Telefon dzisiaj odebrałam. Jak już wspominałam, do mnie rzadko ktoś dzwoni, ja też nie z tych, co z każdą pierdołą dzwonią do przyjaciółki. SMSy co najwyżej wysyłam. Rzeczowe
– Basen dzisiaj jest?
Na przykład.
I dzwoni telefon, ex sąsiadka moja. Odebrałam.
– U ciebie wszystko OK?
– Tak…. a co?
– Bo na blogu od tygodnia nie piszesz… to się martwię.
A o czym ja mam pisać? W sumie już samo pisanie mi się przejadło, bo ileż można. Nawet myślałam, żeby na jakiś czas rzucić to w cholerę i zatrudnić się w introligatorni, ale ktoś musiałby przejąć moje zlecenia i już bym ich nie odzyskała, a praca w introligatorni fajna jest, ale tak przez miesiąc, a nie dwa i więcej.
Poza tym jest koniec roku. Czas podsumowań. Więc się zamknęłam w sobie i analizuję.
I tak
1) zaliczyłam jeden rozwód, swój własny. W najlepszej kiecce i kozakach na obcasie
2) dwa razy miałam wakacje – w Karwi z dziećmi, w Belgii i Holandii bez dzieci
3) nie przytyłam. Właściwie ciut schudłam
4) nie stworzyłam wiekopomnego dzieła literackiego
5) ale też nie zaszłam w ciążę, co się chwali
6) do Mikołaja wysłałam krótką listę prezentów i wszystkie dostałam, łącznie z radiem samochodowym
7) a właśnie! Sprzedałam Clio i Hondę, kupiłam Matrixa. Ciągle uważam, że to był świetny deal
8) dzieci pozostały zdrowe. Chociaż znerwicowane
9) od połowy roku nie tknęłam antydepresantów, nie musiałam także iść na terapię
10) znowu nikt mnie nie zaprosił na Sylwestra. Z drugiej strony nic dziwnego, skoro nie lubię Sylwestra, nie obchodzę i wolę nażreć się w domu serowych ciasteczek niż się gdzieś szlajać bez celu
11) poznałam fajnego faceta. Serio. Prawie 2 metry wzrostu, brunet, informatyk, całkiem przyjemny, dzieciom go przedstawiłam,
.
.
.
no prawie, bo on zagłosował na Korwina i musieliśmy się rozstać.
Jak widać, cały rok 2015 był ch**owy. Ale to zawsze jakaś stabilizacja.
To się wyklucza. Albo ch…owy albo stabilizacja. Ch…wy to jest jak nieustanie jest góra -dół, góra-dół … ;-))))
Nowy będzie dużo lepszy! Czego Tobie i sobie życzę.
ujowo lecz stabilnie… Słyszałaś kiedyś??
ej nieładnie, dzieci sobie go ustawiły, a Ty przestawiasz 😉
Oj, normalnie bym napisałam, że to cholerny słownik, ale tym razem niestety moja literówka. Poprawione 😉
Nie jestem brunetem, nie mam dwóch metrów wzrostu…. ale nie głosowałam na Korwina i kocham Cię od dawna 😀
No ej, przynajmniej na pisuara nie glosowal. Dac mu szanse!
Kedys myślałam ze pisuar to samo dno a wtedy pojawił sie korwin
zajrzałam do „o matce” a tam „Matka Sanepid urodzona w gdyńskim szpitalu w czasie strajków sierpniowych. Mama trzyletniej Córki Drugiej i pięcioletniej Córki Pierwszej.”
no chyba mocno nieaktualne 🙂
Strajki przesunęli jednak na wrzesień? 😉
http://uliczkens.soup.io/post/141365558/Sytuacja-by-a-wi-c-beznadziejna-ale
O.
I wszystkiego lepszego w tym roku, bo czemu by nie.