Córka Druga nie jest wylewna. Myślę, że to taki typ, co po 20 latach małżeństwa stanie z walizką w kuchni, powie do męża:
– Życie mi spieprzyłeś – i wyjdzie.
Cały zeszły rok szkolny podpytywałam, co robiła w szkole. Zawsze robiła „nic”. Jedno wielkie nic. Dopiero, gdy poszłam na zakończenie roku szkolnego, a pani w klasie pokazała zdjęcia z zajęć tanecznych, ze spotkań z policjantem, strażakami, z laboratorium czy z odwiedzin psa ratownika, dowiedziałam się, że przez 10 miesięcy córkowe „nic” wcale nie znaczyło, że nic się nie działo. I uznałam, że chyba muszę bardziej drążyć temat.
Dlatego, gdy dzisiaj Córka Druga, lat 5 i pół, wróciła z zajęć w zerówce, postawiłam przed nami obiad i spytałam:
– Rysowałaś już swoimi nowymi kredkami?
– Tak.
– A co rysowałaś?
– Nie pamiętam…
Yhy.. Spróbowałam jeszcze raz:
– A te gry, które wam pani rano rozkładała na stolikach były fajne?
– Jakie gry?
– No jakieś przybijanki tam były, klocki do budowania różnych konstrukcji…
– No.
Yhy…
Kolejne 30 minut tak jadłyśmy w ciszy. Ona żuła tortillę z mięsem i warzywami, ja wgapiałam się w jej paznokcie i na końcu języka miałam pytanie, czy w ziemi gołymi rękami kopali, ale się powstrzymałam. Wreszcie CD przemówiła:
– A wiesz mamo co?
– Słucham! – aż podskoczyłam z radości.
– Ten nasz niebiesko-zielony hamak jest ładniejszy od pomarańczowego.
Kurtyna
Oklaski
jakbym swoich słyszała – jak było w szkole? Fajnie. A robiliście coś ciekawego? Tak. A co? Nie pamiętam.
Tylko pozazdroscic:) moj paszczy nie zamyka od 6 rano do 7 wieczorem…
Zaraz kładę się w hamaku i wyciągam czytnik. Myślisz, że nadal będzie milczeć?
Istnieje szansa na „mamooooo, a gdzie jest….” itp 😉 ja swojemu powiedzialam, ze jak juz zacznie dostawac kieszonkowe, to za kazde „mamooooo…” bedzie musial placic:P
Mój 6 latek ( za 2,5 tyg ale zaokrąglam hihi ) robi dosłownie takie samo nic 😛 Albo nic, albo nie wie, albo nie pamięta……. I męcz się kobieto i wyciągaj od niego po pół słowa… Strach się bać jak pójdzie do szkoły 😛
Mam to sam9 z 8latką. Na pytanie co dzis robila w szkole – nie pamietam juz… .
Ale za kilkanaście lat mężowi wypomni każdy drobiazg, nie?
Dokladnie. Ona juz dobrze pamieta co jej obiecywalismy kilka tygodni/miesiecy temu….
Wiesz, moi synowie nigdy nic w szkole nie robili i nigdy nie mieli nic zadane a i zapomniała bym, zawsze wszystko było dobrze.
Te trzy odpowiedzi śnią mi się do dzisiaj po nocach, teraz gdy mają te naście lat już nie pytam….stwierdzam, że jadę do szkoły porozmawiać z nauczycielami, wtedy języki same im się rozwiązują 😉
mój brat wsiadal do samochodu pod szkola i na pytanie – co robiles w szkole bylo – nie pamietam….
Dzis jest ok 😛
Tez tak odpowiadalam, dokladnie pamietam, choc jestem juz po czterdziestce. I okropnie mnie wkurzalo wypytywanie, wiec wrzuccie na luz, matenki, dajcie spokoj dzieciakom. Teraz mam dokladnie to samo ze swoim synkiem szescioletnim 😛
Wypisz wymaluj moja Młoda. Gdyby ktoś kiedyś szukał ładniejszego Sfinksa to niech wali do nas jak w dym.
U mnie jest tak (4 lata)- jak było w przedszkolu dzisiaj? -Fajnie.
KONIEC 😀 . Ciągne ją za język dopiero przed snem 😀
Dialog z moim 4 latkiem przed snem:
– synku, czas juz spac, dobranoc
– jeszcze nie mamusiu, chce Ci opowiedziec jak fajnie bylo dzis w przedszkolu…
– no dobrze synku, opowiadaj
– bo wiesz mamusiu… fajnieeee bylo dzis w przedszkolu
I tyle sie matka dowiedziala, ze fajnie bylo 😉 ale w sumie to najwazniejsze, ze bylo FAJNIE, prawda? 😉
Prawda 😀
Drążcie temat dalej…
https://www.youtube.com/watch?v=RSlklYnnjAk
Myślałam że to będzie coś fajnego
Zawsze możesz jej powiedzieć co sama robiłaś – tak dla przykładu jak taki zwykły dzień mamy może wyglądać. Warto również zadawać jeszcze bardziej precyzyjne pytania typu: – a co dziś rysowałaś? a w co bawiłaś się z Dżejsiką? Lubisz Stefana? (bo np. wiesz, ze go nie lubi). Próbuj, powodzenia 🙂 p.s. Na pytanie co dziś od rana robiłam też mogę powiedzieć, ze nic 😛
Na urlopie wychowawczym jesteś, że nic nie robisz?
