Jak rzucić męża w cholerę i żyć z pisania?

Cóż, zapewne część z Was oczekuje odpowiedzi na powyższe pytanie. Niestety nie odpowiem na nie, albowiem męża rzucam od przeszło dwóch lat, a on wiecznie wraca. Normalnie wziąć mnie chce przez zasiedzenie. Siedzi i smęci, że się przyzwyczaił i iść nigdzie nie chce. Nawet argumenty ma:

– No co się będziesz ze mną rozwodzić? Nie dość, że 600 złotych w znaczkach na pozwie musisz zostawić, to jeszcze stracisz zasiłek holenderski na dzieci.

I tu mnie ma skubany jeden, bo zasiłek holenderski ważna rzecz, albowiem niestety żyć z pisania można, ale co to za życie?

I tak siedzi sobie ten Ojciec Biologiczny na walizce i czasami się nawet przydaje. Na przykład chodzi do Tesco. Bo mu powiedziałam, że sorry, ale zapłaciłam 135 zł za serwer, 140 zł za wypełnienia kanału w połowie mojej szóstki rżniętej w zeszłym miesiącu za 120 zł (ceny nierynkowe, mam znajomości wśród dentystów) i na obiad kasy niet. To pojechał, obiad kupił. Tylko myślałam, że jak kupił, to jeszcze zrobi.

Że nie zrobi zorientowałam się dopiero po jakimś czasie. Po prostu, gdy po godzinie mojego jęczenia, że już jestem głodna, nie ruszył się z kanapy, uznałam, że może warto zapytać:

– E, a na którą obiad przewidziałeś?

– A to ja mam obiad zrobić? – spytał OB.

– A kto? Ja???

No i zrobił OB obiad. I dobrze, niech się przyda na coś. Bo na ten przykład, ja dzieci od niedzieli nie tykam. Jakby śmierdziały – nie moja sprawa. No oczywiście, jak któraś córka chce się przytulić, to przytulę, ale tyłków nie podcieram, obiadków nie pichcę, na dziki szał reaguję jedynie mówiąc do OB:

– Dziecko ci płacze.

Oczywiście pierwsze dwa dni dzieci miały wersję demo po tytułem „Tatuś przyjechał!”. Potem się skapowały, że tatuś nie przywiózł prezentów (przywiózł, ale dostaną dopiero pod choinkę, teraz prezenty są w pawlaczu) i uznały, że czas promocji się skończył.

– Czy one zawsze takie fochy mają wieczorami? – pyta OB.

W życiu bym tego malutkiego dąsania nie nazwała fochem, przynajmniej w porównaniu z tym, co one potrafią zrobić z mojego życia. W związku z tym jutro z córkami przećwiczymy histerię i odpowiadanie na każde pytanie słowami: „kupa, kupa i pierdzioch!” Jak to go nie zniechęci, to trzeba przyznać, że uparte z niego bydle….

 

 

 

PS. We wpisie zdjęcie barana, bo OB jest z połowy kwietnia.

47 odpowiedzi na “Jak rzucić męża w cholerę i żyć z pisania?”

  1. Zanim przeczytam tekst moja odpowiedź na tak zadane pytanie brzmi – szybko 🙂

  2. Pati Patison via Facebook pisze:

    Mowisz Matka, ze ojciec jak bumerang wraca? I dobrze 😉 A moze jeszcze wam sie ulozy? Przecie nie taki zly chyba ten ojciec i wyglad ma niezly.. Moi staruszkowie 8 lat po rozwodzie sa a sie ostatnio pytali czy swiadkiem na ich slubie bede 😛

  3. il'ka pisze:

    no, musze powiedzieć, Matko, że wpis zacny 🙂 dawno sie tak nie uśmiałam 🙂

  4. Po pierwsze – ze zmęczenia przeczytałam, że we wpisie jest zdjęcie „banana”… I ni cholery nie mogłam tego połączyć z połowa kwietnia 😀 Po drugie – opłatę za wpis od pozwu rozwodowego (jak i wszystkich innych) wnosi się przelewem… Znaki sądowe to przeżytek 😀 A po trzecie – Matko, słowo klucz to – alimenty 😀 Dzieciom po ewentualnym i potencjalnym rozwodzie, do którego (rzecz jasna) nie namawiam, nie może się pogorszyć sytuacja życiowa… A taki tatuś zagranicą to dla polskiego sądu „kurka znosząca złote jajka”… Nic tylko skubać 😀

    • Matka Sanepid pisze:

      Już mam alimenty. Szału nie ma 😉

    • Matka Sanepid pisze:

      Znaczki sądowe to nie przeżytek. Nie dalej jak w lutym płaciłam za kopię wyroku sądowego i właśnie znaczki musiałam kupić. Na stronie internetowej sądu w Gdańsku również jest informacja, że za rozwód można zapłacić przelewem lub znaczkami. Swoją drogą 600 zl za rozwód to IMO strasznie dużo…. nawet jak mam świadomość, że druga strona po sprawie się „dorzuca” albo sama musi zapłacić.

