Pamiętacie naszą rodzinną wyprawę do Holandii? Byliśmy wtedy w Amsterdamie, w muzeum i nawet sobie zrobiłam słynne selfie (co prawda ostatnio Agata Młynarska mnie pobiła w robieniu samojebki, ale ja byłam pierwsza…)
Przyszła dzisiaj Córka Pierwsza ze szkoły:
– Mam dla ciebie obrazek – i wygrzebała z plecaka pogniecioną kartkę z obrazkiem kwiatków w wazonie.
– Oooo, słoneczniki Van Gogha!
– Kwiatki… – poprawiła mnie CP.
– No tak, Van Gogha. Przecież mówię. Jak byliśmy w muzeum w Amsterdamie, to widzieliśmy je na żywo…
– Nie pamiętam. Pani powiedziała, że to jakiegoś malarza…
Nie wiem ile Ojciec Biologiczny zapłacił za wstęp do muzeum, ale mógł to wydać jednak na żelki. Byłby większy pożytek.
młoda wygrałą ! 😀
Zależy od dziecka, najlepiej i jedno i drugie 🙂
ahahahahaha świetna samojebka 😀 w życiu się tak nie uśmiałam 🙂
Zdecydowanie lody i płac zabaw. No chyba, że ma się normalne dzieci. Moje są INNE po rodzicach. Nawet nasz pies jest dziwny. 😀
Z lodami do muzeum 😉 🙂 🙂 🙂
po muzeum na lody
moje dziecko ze zwiedzania toleruje basen i morze
no to jedziemy do Egiptu na plaże
nie będę oryginalna >po muzeum na lody obowiazkowo
Doskonałe:))
Za 10 lat na lekcji sztuki skojarzy, że Matka sobie niezłe selfie z nimi walnęła… 😉
ciesz się, że to nie z Twojej kieszeni poszło 😉
No przecież, że ja bym wydała na żarcie….
Dla takich małych bąków lepiej załatwić lekcję muzealną dostosowaną do ich wieku. Gwarantuję, że będą zachwycone i długo jej nie zapomną. I na pewno coś z niej wyniosą, i to nie będą oryginalne obrazy, niech się Matka nie boi. I nic nie zniszczą, i będą zaopiekowane.
Za parę lat CP przypomnisz jaki to talent malarski objawiała już od najmłodszych lat 😉
Selfie cudna 🙂
To selfie…
😀