Magdalena Madej szacun. Ja wciąż gram w Extra Pensję 😉
U mnie to samo jeśli chodzi o przedszkole, było fajnie i tyle odebrałam ją dzisiaj a tu się okazuje ,że będzie wiersz mówić na lokalnym święcie
Mam to samo ze swoim 5latkiem. W przedszkolu nic nie robią a jak już robią to cytuję „bawiłem się z kolegami i to koniec”.
Syn, lat 4, nigdy nie pamięta, co robił w przedszkolu, a na pytanie, co było na obiad, odpowiada, że zupa i drugie danie. Ale przy okazji nie pamięta tez, że cos mu obiecałam, wiec nie narzekam;)
Moja 6-latka też nigdy nic nie pamięta 😀
Wróciła ze szkoły CP. U niej też w sumie nic się nie działo. Natomiast CD natychmiast podzieliła się z nią informacją, że ma w klasie tego M. z końca ulicy, co im tak z P. dokuczał przed wakacjami. No. To już coś wiem.
Wasze komentarze są balsamem dla mojej duszy:), bo myślałam, że moje dzieci są co najmniej dziwne.
Moja przyjaciółka była na warsztatach dla rodziców. I tam jej powiedzieli, że jest lekarstwo na tą dolegliwość naszych dzieci. A mianowicie: przez trzy dni pytanie „Co w szkole?” i wszelkie jego odmiany jest surowo zakazane, w zamian należy samemu opowiadać dzieciom co się robiło tego dnia. Na początku nie ma się pojęcia co powiedzieć. Że niby: „siedziałam w pracy przed kompem przez osiem godzin”? Ale nie ma tak łatwo. Żeby nie wiem co trzeba sklecić co najmniej kilkuzdaniową wypowiedź co się robiło w ciągu dnia. Następnego dnia będzie łatwiej, trzeciego pójdzie całkiem nieźle, a czwartego dziecko samo z siebie zacznie opowiadać co u niego. Spróbujcie 🙂 Ja zaczęłam to wprowadzać od września i chyba zaczyna działać.
A co ona z tobą o szkole będzie gadać …- stara jesteś, nie zakumasz…. Od tego jest CP.. 😉
Nie masz tak źle, ja ponoć w pierwszej klasie szkoły podstawowej codziennie prosiłam mamę, żeby siadała i patrzyła, jak odrabiam pracę domową (jakieś uczenie się literek, rysowanie szlaczków, 1+1=2, takie tam), aż w końcu mamie się odechciało 😉 Nie robiłam tego na złość, po prostu chciałam, żeby mama była ze mnie dumna 😉 Odpowiedzi typu „nie pamiętam” pojawiły się później, ale naprawdę, nawet na studiach, jak ktoś spytał „jakie były pytania?” to nie pamiętałam tuż po wyjściu z egzaminu… To jest tak, jak ktoś napisał w komentarzu na blogu – spróbuj sama poopowiadać komuś o tym, jak przez osiem godzin piszesz teksty reklamowe/robisz pranie/zakupy/jeździsz rowerem 😛
Chłopaki z tego wyrastają. Po czterdziestce. Mąż mój przyjechawszy do domu po dwóch miesiącach, opowiada wszystko stylem telegraficznym. Za to u teściowej na niedzielnym obiedzie, słyszę te same historie z setką dodatkowych szczegółów. Wystarczy poczekać jeszcze 30 lat.
Mojemu język się rozwiązuje przy okazji odwiedzin kumpli, ile ja się wtedy rzeczy dowiem!
Mój 16 latek przez całą szkołę i gimnazjum na pytanie jak było w szkole odpowiadał -dobrze .Nic mi się nie udało z niego wyciągnąć .A potem na zebraniach wychodziły problemy klasowe-a ja nadstawiałam uszu bo pierwsze słyszałam ,że coś się dzieje.
Przyciśnięty do muru odpowiadał, że mam niespodziankę i wcześniej się nie denerwuję. Teraz przed nami liceum:)
Za to córka w podstawówce na szczęście opowiada o szkolnych problemach.
A nauczyciele się dwoją i troją, żeby dzieciom czas urozmaicić i jeszcze czegoś nauczyć. 😉 Pytam – po co? Skoro one i tak nie pamiętają 🙂
[…] Zupa dyniowa z moich ust trafiła na ścianę. Na szczęście na zmywalną. Jednak było lepiej, gdy podczas obiadu CD nic nie mówiła. […]