Dzisiaj będzie opowieść z cyklu „Matka Sanepid jest kozakiem”, tudzież „Matka Sanepid poznaje świat”.
MS postanowiła spędzić aktywnie czas z dziećmi na świeżym powietrzu. A ponieważ dzieci zaczęły miotłą odśnieżać ganek, uznała, że może się trochę poruszać i oczyścić z zalegającego śniegu podjazd samochodowy. Niestety Matka nie wzięła do ręki stojącej tuż obok łopaty do śniegu. O nie! MS postanowiłam użyć odśnieżarki elektrycznej! Najpierw zeszła do garażu, gdzie w gąszczu różnych urządzeń elektronicznych pochodzących z ostatnich 40 lat światowej produkcji, znalazła odśnieżarkę. Odśnieżarka wyglądała trochę jak kosiarka, ale miała komin i stała blisko przedłużacza. MS używając swojego talentu do dedukcji uznała, że najpewniej ostatnio to odśnieżarka była częściej w użyciu niż kosiarka, dlatego stała bliżej dostępu do prądu.
Wyjechała MS na podjazd garażu, podłączyła urządzenie, wymacała guzik włączający na maszynie oraz na rączce i uruchomiła potwora. W tym samym momencie dowiedziała się o trzech ważnych rzeczach. Po pierwsze z odśnieżaniem jest jak z sikaniem – nie robi się tego pod wiatr. Po drugie ten komin do czegoś służy. Z niego wylatuje śnieg, więc trzeba go ustawić korbką w taki sposób, by śnieg nie sypał się na obsługującego odśnieżarkę. Po trzecie – i tak zawsze coś poleci na obsługującego.
Niestety już wtedy MS wyglądała trochę tak jak osmarkany Himalaista, który spędził 8h na mrozie i obecnie, gdy pisze te słowa, śnieg topnieje jej na włosach, a woda spływa jej za kołnierz. Ale, że MS jest w cugu pisania, to udaje, że jej to nie przeszkadza.
MS wyjechała ostatecznie z podjazdu i pamiętając słowa swojego taty: „Słaba ta odśnieżarka, trzeba włożyć sporo siły” docisnęła ją do ziemi i zaczęła pchać.
I MS dowiedziała się czwartej rzeczy – odśnieżarką można też kosić trawę i orać ziemię. Bosko się MS poczuła jak, zamiast śniegu z komina, zaczęła wylatywać na nią trawa ze zmrożonym czarnoziemem.
Po 10 minutach odśnieżania podjazd był piękny. Równy, bialutki, brama otwierała się gładko, a miejsce do parkowania było gotowe na przyjęcie starej granatowej Hondy. Dzieci tymczasem stały na ganku z buziami rozwartymi w zdziwieniu:
– Mamo….. wyglądasz jak bałwan – podsumowała Córka Pierwsza.
Fakt, jeszcze tylko węgielki w oczy, marchewka za nos, a zamiast odśnieżarki miotła.
MS nie może się doczekać kolejnej zimy, by znowu poszaleć na podjeździe….
Czyli w tym roku powtórka 🙂
To znaczy ze ja taj co roku się z tego samego wpisu zaśmiewam??? ?
śmiej się, śmiej. Nie sądzę, bym już kiedykolwiek coś równie śmiesznego stworzyła
Matka Sanepid za rok znowu wystaw ten post, dla mnie będzie jak nowy ?
Fajnie Wam. W Poznaniu tylko mróz i słońce ? a dziecko chce na sanki.
Jakbbys nie miala co ze sniegiem zrobic to mozesz mi do Londynu wyslac?
Nie czytałam go dotąd…nie był mi potrzebny? Ale właśnie zakupiłam mały domek w Karkonoszach (warto posłuchać jego historiina yuotube)i przyda mi się kurs szybkiego odśnieżania ?
pamiętaj, by nie dociskać za bardzo do ziemi
Agnieszka Jupowicz czy juz wiesz jak? Na pewno Ci sie przyda:)
skeczu niebo jeszcze nie znam. a technologia nie zawsze się sprawdza 🙂
Patrz ileż kalorii spalisz. Chociaż w sumie Tobie nie trzeba. Dobrze wyglądasz 😉
https://youtu.be/eumEuK1sD90
Muszę kupić odśnieżarkę , a co ? Niech i mnie będzie wesoło !