Spray zapachowy do kibla kupiłam. Znaczy do łazienki. To ostatnio jedyny mój udział w czynieniu łazienki pomieszczeniem zdatnym do użycia. Ale kiedyś też ją posprzątam…
No więc kupiłam ten spray (kiedyś miałam taki automat, ale córki się go bały), poinstruowałam córki oraz tę dziewczynkę co się do nas chce wprowadzić, bo w końcu nie tylko u nas się bawi, ale i do kibla chodzi, że po każdej dwójeczce trzeba psiknąć.
Dzisiaj Córka Druga poszła do łazienki, po chwili krzyknęłam:
– Spuść wodę, psiknij zapachem!
– Nie mogę psiknąć?
– Czemu??? – zebrałam się w sobie i doczołgałam do kibelka.
– A bo tutaj, na tym zapachu jest obrazek, że dzieci nie mogą tego dotykać…..
No. I du…. kupa.
Się tresowało, się ma 😉 wiem, u nas to też – nie wiedzieć czemu – działa dokładnie wtedy, kiedy nie trzeba 😀
ale ja ich nie tresowałam. Ja tylko nie pozwalam dotykać domestosa. Nigdy. I mleka jak się końćzy. Bo mi wtedy do kawy zabraknie.
jeeny jakie posluszne!!!
Hehehehehe…
Chciałaś żeby były posłuszne to masz 😉
eech te dzieci kiedyś nas wykończą 😛
ich smród na pewno 😉
Taaak…. ja mojej kiedyś tłumaczyłam, ze ma paluchów do gniazdka elektrycznego nie wkładać , to teraz śmieci do kosza nie chce wrzucać, bo akurat obok stoi , a jak przez przypadek nadepnie na kabel od odkurzacza , to się pyta czy nie ” umarnie ” ( umrze… ) …