Mamy takiego sąsiada… dość charakterystycznego. Jest bardzo miły, zawsze wesoły, pomocny etc., a do tego hoduje mnóstwo fajnych zwierząt. Między innymi posiada konie. I od czasu do czasu zaprzęga te konie do eleganckiej bryczki i funduje sobie przejażdżki po okolicy.
I jadę z córkami autem, a w oddali koń ciągnie bryczkę.
– O, nasz sąsiad jedzie….
– To chyba nie nasz sąsiad – zakwestionowała Córka Pierwsza.
– No jak nie, jak tak? Sąsiad!
Minęliśmy bryczkę, Córka Pierwsza się odzywa:
– Wiesz mamo, to był chyba nasz sąsiad.
– Taaaak? – spytałam mocno ironicznie.
– Tak, bo on bardzo często takie koszule z długimi rękawami w kratkę zakłada… Nawet jak jest tak ciepło, jak dzisiaj… To musiał być on!
Spostrzegawcza bestia :p
Dzieci, każdego dnia, są jak nowe, nieodkryte lądy.
No i wszystko jasne! Konia ma każdy i bryczkę a koszulę z długim rękawem w taką pogodę nosi tylko ON – dobra jest 🙂
Jedna córka jest rozczulająca a druga rozbrajająca: jak nie udziałem zębów w procesie mówienia to koszulą w kratkę i z długimi rękawami.
pociechę to ty masz…