Nie, jeszcze nie na tyle, bym nie musiała robić zakupów, gotować im i podcierać tyłków, ale jest lepiej niż jeszcze dwa czy trzy miesiące temu. Trzy miesiące temu, gdyby Córka Pierwsza z powodu kaszlu siedziała w domu drugi dzień z rzędu, od rana słyszałabym prośbę: „Włącz nam bajki”, a potem córki siedziałyby przed TV lub się kłóciły. I tak cały dzień. A teraz już nie ma tak. Teraz się bawią. I nie tylko w kłótnie o zabawkę. Bawią się na przykład w dom. Siedzę więc w kuchni, dziobię coś na klawiaturze albo pichcę i słyszę:
– Mamooooo
– Słucham? – odpowiadam.
– Nie, to nie do ciebie – krzyczy Córka Pierwsza. – Córka Druga jest moją mamą…
Nie do mnie? Jak to nie do mnie? Nic ode mnie nie chcą??? Czy to cud? Czy zapowiedź globalnej katastrofy?
A dzisiaj to nawet sama w domu posiedziałam. Babcia miała dzień pielenia w ogródku, co się nie zdarza za często, bo nasz ogródek jest bardzo eko – wszystko rośnie bez większej ingerencji z naszej strony (oprócz tych nieszczęsnych pokrzyw). Zaproponowała więc babcia córkom, by wyszły z nią. A ja nie musiałam nic.
– Mamo, gdzie są moje buty? – spytała tylko Córka Pierwsza.
– W szafce na buty – odpowiedziałam przewrotnie.
– O, są. A Córki Drugiej? O, też są….
I założyły córki buty samodzielnie i poszły na podwórko. A na podwórku zrywały agrest i jadły świeżą miętę. Swoją drogą, też dzisiaj jadłam miętę. Nawet nie wiedziałam, że mamy miętę w ogródku… ale mamy. Sama wyrosła. Idea braku ingerencji w ogród wydaje się więc słuszna. I w dziecięce zabawy też. Bo potem się bawiły na trawie w „kręcenie i przewracanie”. Jak sama nazwa wskazuje, kręciły się dookoła własnej osi i przewracały się na trawę. Same to wymyśliły. A ja w tym czasie siedziałam na ławce i żułam miętę.
Niech jeszcze zaczną same na siebie zarabiać i będę w pełni usatysfakcjonowana.
„Niech jeszcze zaczną same na siebie zarabiać i będę w pełni usatysfakcjonowana”.
Raczej się ciesz, że nie żądają odszkodowań za upublicznianie ich życia prywatnego 😉
No właśnie się zastanawiam nad zmianą profilu bloga. Będę tylko pisać recenzje produktów….
Drżyjcie, wytwórcy dóbr! Matka Sanepid wytacza działa! 🙂
Ale córki fajne som 🙂 – zostaw 🙂
I w tym momencie Matko Moja i Swoja powiem Ci, że nastał przełomowy moment… Teraz już babo będzie z górki ;-).
znaczy wiekopomna chwila? 😉
taaaaaak, ja też zdecydowanie zauważam poprawę w tym względzie :o))))))) czasami do tego stopnia, że jestem w szoku, iż daję radę wyjść z domu w przeciągu 45 minut od obudzenia się bąbla :-))))))))) tak się przyzwyczaiłam do permanentnego pośpiechu i urwania pępka, że mam cały czas wrażenie, iż o czymś zapomniałam he he :o)))))))
O błogości :). Jeszcze trochę i do pracy pójdą 😉
Gdzieś kiedyś czytałam,że obok nas wyrastają te rośliny,które potrzebujemy,a nie wiemy:)Widocznie mięta wam potrzebna,pokrzywy też.Ja mięty nie znoszę,i mi nie rośnie:)))
Niech Matka nazrywa mięty,wrzuci do dzbanka z wodą,do tego maliny,czy cytryna,czy co tam jest pod ręką,na chwilę do lodówki i gotowe.Ja uwielbiam.A wieczorem,gdy Samodzielne Córki będą układać się do snu,może Matka do tej wody Cin Cina limonkowego dolać…
Ja szukam przepisu na dobre Mojito 😉
Mohito fafinki ulubione: biały rum(może być wódka),limonka,skruszony lód,mięta i tonic.Proporcje w zależności od upodobań ;).
P.S. Moja mama robi wersję bimber zamiast wódki,ale to już chyba Matka nie pędzi….
Jeszcze nie pędzę. JESZCZE.
Recenzja produktów w wydani Matki była by bardzo ciekawa. Ale biada tym, o których by źle napisała, od razu sprzedaż by im spadła
pokrzywa też przydatna! zalać wrzątkiem i wypić – włosy i paznokcie pikne potem rosną (niestety WSZYSTKIE włosy)
a juz mialam zalewac… ale wszystkich to ja nie chce… nie da sie jakos wybiorczo? 😛
… i wtedy to zostaniesz Babcią Sanepid, wierz mi, czas tak szybko pomyka… Ciesz się tą chwilą która trwa.
Piękne to…dzieci dorastają 😉 człowiek ma spokój 😉