Córka Druga przeżywa fascynację ekskrementami. „Kupa” to jest jej ulubiony wyraz i nijak nie wiem, jak jej wytłumaczyć, że no.. teges… nie wypada do siostry mówić per „ty kupo”, nawet jak bywa wkurzająca. Ale nie tylko wyzwiska są problemem. Grzebie Córka Druga w nosie i pokazuje mi palucha:
– Co to?
– Glut.
– Nieee, kupa – i zżarła. Tak, wiem, dzieci jedzą gluty, to szczepionka jest taka 😉 i ma na bank dużo wartości odżywczych. Wolałabym jednak, żeby jadła normalne posiłki.
– Córko Druga, co było na obiad w przedszkolu?
– Kupa i siki.
– Córko Pierwsza! Może ty mi powiesz, co było w przedszkolu na obiad?
– Przecież już ci CD powiedziała….
No bomba. Obstawiam jednak zupę i pierogi.
A żeby tak zejść z tej tematyki scenka z samochodu.
– Mamo, jak będę dorosła, to będę mogła mieć swój telefon? – spytała Córka Pierwsza.
– Tak, oczywiście.
– To dobrze. Jak nie będę wiedziała, która strona jest lewa, a która prawa, to zadzwonię do ciebie i spytam.
Spoko. Byle nie za często… A w ogóle, to nie miała MS problemu, więc teraz ma. Badania krwi CP nie wyszły idealne, badania moczu tym bardziej. MS już się zryczała tak na zapas, a zaraz umyje okna, żeby się czymś zająć do 14:30, czyli do wizyty u lekarza.
A na mnie jedzenie zawartości nosa już nie robi wrażenia. Moja Gadzina dłubie namiętnie w nosie i to pożera. Nie pomagają krzyki, groźby i prośby. Ona to robi i koniec. Mam nadzieję, że jej to kiedyś przejdzie.
czytam jak zwykle od końca, więc wiem już ze z wynikami ok 🙂
Co do obiadku moje dziecko zawsze mówi co było naprawdę
– co było na obiadek?
– zupka i drugie danie
– a jaka zupka?
– żółta
CP też tak mi menu przedstawia.