Moje dzieci są wychowywane w duchu tolerancji*. Najpierw dostały ode mnie dynią (miało być „dynię”, ale pozostawmy tę wiele znaczącą literówkę), którą pomalowały farbkami, potem pojechały z dziadkami na groby, a teraz mają imprezę Halloween. Impreza polega na tym, że CP przebrana jest za Elsę, CD za syrenę, siedzą w koszmarnie zabałaganionym pokoju (istna esencja horroru), jedzą popcorn i oglądają Hotel Transylwania.
Matka w tym czasie olewa wszelkie grupy wyłudzające słodycze, bo babcia zamiast najtańszych i podłych cukierków kupiła mini batoniki Twix, Mars i Snickers, a takich pyszności się nie oddaje (na szczęście dziadek długo nie wytrzyma i wyłączy dzwonek przy furtce, więc batony się uchowają).
Miłego. I wesołych świąt!
* Mają kochać wszystkich, oprócz polityków z PiSu.**
** i pedofilów***
***i bankowców****
**** oraz fanów rapu, disco polo i Lechii*****
***** no dobra, jeszcze by się parę wyjątków znalazło, ale głównie o ten PiS chodzi…
<3 Moje, w duchu identycznej tolerancji wychowywane. Nawet co do klubu na "L" :P
powinnyśmy się częściej spotykać, żeby wzmacniać w dzieciach tego ducha!
Zdecydowanie!!!!! Zwłaszcza, że moje dziecko tyle dziś cukierków naniosło, że możemy siedzieć i jeść do przyszłorocznego halloween. Tylko coś do picia będziemy musiały zabezpieczyć 🙂
Anna Filińska moim wystarczyło, że po drodze z grobbingu zajechały do ciotki. Dostały najbardziej hardkorowe słodycze z możliwych: KOCIE JĘZYCZKI.
Pańska skórka jest bardziej hardkorowa!
Ale nie kojarzy się z istotą, która śpi w moim łóżku
Oj u mnie podobne przekonania….i cukierasów tez pełen koszyk☺☺☺chociaż znalazło się parę osób które przegoniły dzieciaki….
Znajdą rozbite jajo przed drzwiami …..☺☺☺☺za nieuprzejmośc
Ej no! Po imieniu jesteś z kotem???
Dostały dynią, czy dynię? 🙂 Bo to jakby zmienia postać rzeczy 😉
zrobiłam edit.
No z ta Lechią to dałaś ?
No wiem przecież ?i tak Cię lubię. A kawę zawsze możemy wypić w Sopocie ?
Oddalam się. Żarciki przestają być smaczne?
bo ja z Gdyni…
Fajnie masz jak u Was dzieciaki chodzą po domach i wgl. Na 2 końcu pl już nie jest tak fajnie Ale impreza była
No a ten pis to niech idzie w pis-du
Ja z Poznania.to braterstwo dusz……☺☺☺☺
Też uważam ze jedno koło drugiego istnieć może.Moje dzieciaki trzy dni bawily się w Halloween a dzisiaj byliśmy sprzątać groby.
A co masz do disco polo 😛
Wszystko
Co to za klub na L???? Bo w Krk to Wisła i Cracovia…. a ja to kibivc tulo Realu Madryt… razem z synem…
Lechia
Aaaaa, dzięki… nie znam…syna zapytam może on wie..
Cos sie popsulo i nie dziala. Skrina chcialam wkleic ale nie pozwalamu Ciebie
moja chciala byc krolowa…ale szukajac w siostrzanej szafie czegos stosowniejszego znalazla sukienke chinka/japonka,ciezko wytlumaczyc,no taka ze stojka ,na ukos guziczkami zapinana.wow!!!! wykrzyknela i juz wiedzialam,ze moge chowac kopciuszka.zrobilam jej koka z wlosow i juz mialam wtytkac paleczki od chinszczyzny….kiedy dziecko mnie pyta: a co ty mi robisz z wlosami?! noooo ten tego koka jak chinska ksiezniczka….. ale ja jestem krolowa!!! na koniec ubrala kocie uszy w kolorze brokacacego sie rozu ….. do teraz sie zastanawiam za co ona sie koncu byla przebrana 😀
Za dziewczynkę z rozdwojeniem jaźni
Ja dziś dałam się namówić pierwszy raz, usłyszałam najlepszy test ever… Zamykaj Halina, jakaś biedna matka z dzieckiem łazi i żebrze… LOL…
No dobra, nie mam dzieci i jestem z Podlasia, więc zupełnie się nie znam, ale czy tylko mi się wydaje, że łażenie po domach i proszenie o cuksy w przebraniu to wydziwianie?
Żeby nie było – znam helołin odkąd pamiętam, z jakichś bajek/seriali/filmów, ale żebym miała się przygotowywać na to, żeby trzymać jakąś pakę cukierków dla dzieci w razie jakby mi ktoś zapukał do drzwi?
Sama nie jem słodyczy – czy teraz mam specjalnie kupować cukierki na wagę, żeby mieć co dzieciom do kubełka w kształcie dyni wrzucić? Czy dać im słoik dżemu na odczepnego? Albo jabłko – spodziewając się, że oplują mi drzwi wejściowe…
A co, jak nie będzie mnie w domu? I jakieś dzieciaki będą przechodzić obok, zapukają, nikt im nie otworzy, pomyślą – na wzór amerykańskich przebierańców – że skoro nikt im nie dał cukierka, to zrobią jakiś psikus: i nie będzie to przyklejenie kartki z napisem „sztywniak” do moich pleców, ale zarysowanie karoserii mojego samochodu stojącego na podziemnym parkingu?
Wiem, że przesadzam, chodzi mi o to, żeby nie dać się zwariować, bo jednak daleko nam do powszechnego obchodzenia tego święta, bo sama bym się zdziwiła, jakby mi ktoś zapukał do drzwi w dziwnym kostiumie prosząc o cukierki, mimo, że od dawna wiem, że takie święto za oceanem istnieje od lat…
A widzisz a jednak większość w Polsce się nie dziwi jak puka do nich facet w czarnej kiecce i chce kopertę.
Hahaha
Trzeba iść z duchem czasów, to raz, a po dwa – co za problem kupić paczuszkę cukierków i po prostu dać dzieciom? I nie, dzieci nie zarysują Ci samochodu, nie bój się. U nas po prostu odejdą, jeśli nikt nie otworzy. Odejdą też, jeśli się im powie, że niestety cukierków nie ma – przerabiałam to kilka lat temu. Ja wiem, że u nas dzieci chodzą (moje nie, bo mają zbyt leniwą matkę), więc te cukierki mam. W zeszły roku dawałam ciastka w kształcie palucha wiedźmy z obrzydliwym pazurem z migdała. To był hit!
Spoko, pewnie jakbym miała dzieci, to inaczej bym do tego podchodziła, a tak to dla mnie jakieś dziwne wymysły są.
Co do księdza – jego też nie przyjmuję, bo do kościoła nie chodzę, więc jakby do mnie zapukał, to bym się roześmiała w głos (ale nie zapuka, bo sąsiedzi wiedzą, pod którym numerem mieszkają bezbożnicy 😉 )
A nie masz dzieci. To faktycznie zmienia sposób widzenia świata. I piszę to kompletnie bez złośliwości. Pewne rzeczy stają się bardziej zrozumiałe, często zmienia się w związku z tym poglądy. Pamiętam siebie sprzed dzieci – byłam kompletnie inną osobą.