Siła złego na jednego (a właściwie jedną)

– O kurwa – rzuciła znad klocków Córka Pierwsza.
– Hmmm… Kochanie…. Możesz mówić „kurwa”, ale nigdy, przenigdy nie wolno ci powiedzieć „tralalala”.
– Tralalala?
– Tak, nie wolno ci mówić „tralalala”

Mija parę minut, CP nadal pochylona nad Duplo.

– O tralalala!

Matka ucieszona! Że sukces odniosła, że czytanie przez jej sąsiadkę książek Juula i Agnieszki Stein i opowiadanie o nich na spacerze na Matce się dobrze odbija i Matka chłonie wiedzę. Nie dość, że dziecko przestało przeklinać, to Matka też częściej mówi zabronione „tralalala”.

Ogród dziadków, dziewczyny szaleją, śmieją się i piszczą. Dziadek już nieco zmęczony wrzaskami, delikatnie* prosi o ciszę. Wkraczam do akcji

– Dziewczyny, musicie piszczeć i krzyczeć głośniej. Głoooooośniej.

Cisza zapadła. Dwie pary oczu spojrzały na mnie z niedowierzaniem. Dziadek odetchnął i wyraźnie bardziej mnie w tej jednej chwili pokochał niż, gdy odbierałam dyplom studiów z wyróżnieniem**. Na to Córka Pierwsza:

– Głooooośniej?
– Tak…

I zaczęła wrzeszczeć i piszczeć tak, że bębenki w uszach, jeśli nie popękały, to straciły pierwotny kształt.

* Gdy ja byłam w wieku córek, a dziadek był tatą, po prostu dostałabym w dupę. Na szczęście dziadkowi się już nie chce lub życie z babcią, która właśnie kończy psychologię, parę rzeczy mu uświadomiło. Albo po prostu – wnuczki są fajniejsze, niż własne dzieci 😉

** W sumie nie ma się co chwalić. Politologia. Co to za kierunek? Po politologii można co najwyżej sprzątać sklep z butami lub być autorem bloga typu Make Life Harder…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *