Podobno lata 80-te są teraz w modzie. Nawet widziałam marmurkowe dżinsy w sklepie, ale przeszłam obok nich obojętnie. Na szczęście fryzury są jednak inne, a i sklepy w porównaniu z tamtymi latami oferują nieco więcej towarów. Jednak to lata mojego dzieciństwa, bo urodziłam się dokładnie w roku 80-tym i wyblakłe zdjęcia są dowodem na to, że i moi rodzice zabierali mnie na wakacje, tak jak ja zabieram teraz swoje dzieci. I… trafiłyśmy właśnie do lat 80-tych, czyli do drewnianych domków nad brzegiem jeziora, z placem zabaw wyposażonym w trzepaki.
Oto dowód:
Od dwóch dni się nie myjemy. I wcale nie dlatego, że nam się nie chce. Po prostu woda w kranie, mimo bojlera jest zimniejsza niż w jeziorze i leci kropla po kropelce. Nie jestem w stanie umyć łyżeczki, a co dopiero swoje włosy. Śpimy na wersalkach i mamy krzesła z państwowego zakładu produkcji mebli, gdzieś z czasów gomułkowskich. I to właśnie jest fajne! No może nie to, że zamiast umywalki mam zlewozmywak, chociaż i tak nie mogę z niego korzystać, bo przecież woda prawie nie leci, ale to, że odżywają wspomnienia. Z okna pokoju widzę jezioro, pomost, a za córkami od wczoraj goniły już ze trzy łabędzie.
A wieczorem było ognisko. No takie już bardziej nowoczesne, bo kije nie z drewna, nad nami dach, nad ogniem jakiś wyciąg. Ale kiełbasa była…
I karaoke.
Karaoke, to postrach dziadka. A dziadek z babcią też tu są. Dziadek razem ze swoim kolegą z wojska… nie, stop! .. z technikum. Bo dziadek w przeciwieństwie do wielu facetów nie ma kolegów z wojska, tylko z technikum orzekli, że do śpiewania karaoke to oni muszą wypić pół litra. Do wysłuchania wystarczy im ćwiartka. Początkowo chciałam się do nich przyłączyć, ale na szczęście mikrofon wpadł w ręce dzieci, a one ze śpiewaniem radziły sobie lepiej niż dorośli. W ten sposób oszczędziły nam wszystkim wątroby.
Córka Pierwsza też się kręciła w pobliżu. Jakieś 1,5 godziny. Znaczy w pobliżu sceny do śpiewania, a nie wódki. Co rusz była bliżej tego mikrofonu. A śpiewać to ona potrafi. I to podobno dobrze (była przesłuchiwana wielokrotnie i nawet był pomysł, by posłać ją do muzycznej szkoły), ale zachęcana do wzięcia udziału w zabawie wybuchała płaczem. Aż wreszcie uznała, że przyszedł na nią czas i że zaśpiewa… „Ulepimy dziś bałwana”, bo „Mam tę moc” już było. Poszło jej tak dobrze (ponoć… źle trzymała mikrofon i za bardzo jej nie było słychać), że do śpiewania zgłosiła się też Córka Druga… i wtedy uznałam, że czas iść spać.
Dzisiaj córki grają na bębnach i robią jeszcze inne cuda, o których nie mam pojęcia. Upewniłam się tylko, że nie jest to żonglerka rozpalonymi pochodniami, dałam im po flaszce wody i poszłam pożyczyć rower, żeby podjechać do sklepu po kiełbasy i chleb. Standardowe wyposażenie rodzin na kempingu. Po godzinie jazdy jakoś doczłapałam się do punktu wypożyczania rowerów. I powiem Wam, że gdyby Holendrom przyszło jeździć na rowerach po Kaszubach, to już dawno daliby sobie z tym spokój. Cwaniacy z płaskiego kraju…
Elegancko! Sklep daleko, żadnych pokus. Pogoda taka sobie, wiec temperatura wody bliska temperaturze powietrza. Wakacje nie są od mycia się, a na zęby tę szklankę się przez dzień wykapie. A czy w domku są jedno palnikowe kuchenki elektryczne? ( Na wczasach w Sulęczynie w latach 80′ takie były, co skutecznie leczyło perfekcyjne panie domu z pomysłów na dwudaniowe obiady). Makaron z jagodami – nie obrzydnie przez dwa tygodnie.
Nie ma żadnej kuchenki! Ha! Ale babcia wzięła patelnię elektryczną
Pójdziesz do kierownictwa ośrodka przy wymeldowaniu i się dowiesz, że nie do końca zawór wody odkręcili i „trzeba było od razu mówić!” 😉
Nigdzie woda normalnie nie leci
świetnie się czytało 😀 uwielbiam Chmielno, Wieżyca – Szymbark ma podobny klimat. Okazuje się, że człowiekowi nie potrzeba jednak dużo do szczęścia. Najfajniejsze wakacje są bez tv, neta i czasami bez wody w kranie 😀
Ha! Teraz woda leci całkiem normalnie. Czuję się zawiedziona…. I poczekam z kąpielą aż znowu przestanie lecieć
Akurat TV jest, internet mam w tablecie…
widać przeczytali Twój wpis!
A moje dziecie na widok labedzia na jeziorze krzyknelo: patrz mama bocian sie kapie!
Fajny macie ten urlop, az wam zazdroszcze. Szkoda ze nie ma pilkarzykow w swietlicy 🙁
No nie. Jest cymbergaj
za dwa zlote czy gratis jak to drzewiej bywalo?
chyba darmo, bo oblegane
Ciekawa jestem czy dużo płacicie ;)?
Nie wiem, bo u nas to tak inaczej 😉
Wykąpałam się! W ciepłej wodzie. Córki umyły się od pasa w dół. Żeby szoku nie doznały…
Człowiek wyszukuje jakieś wypasione atrakcje, a potem jest tym wszystkim zmęczony. Taki wypoczynek jak wasz daje dużo więcej radości i ciekawych wspomnień. Żeby Ci tylko córy nie mówiły po powrocie do domu, że skoro na wakacjach się nie kąpały to w domu też nie muszą 🙂
Ale super, ja też tak chcę!