nie pości w piątki.
A było to tak.
Kalafior gotował się w garnuszku, olej na patelni skwierczał, ja mieszałam mięso z jajkiem, cebulką i przyprawami. Do kuchni wkroczyła Córka Druga.
– Mogę popatrzeć? – i zaczęła do szafek kuchennych przyciągać krzesełko.
A że ma zacięcie kulinarne, to pozwoliłam. Usiadła więc na blacie, po turecku, ze stópkami prawie w misce z mielonym. Ja formowałam kotlety, otaczałam w bułce tartej, wrzucałam na patelnię. Kalafior się gotował, masło rozpuszczało, kotlety się smażyły. Gdy ściągnęłam gotowe z patelni, CD spytała, czy sama może też zrobić kilka. Zeskoczyła z blatu, umyła ręce, ja w tym czasie wyłączyła wodę pod kalafiorem, rozłożyłam talerze. CD uformowała z moją pomocą trzy klopsy, otoczyła w bule, ja wrzuciłam to na rozgrzany olej i zawołałam na obiad Córkę Pierwszą.
Obie usiadły przy stole, postawiłam przed nimi pełne talerze, na co odezwała się CD:
– A wiesz, że JA ZROBIŁAM TEN OBIAD?
No to teraz CP wie, ja wiem, wy wiecie…
A CP chociaż smakował ten obiad? 😀
tak. Kotlety były znakomite, tylko kalafior CD za mało posoliła 😉
To przez „psipadek” zapomniała o kalafiorze 😀
To przez nowe szkolno-stołówkowe „dobre nawyki” 😀
Może uraczy Was jakimś risotto psipadkiem, kto ją wie 😀
Dobra dobra. Chciałaś się podpiąć pod jej samodzielny obiad 😉
taaa jak to mowia przykleilo sie …. do okretu i mowi „plyniemy” 🙂
uzbieraj też dla mnie :* dzięki haha miłego dnia życzę
Ona ma 4,5 roku… Mój teść jest całkiem dorosły i kiedyś po jednym zamieszaniu bigosu opowiadał wszystkim jak to on ugotował 😀
To tak samo jak ja odebrałam poród siostry! Położna była, inny personel medyczny był. Ale ja też byłam. Miałam o tym opowiadać jak będę miała przynajmniej 80 lat ale długo by jeszcze czekać 😛
Moj zetrze ser i twierdzi ze pizze sam zrobil
Zebys nie trafila na ruchomorka
XD
U nas też tak. Nie wyprowadzaj nikogo z błędu, tak czy inaczej wyjdzie to na dobre;
-może CP poczuje presję i przygotuje obiad żeby przegonić siostrę
-może CD poczuje pasję i stwierdzi, że skoro raz już się udało to czemu ma się nie udać za drugim i poda styranej życiem Matce choćby kanapeczkę
-w najgorszym wypadku CD na drodze warunkowania utrwali w sobie cwaniactwo, a to się też w życiu przyda
😉
Dzielna dziewczyna! 🙂
Kurcze, aż zgłodniałam. Gotowanie z dziećmi sprawia mnóstwo radości. Przypomniałam sobie dzięki Twojemu wpisowi, swoje gotowanie z kilkuletnim siostrzeńcem. Miało być spaghetti, czyli makaron, mięso i sos. Wyszło danie eksperymentalne, gdyż mały Wiktorek zaczął domagać się, abyśmy wrzucali na patelnię wszystko, co jest w lodówce, a zamiast długiego makaronu wybrał świderki. Danie było pyszne 🙂 Pozdrawiam cieplutko!