Ano dlatego, że nie znoszę powtarzalności….. Jak pracowałam w gazecie, to początki były fajne, ale gdy kolejny rok z rzędu obskakiwałam i opisywałam wszystkie dożynki w powiecie, to przy 10 fotografii wieńca dożynkowego miałam serdecznie dosyć. A na blogu… piszę sobie co chcę.
Niestety macierzyństwo też wiąże się z powtarzalnością. Tak jak dzieci uwielbiają rytuały, tak ja ich nie znoszę i na myśl o wieczornej kąpieli potomstwa, która zawsze przebiega tak samo (awantura, nalewanie wody, awantura, rozbieranie dzieci, mycie, wyciąganie ich z wody, awantura…) mam spazmy. Ale dzisiaj córki mnie zaskoczyły. Bo zajęta rozmową z moim niedoszłym byłym mężem rzuciłam:
– To napuśćcie sobie wody i się umyjcie…..
I po kwadransie Córka Pierwsza krzyknęła, że mogę je z wanny wyciągać. Bo umyte. I spieprzył się rytuał. Ku mojej uciesze.
PS. Gdyby to były inne dzieci, to pewnie by się potopiły. Ale spoko. Mają skrzela. Bo to żaby takie….
To samo robię ze starszymi dziećmi (to „dorosłe” dzieci,więc teraz to dość normalna samoobsługa, ale wcześnie zaczęli). A na dodatek podrzucam im młodego jak tylko się da (on co prawda myje się sam, ale do wanny wleźć nie umie) 😛
Jezusicku kochany!! Jak to dobrze, że tych skarpetek nie sprzedajesz…
Moja [5,5] od ponad roku siedzi sama w wanience. Ja zawsze idę na chwilunię coś zrobic, a po 40 minutach ona mnie woła, że woda zimna, i taka sina jakaś jest…ale nawet nieczęsto choruje. Krioterapia działa.
Znam z autopsji te wieńce i – o zgrozo – sondy uliczne! Co do rutyny przy dzieciach – podziwiam tych, którzy karmią/usypiają/sadzają na nocnik/itp/itd swoje dzieci ZAWSZE o tej samej porze!
Matko – skarpety też można sprzedawać z wdziękiem – w Krakowie, przez lata na rynku robił to pewien Pan – hasło reklamowe brzmiało : Tanieokazjaskarpetypolecam, tanieokazjaskarpetysprzedaję! 🙂 ale on powtarzalność chyba uwielbiał
Tylko, że ten pan oprócz skarpet sprzedawał też inny towar. Dilerem był…
Samochody też sprzedawał?
Omamiona – i plenery malarskie…..
Eee tam, z tą powtarzalnością w macierzyństwie to przesada. Przecież nie zawsze ta sama panna zaczyna awanturę, co nie? U nas pełna różnorodność: czasami tylko wrzeszczą, a czasami i płaczą. Czasami ze złości, a czasami i z żałości. Czasami tylko się kłócą, a czasami i nóżką „niechcący” o siostrę zahaczą. Różnorodność, że trudno nadążyć.
Bardzo fajne podejście do nudnej rzeczywistości 😉 Tak, czasami też wstają o 6, a innym razem o 5 😉
Czasami ta bluza do przedszkola jest ok, a czasami jest głupia. Czasami lubi koleżankę X, a innym razem gniewa się na śmierć – oj można by tak w nieskończoność.
Czasami to jest jego ulubione danie. A innym razem to jest obrzydliwe i tego nie lubił (nawet nigdy nie jadł) 😀
Mnie fascynuje entuzjazm dzieciaczków do np tysięcznej w danym dniu zabawy w „a kuku” 😉 Ale wolę tysięczny raz robić „a kuku” (zmieniam tylko przedmiot za który się chować aby przełamać rutynę 😉 niż słyszeć o jeden za dużo ryk mego donośnego dzieciaczka.
Akuku mogę jeszcze zrozumieć, ale komunikatów, które do mnie kaskadowo wysyła CP już nie:
– Daj mi sok, daj mi sok, daj mi sok, daj mi sok, daj mi sok…..
I tak aż do momentu, kiedy dam jej sok….
bo Ty nie tym asortymentem handlowałaś 😉
pytanie czy to ludzie robią bo lubią (?) czy bo nie mają odwagi robić nic innego?
Mam nadzieję, że samodzielne włażenie do wanny moja opanuje przed pójściem do przedszkola. Z wyłażeniem bez wybicia zębów. Już teraz waży nieźle i wkładanie jej do wanny, a potem wyłapywanie, bo ucieka dla zabawy, trochę bywa męczące. I też nie znoszę rutyny i rytuałów!
„niedoszły były mąż” 😉
PS. mi dzisiaj dermatolog powiedziała, że mam dzieciaki kąpać jak za komuny – raz na tydzień, bo mają przesuszoną skórę – żegnam więc ten rytuał!
też należę do tych głupich matek, które kąpią dziecko, ale moja obstała przy kąpieli co dwa, góra trzy dni.
Odkąd do wanny wlewam Emolium to dajemy radę. A zabawa w kąpieli je odpręża i łatwiej zasypiają…. Nie, bzdury gadam… przecież ciągle ryczą!
Oj tam po 2 cm brud sam odpada:-p można rzadziej:).
Marta Lipińska lubią. Wierz mi, że mam koleżanki, dla których pasją jest sprzedaż ciuchów, albo panią, która od 30 lat jest introligatorem. Też byłam introligatorem. Tak po tygodniu mnie szlag trafił….
Każdy robi to, do czego ma talent: jedni do sprzedawania skarpetek, a inni (tak jak ty) do pisania super bloga! A ja, taka biedna i nieszczęśliwa (autoironia) jeszcze mojego talentu nie odkryłam i wkurza mnie to, bo lata lecą… Oczywiście powtarzalności też nie znoszę, a to tylko utrudnia sprawę…
zatęsknisz za powtarzalnością jak będą miał po 15 lat…. wtedy nic nie będzie pewnikiem….:)
oj jestem ciekawa jak będzie wyglądać twój blog za 10 lat 🙂
hymmm nie mogę wejść na stronę blogową MS wyskakuje mi „Internal Server Error” czy to tak tylko u mnie??
bo jest błąd. Zapraszam później 🙂
u mnie też był error, ale sobie poszedł i już się da odczytać ^^