  5. kachasek pisze:

    ty, a mój się wziął i spakował i tyle go,widzieli… może ma,tryb jakiś inny włączony (no w sumie teraz to,on już od 4 tyg ex, więc tryb na pewno inny). Się tylko zastanawiam, jak ty to robisz, że tak się chłopina daje i dobrze mu z tym? 😉

  6. Magdalena Diak via Facebook pisze:

    Połowa kwietnia? To musi być fantastyczny człowiek :D.

  7. Katarzyna Mączkowska via Facebook pisze:

    a i rodzinne po rozwodzie też należeć się powinno, bo on nadal dzieciaty pozostaje 🙂

  8. Katarzyna Mączkowska via Facebook pisze:

    a Pati Patison w sumie dobrze plecie 😉

  9. Agnieszka Kor via Facebook pisze:

    Kaśka, idz spać! raz miłości chcesz a teraz czytasz jak męża rzucić w cholerę haha 🙂

  10. Katarzyna Mączkowska via Facebook pisze:

    e, Aga nooo, bo ja rzucona zostałam to na przyszłość uczę się jak rzucić, a tu MS za Chiny ludowe nie napisała 😛

  11. O, to ja Wam, Dziewczynki, mogę ze szczegółami powiedzieć, jak rzucić 😀

  12. lavinka pisze:

    Barany uparte, wiem bom z pierwszego tygodnia kwietnia. Na złość Ci się zaprze i zostanie 😉

  13. Mag pisze:

    hehe, jak zwykle zabawnie, tak coś czuję że się jeszcze zejdziecie, a ja się na tym znam 😉 ściskam

  14. adeceha pisze:

    nieprawda , nadal zasiłek holenderski przysługiwał Ci będzie po rozwodzie (pod warunkiem że OB będzie pracował legalnie w Holandii) Wiem na 258% bo ex-żona mojego mężczyzny pobiera taki holenderski zasiłek rodzinny. I postarała się o niego po rozwodzie bo wcześniej pobierał go mój mężczyzna. Załatwiła go sobie przez polski jakiś urząd socjalny, mimo że sąd w wysokości alimentów na dziecko uwzględnił że to mój mężczyzna otrzymuje ten zasiłek.

  15. Paula Ucisko via Facebook pisze:

    A mnie się zdaje że Matka mimo wszystko czuje jeszcze mięte przez rumianek ot co 😀
    Poza tym podobno lepszy wróbel w garści niż Clooney na dachu 😀

  16. Paula Ucisko via Facebook pisze:

    Czy jakoś tak 😉

  17. Grażyna Handwerker via Facebook pisze:

    zacytuję z Kogla Mogla- ” przecie to jej ślubny!!”

  18. Agnese pisze:

    Nie marudź, bo i tak masz lepiej niż ja, bo Twój chociaż na wygnaniu życie spędza i pokazuje się tylko CZASAMI i w dodatku jest wówczas wyjątkowo pożyteczny. Mój nie dość, że nigdzie się nie chce wybrać (choć jestem nie do zniesienia przecież) to w dodatku ani z niego pomocy domowej, ani wsparcia finansowego… No i kto ma gorzej? 🙂
    A poza tym, kochana, brak tego złotego przepisu jednak sprawił mi zawód 😉

    • Matka Sanepid pisze:

      Czasami by się przydał częściej niż co 4 miesiące. W całym 2013 roku był u nas 2 tygodnie. Dzieci dłużej robiliśmy.

      • Agnese pisze:

        Hehehe No widzisz, nie jest letko, no… Ale skoro odczuwasz jego nieobecność to może jeszcze nie wszystko stracone…? Chyba że Twoja myśl krąży jedynie i absolutnie wokół dziewczynek…
        Wiesz, że jesteś dzielna babka z jajami? Jak nie wiesz to wiedz 🙂 Mówię Ci to JA 😀

  19. szukacie pretekstu do pozostania w związku, ot tyle 😉

  20. Macie niezwykle ciekawe teorie 😉 na poszczególne wpisy odpowiedziałam bezpośrednio na blogu.

  21. she_wolf pisze:

    wpis cudny… dobrze korzystaj dobra kobieto z dobrobytu tego inwentarza aż do NR:)

    ja jedynie mogę póki co na jeden dzień w tygodniu dla dzieci liczyć…

  22. SzafaSkrajnej pisze:

    Ja to jestem taka święta krowa, jak małż ma dyżur do młodej…co drugi dzień..palcem nie ruszę…
    .a jak jest jego kolej to jakoś żyć się chce 🙂 …inaczej bym zwariowała..
    Już miał swoje piec minut jak wyjechał do IE, a ja sama zostałam z synem…
    Teraz to ja się godzę aby wyjechał ewentualnie do..teściowej na drugi koniec miasta 😛

  23. Ten Twój OB to jak bumerang wraca… Może i dobrze 😉

Skomentuj Katarzyna Mączkowska via Facebook Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *