No taką mam w domu sytuację, że Córka Druga może jest zakręcona jak niemiecki precel, ale odmówić jej zaradności nie można.
CP dzisiaj histerycznie się rozpłakała, ponieważ nie wypożyczyłam dla niej lektury, a ze szkolnej biblioteki nie mogła korzystać, bo zgubiłam im karty. No to powiedziałam, że owszem, zgubiłam, ale kurna, niech weźmie złocisza i pójdzie sobie nową kartę wyrobić. I CD też, bo jej kartę również gdzieś posiałam.
No to CD poszła do szkolnej biblioteki, poprosiła o nową kartę, zapłaciła 5 zł z własnej kieszeni, gdyż zawsze ma jakieś zaskórniaki na czarną godzinę, na watę cukrową z tatuażem i spray smakowy do ust, wypożyczyła książkę dla starszej siostry i pożyczyła jej 4 zł, żeby sobie kartę własną wyrobiła.
I ja dochodzę do zapewne właściwego wniosku, że CD nie będzie orłem, alfą i omegą. To nie typ, który toczy intelektualne dysputy. Może nawet nie skończy studiów i będzie produkować ser, ale ten ser będzie dobry, drogi w cholerę, a jej firma będzie przynosić zyski, tymczasem CP się popłacze, że nie może odkręcić słoika. Nie wiem z czym. Z oliwkami na przykład. Do tego sera od młodszej siostry.
Kończąc już mój wywód dodam, że CD wchodząc do domu, rzuciła: „Cześć, wisisz mi 10 zł za te karty do biblioteki”. Jeśli więc nie będzie robić sera, to będzie świetnym windykatorem.